#2TFRJ

Jestem totalnym przegrywem jeżeli chodzi o pobudki, ale ten jeden dzień pobił wszystkie.

Wstając z łóżka jeszcze pół przytomny, zaplątałem się nogą w pościeli i w trakcie wstawania upadłem na ryj jak idiota, ale dobra - show must go on. Podniosłem się i dumnym krokiem zacząłem iść do toalety, jak się domyślacie, coś się stało, a dokładnie - nie przytrzymałem klamki i wleciałem w drzwi twarzą jak moher na wolne siedzenie w autobusie. Wracając. Poza tym, że miałem guza, bo jestem idiotą, to kiedy wchodziłem do toalety, ostrożnie otwierałem drzwi, żeby przynajmniej wtedy nic sobie nie zrobić - udało się.

Siadam na tronie, żeby strzelić stolca i po skończeniu okazała się jedna rzecz. Nie ma papieru w domu. Myślę co tu zrobić i wymyśliłem... ostrożnie wyszedłem z kibla z niewytartym zadkiem do swojego pokoju po chusteczki, bo zawsze noszę w plecaku, znalazłem w euforii szybko zacząłem iść do kibla i ech...

Wyjebałem się o zabawkę mojego psa i upadłem na ziemie. Ledwo się powstrzymałem, żeby nie krzyknąć na cały regulator soczyste "kurwa mać", odczekałem chwilę, żeby ochłonąć i dalej poszedłem w drogę do upragnionego sracza, by móc wytrzeć część pleców, która traci swoją szlachetną nazwę.

Udało się, wstaję, podciągam spodnie od piżamy i myję ręce. Ok wycieram ostrożnie, otwieram drzwi od łazienki i kieruję się w stronę kuchni. Jak ninja manewruję między zabawkami psa i młodszej siostry i docieram do ziemi obiecanej - kuchni. Nalewam do czajnika elektrycznego wodę i go włączam, w między czasie zajrzałem do lodówki za pożywieniem i znalazłem to czego szukałem. Butelka Mullermilch i wczorajsze opakowanie od małej pizzy. Wniebowzięty wyciągam pudełko i napój i jak się można domyślić - ktoś wpierdolił moją ukochaną pizzę.

Ale dobra znajdę coś innego - NIC NIE ZNALAZŁEM. Wkurzony że nie zjem, bo okazało się, że tylko ta pizza była w domu, aczkolwiek samo pudełko, to nalewam gorącą wodę do kubka i to było drugie najgorsze, co mnie spotkało w moim dniu. Oblałem wrzątkiem rękę - zapierdalam do umywalki po drugiej stronie kuchni, żeby uratować ukochaną prawą rękę i to się udało przynajmniej, tylko lekko zaczerwieniona.

Wkurzony wychodzę z kuchni i oczywiście przegrałem 2:0 z drzwiami, znowu się walnąłem i przegrałem z wrzątkiem 2:0, oblałem się tyle że w tym momencie na stopę - w cholerę bolało, ale do przeżycia. Wycierpiałem i w trakcie drogi do jadalni siadam spokojnie do stołu i się w tym momencie zdarzyła najgorsza rzecz w moim dniu - jebłem się małym palcem o kant nóżki od stołu. Takiego bólu nie miałem chyba nigdy i w tym momencie właśnie krzyknąłem solidnie z perfekcyjnym polskim akcentem i specjalnie mocniej użytym w tym słowie R - "kurwa mać". Oczywiście nie zdążyłem na pierwszą lekcję bo musiałem wytrzeć podłogę.

Dziękuję za uwagę.
Dragomir Odpowiedz

Żyjesz jeszcze ofermo?

Wybrak

Złamał kciuk naciskając "wyślij". Podskoczył z bólu, lądując poślizgnął się i uderzył potylicą w kant stołu. Denat.

TakaOna100

Lepiej ci jak to napisałeś?

3210

Jeśli to miał być żart to raczej ci nie wyszedł. Nazywanie ofermą kogoś kto być może miał gorszy dzień jest mega słabe.

TakaOna100 Odpowiedz

Używając ciagle słów oferma i przegryw skazujesz się. A ten kołowrotek. Pomyśl o tym inaczej jak o zdarzeniu, do którego można nie dopuścić, jeśli podejmiesz jakieś działania.
Np. Sprawdź dzień wcześniej czy w domu jest jedzenie na śniadanie, trzymaj zapas papier toaletowego blisko, żeby móc łatwo po niego sięgnąć

3210

Biorąc pod uwagę że nie zdążył do szkoły to raczej mimo wszystko nie on powinien odpowiadać za zawartość lodówki.

Dodaj anonimowe wyznanie