#1OoZz

Jestem magistrem inżynierem i jestem niezatrudnialnym przegrywem – apoteoza podstawowego/zawodowego wykształcenia. 

Niestety byłem ciekawy świata i nigdy nie byłem typowy. Kiedy moi rówieśnicy bawili się tazosami, ja rozmyślałem nad projektami samolotów, pojazdów, badaniami w zakresie zoologi, botaniki itd. Pod koniec podstawówki napisałem pierwszą książkę, w której zawarłem swoje ponad roczne obserwacje związane z interesującymi mnie zwierzętami (ponad 100 stron). Byłem za młody, aby móc ocenić w pełni reakcję dorosłych (np. nauczycieli ze szkoły), ale podejrzewam, że większość mi w samodzielność pracy nie uwierzyła. Opis reakcji rówieśników pominę. Lata mijały, moje zainteresowania się rozwijały. Nie miały dla mnie znaczenia stereotypowe podziały na nauki humanistyczne i ścisłe. Wygrywałem w zasadzie wszystkie możliwe konkursy z jednej dziedziny, ale jak poszedłem do liceum, to z kolei na profil diametralnie odwrotny. W szkole zawsze uchodziłem za dziwaka i kujona, chociaż w praktyce nigdy się nie uczyłem. Nawet jak przygotowywałem się do konkursów, to robiłem to na dzień przed i finalnie najgorszym miejscem, jakie mi się trafiało, bywało drugie czy trzecie. Matura napisana bez problemu i bez nauki na poziomie pozwalającym na dostanie się w zasadzie wszędzie w Polsce. Później ciężkie studia na państwowej uczelni w jednym z większych miast, zdane z łatwością. Oczywiście również byłem wzorem rzetelnej pracy, wykładowcy kłaniali mi się z uznaniem. I co dalej? I nic w sumie. Pracy w zawodzie brak, w pokrewnych branżach również bez sukcesów. Próbowałem pracy na uczelni i podejścia do doktoratu, ale kto próbował, ten wie, jak to wygląda. Na uczelnię za słaby, na woźnego za dobry i tak w koło Macieju, od pośredniaka do pseudo pracy kompletnie oderwanej od wykształcenia, na umowie zlecenie i to na chwilę raz na parę miesięcy. Gdybym nie zajmował się udzielaniem korepetycji dla uczniów i studentów, to w zasadzie nic bym nie robił, chociaż są pewne plusy, bo przynajmniej miałem czas napisać kolejne dwie książki. Oczywiście do szuflady, bo i tak nikogo nie będą interesować. Dokąd zmierzam? Nie wiem, ale po latach, całym życiu wiecznego niezrozumienia mam coraz mniej siły na cokolwiek. Już niejednokrotnie próbowałem z tym wszystkim skończyć, ale jak widać, jeszcze się nie udało. Jeśli się tak zdarzy, że będę miał kiedyś dzieci, to nie będę ich zachęcać do edukacji, za bardzo będę je kochać, aby wyrządzać im aż taką krzywdę. Jakbym miał sam jeszcze raz wszystko przeżyć, to zrobiłbym jak mój znajomy z podstawówki. Skończyłbym beznadziejne gimnazjum, a potem jeszcze gorszą zawodówkę i poszedł do roboty, choćby tak jak on, jako kierowca autobusu. Wyszedłbym na tym zdecydowanie lepiej.
PS.: Za parę dni wyniki rekrutacji na sprzątaczkę na mojej Alma Mater, więc trzymajcie kciuki, może w końcu mi się uda.
Orrinus Odpowiedz

To nie tak, że świat Cię nie rozumie. To ty nie rozumiesz świata. Umiesz się uczyć, nie umiesz korzystać ze zdobywanej wiedzy. Możesz napisać pierdyliard stron książki, które nic nie znaczą. Możesz też napisać jedną, która zmieni świat.

coztegoze2 Odpowiedz

Ty nie masz problemy z wykształceniem tylko z pomysłem na siebie. Praca poza zawodem jest jak najbardziej ok. To żaden problem w dzisiejszym świecie. A co do korków, których udzielasz: załóż po prostu działalność polegającą na udzielaniu korków i żyj z tego. Są ludzie, którzy z tego dobrze żyją i mają kolejki do nauki do siebie.

Jak nikomu nie wyślesz książek to wiadomo, że ich nikt nie wyda. Nie przekładaj doświadczenia z dzieciństwa na doświadczenia dzisiaj.

nevada36 Odpowiedz

"Jestem magistrem inżynierem" - czego?
"studia na państwowej uczelni w jednym z większych miast, zdane z łatwością."
"Na uczelnię za słaby, na woźnego za dobry"- przeczysz samemu sobie. Jeżeli byłeś tak dobry, to z chęcią by chcieli byś został na uczelni.
Niestety nasz system edukacji funkcjonuje tak, że szkoły/uczelnie produkują taśmowo absolwentów kierunków, na które w ogóle nie ma zapotrzebowania. Poza tym sam dyplom niczego nie załatwia. Znam wiele osób, które ukończyły studia i nie pracują w zawodzie, a nawet w czymś w jakikolwiek sposób związanym z ukończonymi studiami (zresztą jestem jedną z nich).
Co do książek, spróbuj je w jakiś sposób opublikować i wydać. Pisanie do szuflady nie ma sensu (chyba że to jakaś forma relaksu).

anonimowe6692

Książka z obserwacjami na temat interesujących autora zwierząt nie brzmi jak nic wartego wydania. Skoro ma takie zainteresowania, to w sumie nie rozumiem czemu nie został biologiem. Generalnie kierunki inżynierskie mają ten plus, że w pewnym stopniu można skakać po pokrewnych dziedzinach, a da się nawet znaleźć stanowiska, tak niszowe, że nikt nie ma pod nie wykształcenia i chętnie przyjmują ludzi bez doświadczenia i szkolą. Żeby dostać się na doktorat i zostać na uczelni wystarczy chcieć i znaleźć sobie promotora. Myślę, że problem autora tkwi w zupełnie czym innym niż on sam wskazuje. Nie jest nadmiernie wyedukowany, jest społecznie upośledzony. Nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało, że jest w spektrum

coztegoze2

Jest mnóstwo osób, które dobrze zaliczają przedmioty na studiach, ale jak miałyby zrobić coś więcej to ani nie mają pomysłu o czym napisać artykuł ani nie umieją sobie wybrać tematu do badań na doktoracie. Zdawanie egzaminów nie świadcz o tym, że ktoś ma pomysł na siebie.

TakaOna100 Odpowiedz

Skorzystaj z doradztwa zawodowego, psychologa . Niech specjaliści określą Twoje mocne i słabe strony, kompetencje i umiejętności oraz w jakich zawodach i na jakich stanowiskach najlepiej byś się czuł.
Może potrzeba Ci ukierunkowania i pomysłu na siebie.

GeddyLee Odpowiedz

zostań korepetytorem na pełen etat i elo

krux7735 Odpowiedz

Co ci broni zostać kierowcą autobusu?

Sematyka Odpowiedz

Skoro się szybko uczysz, to naucz się czegoś innego

chcetylkoskomentowac Odpowiedz

Nie napisałeś z czego masz dyplom. Inżyniera nie dostaje się z egiptologii, więc już sam papierek ma pewnie jakąś wartość. Z pewnością będziesz musiał zaktualizować swoją wiedzę o rzeczy wymagane na stanowiskach podobnych do tego, co chciałbyś robić, ale nauka z tego, co piszesz idzie Ci dobrze :)
Ja tez za gówniarza byłem "obiecującym dzieckiem" ale już w liceum zacząłem wyhamowywać akademicko. Ktoś mądry powiedział mi wówczas, że taka sucha, książkowa wiedza bez praktycznego zastosowania jest spoko, ale nie może być Twoją jedyną wartością, bo świat Cię zje. Prócz wiedzy trzeba też mieć umiejętności, bo te znacznie łatwiej jest spieniężyć :)

lukasxx Odpowiedz

Wiesz, masz dyplom magistra inżyniera. Co nie znaczy, że musisz się tym chwalić. Jeżeli chciałbyś pracę typu kierowca autobusu - wręcz wskazane jest, żebyś tego dyplomu nie pokazywał. Nie masz takiego obowiązku wcale. Jeżeli szukasz pracy, mów prawdę, ale do momentu, kiedy jest to rozsądne i wygodne. W pracy woźnego wcale nie musisz pokazywać, że masz wyższe wykształcenie, nikt Cię do tego nie zmusi. Pamiętaj jednak, że ma to też swoje konsekwencje, jak chociażby wymiar urlopu (chociaż teraz już to chyba nie funkcjonuje? Mi to bez różnicy, więc się dawno nie interesowałem). Natomiast, jak przedmówcy - możesz żyć z udzielania korepetycji, nie tylko prywatnych, ale i grupowych. Ba, możesz dogadać się z kimś, kto też to robi - w kilka osób łatwiej działać i macie szerszą ofertę (nie zakładam, że udzielasz korepetycji w dowolnego przedmiotu, ale jeżeli tak, to gratuluję). Równolegle możesz robić inne rzeczy (np szukać pracy, znaleźć promotora i otworzyć prywatnie przewód doktorski - dość druga sprawa, ale może warto?). Zapewniam, że w Polsce jest nie tylko jedna uczelnia - praktycznie w większości z nich możesz dowiedzieć się o możliwość zrobienia doktoratu (studia doktorskie też super płatne nie są). Ale wiesz od czego bezwględnie należy zacząć? Od określenia pomysłu na siebie, swojego celu. A później, krok po kroku, należy dążyć do tego osiągnięcia. Bo dobra kasa != kariera naukowca w Polsce. Więc zastanów się, czego chcesz, bo wynik tych rozważań w jakiś sposób determinuje drogę, którą powinieneś pójść.

Dodaj anonimowe wyznanie