#1Ojqj
Miałem dwie córki, starszą Magdę lat 12 i młodszą Dorotę lat 9. Początkowo usiłowałem dawać sobie radę samemu, ale po nieco ponad roku zacząłem mieć sam problemy zdrowotne, co zmusiło mnie do zwrócenia się o pomoc do teściowej. Mieszkała około 60 km od naszej miejscowości, zatem dojazdy, tym bardziej że teściowa nie miała samochodu ani prawa jazdy, nie wchodziły w grę. Ponadto sama jeszcze pracowała, choć tylko na części etatu. Po wielu rozmowach doszła do wniosku, że powinna, dla dobra wnuczek, zwolnić się z pracy i choćby czasowo przenieść się do naszego mieszkania. Jakoś tak się ułożyło, że udało jej się wynająć swój dom, zatem miała jako taką rekompensatę za utracone zarobki. Przeniosła się do naszego mieszkania, ale problemem było, gdzie kto ma spać. Z konieczności zająłem miejsce na kanapie w tzw. salonie, a teściowa w byłej naszej sypialni.
Czas robił swoje. Ja powoli godziłem się z utratą ukochanej, a teściową siłą rzeczy stawała się coraz bliższą osobą. No i stało się. Raz i drugi... A potem już niczym w dobrym małżeństwie.
Czy to naganne? Być może. Ale w końcu nikt nie jest z drewna, a teściowa okazała się bardzo dobra w tych sprawach. I tak sobie żyjemy, a córki wyszły z domu i jest fajnie.
Trudne sprawy!
Powrót hobbisty-erotomana!
Oj tam, wszyscy dorosli i chetni. Niech sie erotyzuja ile chca.
No jasne, niech robią co chcą. Nie zmienia to jednak faktu, że wyznanie wygląda, jak scenariusz odcinka trudnych spraw.
Gdyby po smierci zony nie zwiazal sie z jej matka lecz starsza siostra, bylyby to w dalszym ciagu trudne sprawy?
Tak tylko z ciekawosci pytam.
To jest raczej pytanie do księdza
Na starej piczy młody fivt ćwiczy 😄
Ech Dragomir, piszesz o wdowcu, który ma w międzyczasie dorosłe córki.