#2EYVh
Planujemy ślub w sierpniu. Jestem zdania, że naklejki na butelki, wystawne zaproszenia czy droga kapela albo suknia ślubna za kilka tysięcy to zbędne wydatki. Po co to? Jak tylko do ozdoby, to bez sensu. Zamiast na te pierdoły, wolę wydać i zaprosić jeszcze kogoś znajomego (mamy póki co 98 osób). Nie chcę napędzać bez sensu rynku ślubnego i całego tego cyrku z ozdóbkami, świeczkami itp. Jednak moja przyszła żona nie zgadza się ze mną. Targuje się o każdy bilecik, kwiatek czy bukieciki dla druhen. Twierdzi, że woli ograniczyć gości niż zrezygnować z dekoracji. Ostatnio podczas kolejnej kłótni o te pierdoły wybuchła płaczem i wykrzyczała, że po co tyle czekała na ślub i wesele, skoro nie ma z tego żadnej przyjemności?
Nie mam do kogo pójść z tym problemem. Wolałbym anonimowe odpowiedzi kobiet. O co takie zamieszanie z tym weselem? Aż się odechciewa. Czy naprawdę ładne kwiatki lub suknia na miarę są ważniejsze niż zobowiązanie, miłość i chęć spędzenia reszty życia razem?
Też to przerabiałem i miałem podobne zdanie co Ty. Wiedziałem, że przyjęcie a’la stypa bez żadnych ozdób nie będzie fajne, z drugiej strony jednak nie chciałem wywalać góry pieniędzy na coś co zaraz i tak wrzucimy do kosza. Zaproponowałem, że jak moja narzeczona zrobi przynajmniej połowę ozdób sama (z moją pomocą przy wykonaniu tego co wymyśliła) to jestem w stanie się zgodzić na te wszystkie duperele i kupić drugą połowę. Finalnie zrobiliśmy razem prawie wszystko sami. Wyszło mega tanio w stosunku do tego jakbyśmy to kupili i bardzo ładnie. Fakt, że po pracy zamiast odpoczynku było tylko projektowanie, liczenie, zamawianie i dłubanie, jednak warto było bo obydwoje jesteśmy zadowoleni z tej decyzji. Może tak to spróbujcie ugryźć?
Piękny pomysł! Brawo.
Wspólne dłubanie to nie tylko oszczędność kasy. To też zabawa i zacieśnianie więzi.
Bardzo mi się podoba Twoje podejście, jestem pod wrażeniem. :)
@Czaroit
Schlebia mi bardzo komentarz weteranki anonimowej społeczności, dziękuję 🙂
Anonimowy64905
Ależ proszę. :)
Uznanie należy Ci się nie tylko za rozsądne podejście do tematu i kreatywność w znajdowaniu rozwiązań, ale przede wszystkim za otwartość, szacunek dla potrzeb małżonki, zaufanie jej pomysłom oraz chęć uczestniczenia w ich realizacji.
Tacy mężczyźni są na wagę złota.
A mnie dziwi po cholerę więcej osób? Naprawdę macie więcej bliskich, niż 98? Po co zapraszać tyle osób, skoro nie dasz rady ze wszystkimi porozmawiać, potańczyć i pewnie nie ze wszystkimi rozmawiasz na codzień? Toż to fanaberia. Dokładnie taka jak z bilecikami Twojej narzeczonej więc może wypracujcie jakiś kompromis zamiast skupiać się na tym, co "ja" chcę i co "mi" się należy.
odpowiedź masz niejako w swoim własnym wyznaniu:
po co tyle czekała na ślub i wesele, skoro nie ma z tego żadnej przyjemności?
dla niektórych zbieranie przez rok na wymarzone wakacje i wyjazd to spełnienie marzeń, dla innych fanaberia
to samo może dotyczyć wszystkiego konsoli, komputera, samochodu
w tym przypadku musisz zrozumieć ze to jest (mam nadzieje) jedyna taka jej (i wasza) impreza w życiu. nie mówię żebyście od razu przepuścili wszystkie oszczędności i brali kredyt ale, przynajmniej moim zdaniem, pozwól jej choć trochę spełnić marzenia i dać radość jej wewnętrznej małej dziewczynce która tak długo czekała na tą chwilę ;)
ps, wszystkiego najlepszego :D
Suknia jest ważna - co do reszty to kwestia gustu. Twoja narzeczona ma jakąś swoją wizję, może marzyła całe życie o ślubie i weselu i chce żeby wszystko było perfekcyjne tego dnia. Nie ma w tym nic złego, pozwól jej na to. Musicie się nauczyć kompromisów i brania pod uwagę priorytetów drugiej osoby, nie możesz w małżeństwie mieć postawy "ja tego nie potrzebuje, więc tego nie robimy". A poza tym sama mam za miesiąc wesele, akurat mnie to nigdy nie kręciło, ale wiem jakie są ceny w związku z tym - i naprawdę, to o czym mówisz to nie są jakieś ogromne koszty. Naklejki na butelki to grosze, parę więcej dekoracji można dogadać z florystką żeby już były w cenie. Co do sukni - chcesz żeby Twoja narzeczona przyszła na ślub ubrana jak na studniówkę? Tak, branża ślubna jest bardzo nadciągająca, trzeba to jakoś przełknąć, ale jeśli Twoja narzeczona ma potrzebę świętowac ten ślub w taki sposób, to powinieneś to uszanować. Poza tym możesz być pewny, że jak nie zrobicie dekoracji, nie będzie sukni ślubnej itd., to jeszcze Twoja narzeczona nasłucha się po wszystkim od rodziny i przyjaciół. To może nie jest najważniejsze, ale będzie potęgować jej przykrość, zwłaszcza że jej na tym nie zależało. Ja rozważałam szybki ślub z samymi świadkami i od razu podróż poślubną, ale jak już poszliśmy w wesele, to robimy wesele z dekoracjami, florystką i cała reszta. Swoją drogą daliśmy 2,5 k za florystke i mamy w tym naprawdę wszystko, wiec naprawdę, to nie są jakieś ogromne koszty
Zapomniałam dopisać. Co innego oczywiście gdybyście obydwoje mieli takie podejście. Ale widzisz, że Twojej narzeczonej ewidentnie na tym zależy
Fajne masz podejście. To, czego chcesz ty, czyli więcej gości, jest oznaką, że ważne są dla ciebie zobowiązanie, miłość i chęć spędzenia życia razem, a to czego chce ona, czyli ładnego ślubu, przeciwieństwem i głupotą. Spoko.
Nie są ważniejsze, ale zakładając że ślub bierze się raz w życiu to chce się mieć potem piękną pamiątkę. Napisze z perspektywy kobiety - wiele ozdób i pierdół typu zaproszenia, podziękowania dla gości, karteczki na wódkę itp robiłam z pomocą siostry i mamy. Nie dość że taniej to i oryginalnie. Jeśli chodzi o suknie, to po pierwsze kobieta w tym dniu chce się czuć najpiękniejsza na świecie zarówno w oczach swojego męża jak i swoich oraz gości. Ja zawsze marzyłam o długim welonie obszytą wokół koronką i chociaż wtedy kosztował kupę kasy to absolutnie był warty każdej złotówki. Kwiaty - są czymś co tworzy piękne tło do zdjęć, które ogląda się potem wiele razy. Mi też było szkoda pieniędzy na to czy tamto, potem trochę żałowałam, bo ten dzień mógł być jeszcze wspanialszy. Naprawdę wiele rzeczy można zrobić budżetowo, suknie i garnitur sprzedać, a drugiego takiego dnia już nie będzie.
No ale to teraz się dowiedziałeś z czym się wiążą obecnie śluby? Czy może wiedziałeś, zgodziłeś się a teraz jesteś wrzodem na tyłku przy organizacji? Zgadzam się z Tobą, że to wszystko jest niepotrzebne i wiesz co? Dlatego nie zgodziłam się na wystawny ślub.
Tobie się ślub myli z weselem
Nic mi się z niczym nie myli. Jedno jest z drugim zwykle powiązane. Dlatego autor pisał o napędzaniu przemysłu ślubnego, bo mało osób jest tak drobiazgowych, żeby czepiać się słówek.
Ja wziałem ślub z wybranką ok 4lata temu.
Żadnego wesela żadnych gości, tylko my i dwójka świadków. Restauracje, obiad i chwila radości dla wszystkich. Nie warto się kosztować na zbedne ozdoby ktore pojda w smietnik, po co suknia za 4-5 koła jak można kupić za 2 stówki ? Po co ? Przyjda goscie najedza sie nachleją i z prezentów poza flaszkami wina za 30 pln zostanie
... ? No właśnie co ? Wspomnienia ? Zdjęcia które obejrzysz raz czy dwa na emeryturze?
Zastanów się
No jeżeli obydwoje tak chcieliście spoko. Narzeczona autora ewidentnie tego nie chce, więc po co wciskać oszczędzanie na weselu na siłę innym?
Chcesz wypowiedź kobiety to masz: oboje napędzacie rynek ślubny. Nie ma większego znaczenia czy to kolejny gość w postaci znajomego czy bilecik czy bukiecik. Wesele powinno być dla najbliższych osób a nie znajomych, bo Wy i tak musicie za to wszystko zapłacić! Jeśli macie tyle pieniędzy żeby swobodnie wydać te 50 tysięcy to spoko, ale według mnie to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Lepiej takie pieniądze zainwestować we wspólne życie.
Ta cała otoczka jest ważna. Nie dla wszystkich kobiet, ale dla bardzo wielu - i ewidentnie dla Twojej. Kwiaty, suknia, podziękowania dla gości, biżuteria, ozdoby na samochodzie, klęczniki w kościele… wszystko to sprawia, że ten dzień jest wyjątkowy i jedyny taki w życiu. Ja byłam przeszczęśliwa w całej tej scenerii, ubrana jak księżniczka, wszyscy się mną zachwycali, a najbardziej mąż :). Nie chcę, żeby to brzmiało infantylnie, ale wydaje mi się, że jednak większość kobiet ma w głębi serca pragnienie, żeby ten jeden raz w życiu być najważniejsza, najpiękniejsza, najbardziej kochana i najbardziej kochająca.
Czy mój mąż tego potrzebował? Nie. On raczej czekał, aż wszyscy już sobie wreszcie pójdą ;)
Czy wyszłabym za mąż bez tego wszystkiego? Oczywiście. To był i jest TEN JEDYNY człowiek i sam ślub był najważniejszy. Tylko wtedy, chcąc nie chcąc, miałabym gdzieś w sercu żal i to taki na całe życie. Bo tego dnia się nie da powtórzyć.