#2JwcA
Sytuacja jest niewesoła. I nigdy nie będzie lepsza/dobra. Jestem wykończona psychicznie przez dziecko i naszą służbę zdrowia. Ciągle gdzieś się bujam po różnych specjalistach, co pomaga jak umarłemu kadzidło, no ale przecież muszę, bo co by ze mnie była za matka?! Jak sobie przypominam miesiące spędzone na różnego rodzaju oddziałach, to wyć mi się chce. Musiałam karmić piersią, czego nienawidzę, bo tak trzeba, bo ono chore i no muszę, bo ja i tak się nie liczę! Do tego wykańcza mnie nasze szkolnictwo, bo dziecko do szkoły chodzić musi, zrealizować podstawę programową, a rozumie i umie z tego tyle, co ja z języka suahili. Dopóki nie ma upośledzenia umiarkowanego, to musi realizować to samo, co zdrowi rówieśnicy. A mnie szlag trafia, bo już nie wyrabiam, bo i tak nie umie, nie potrafi, nie jest w stanie przyswoić, nauczyć się i zrozumieć, więc robię to za dziecko, żeby chociaż jakieś oceny pozytywne miało, bo każdy rok szkoły więcej to mój gwóźdź do trumny. Teraz dalej — jego zachowanie. Kolejna tragedia. Robi mi na złość, nie szanuje, zwraca się brzydko i lekceważąco. Żadne metody ustawienia go do pionu nie działają. W łeb dać nie mogę, bo jak się komuś pochwali, to będę miała problemy. A to chyba jedyny sposób, żeby go zbastować. Każdy rozkłada ręce, a jestem z tym problemem sama. Jak zwykle, od samego początku.
Godziny spędzone u psychiatry poszły się kochać. Tony leków, moje zrujnowane zdrowie. Mam dość. Mam tak cholernie dość. Wszyscy widzą, jaka jestem wykończona, no ale co zrobić? Takie jest życie. Każdy ma swoje problemy. I wiecie co? Ja po prostu żyję nadzieją, że któraś choroba (ma ich kilka) je w końcu zabije. A ja w końcu będę mogła zacząć żyć i zająć się sobą i moimi potrzebami i zdrowiem. Na razie to tylko egzystuję i zapewniam wszystko mojemu dziecku. Zmarnowałam sobie życie. I mam dość własnego dziecka. Ono mnie nienawidzi, a ja jego.
Nie ma morału, nie ma dobrego zakończenia. Żałuję tylko, że nie można podróżować w czasie. Nigdy bym nie powtórzyła tego błędu. Bo mam tak dość, że dla mnie moje dziecko jest tylko błędem.
Szukałaś pomocy dla siebie? Jeśli nie stać Cie na prywatne wizyty, to może jest jakaś fundacja w okolicy albo spotkania online. Masz kogoś zaufanego, żeby zostawić dziecko chociaż na jedną noc? Musisz odpocząć. Wyspać się, przeczytać książkę, zjeść w restauracji, przestać pędzić chociaż na chwilę. Teraz sytuacja Cię w oczywisty sposób przytłacza i przerasta. Jak odpoczniesz i poukładasz myśli, będziesz mieć więcej dystansu, łatwiej będzie pchać życie do przodu.
Nigdy się nie obwiniaj za myśl o tym, że masz dość i czekasz na godzinę, w której się od tego wszystkiego uwolnisz.
To wyznanie powinni przeczytać ,,obrońcy życia", którzy krzyczą, że kobieta ma urodzić choćby nie wiadomo co, a jak dziecko się urodzi, to mają je w dupie i ,,Radź sobie sama". Często dosłownie, bo ojciec często daje nogę (i tu prawdopodobnie też się tak stało, bo autorka nie wspomina o ojcu dziecka), a rodzina też nie zawsze chętna do pomocy.
1. robiąc zadania za dziecko tylko bardziej go krzywdzisz...
2. gdzie ojciec?
@dexterone ojcowie zwykle szybko się zwijają kiedy napotykają takie trudności z chorymi dziećmi. Albo całkowicie, uciekają i tyle, albo uciekają do pracy, oficjalnie niby są razem, i musi przecież zarabiać pieniądze na te wszystkie leki i terapię, a tak na prawdę liczy na to, że wróci kiedy dziecko będzie już spać i cały problem zostanie matce na głowie
Ale ktoś musi pracować. Zwykle jest to ojciec, ale znam rodzinę gdzie to matka pracuje, a ojciec opiekuje niepełnosprawną córką - matka widocznie miała lepsze możliwości zarobkowe.
@izka8520 zostawmy domysły, może autorka odpowie jakie są fakty
to pogadaj i powiedz, że m wybór - albo będzie zachowywać się normalnie albo oddasz do domu dziecka, skoro się macie nienawidzić. Nie wiem, może brzmi to okrutnie ale nic innego do głowy mi nie przychodzi tak naprawdę.
Aha. Powiedz upośledzonemu dziecku że ma się zachowywać normalnie i w ogóle być normalne. Czemu ona na to nie wpadła?
Wybacz, ale pie... Trzy po trzy. Jeśli nie rozumie to się idzie do psychologa/psychiatry i do poradni psychologiczno pedagogicznej po orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego. Dziecko można też odroczyć od szkoły. Jeśli nic nie rozumie to jakim nie ma orzeczenia o upośledzeniu umysłowym? Z zachowaniem już gorzej, bo dobranie leków przez psychiatrę to droga przez mękę.
Oddaj do dps. Nie miej wyrzutów sumienia.