#0ziE9
Jedzenie było wyśmienite, dawno nie zjadłem czegoś tak dobrego, tak innego, a jednocześnie klasycznego. Obsługa z kolei była bardzo niemiła — kelnerka bez uśmiechu, bez energii, zapomniała o napojach, nawet aperitif podała, gdy jedzenie już stało na stole. Zapomniała o deserze, przez co musieliśmy długo czekać, oraz kłóciła się, że wcale nie zamówiliśmy. Sam kiedyś pracowałem jako kelner i jej obsługę oceniłem bardzo miernie. Absolutnie nie zasłużyła na żaden napiwek.
Gdy już w końcu doczekaliśmy się rachunku, ten opiewał na coś około 270 zł. Włożyłem banknot 100 i 200 i oddałem kelnerce bez słowa — żadnego „reszta dla pani” czy też „dziękuję za obsługę”, nic, co by wskazywało, że należy jej się napiwek. Po kolejnych 10 minutach wstałem i podszedłem do lady — na wstępie usłyszałem: „Obsługujemy przy stolikach”. Wytłumaczyłem, że nie dostałem reszty. Moja kelnerka zrobiła wielkie oczy: „Uznałam, że to napiwek”. Prychnęła. „Poproszę resztę, nie zamierzam zostawiać pani napiwku” — rzuciłem, a dziewczyna spaliła buraka. Stała chwilę i w końcu wyciągnęła z kasetki trochę ponad 30 zł i rzuciła na bar. Bez słowa zniknęła na zapleczu. Słyszałem, jak za wahadłowymi drzwiami żali się na mnie kucharzowi... Wziąłem te pieniądze, otworzyłem drzwi do kuchni, zapytałem kucharza, czy on gotował moje dania. Lekko zmieszany przytaknął. Położyłem mu te 30 parę zł na wydawce tuż obok ciepłych talerzy i dzwoneczka. „Proszę — panu należy się napiwek. Nie jej”. Jego mina była bezcenna, ale jej karmazynowy odcień twarzy był wartym wszystkich pomiędzy widokiem. Po tym wyszedłem, poszedłem po żonę i wyszliśmy.
Cała akcja trwała krócej niż jej opisanie, wszystko działo się we względnej ciszy i bez robienia hałasu na całą restaurację.
Napiwki w naszej kulturze to gest dobrowolny. Napiwek powinien stanowić podziękowanie za coś ekstra ponad poziom zwykłej obsługi, a oczekiwanie napiwku za samo wykonywanie swoich obowiązków nie powinno mieć miejsca.
Ogólnie dawanie napiwków to patologia. Pracownik powinien dostawać pieniądze jedynie od pracodawcy. W każdym innym przypadku to wspieranie wyzysku ludzi. Bo pracodawca może dać Ci głodową stawkę mówiąc, że sobie pożyjesz z napiwków.
Wyobrażasz sobie że masz w sklepie dawać napiwki kasjerkom albo pomocy technicznej? Albo że wysyłasz blika ludziom z infolinii?
Napiwki czyli premie możesz dać osobie od której kupujesz usługę. Ale nie pracownikom. Szanujmy się. Skończmy z patologią i przejdźmy do cywilizowanego świata, gdzie masz po prostu cenę i ją płacisz. Wyobrażasz sobie żeby na allegro ktoś wystawił Ci negatywną opinię o treści "zapłacił tylko tyle ile wynosiła cena produktu..."
Bardzo dobrze zrobiłeś, chociaż na Twoim miejscu do tych 30 zł dla kucharza bym dorzucił jeszcze z 50. Tak jak napisał Caldas, napiwek to wyraz uznania za obsługę ponad standard, za który pracownicy dostają wypłatę od pracodawcy, a nie dodatkowy podatek na ich rzecz płacony przez klienta.
Mogłeś od razu zaznaczyć że chcesz resztę, skoro wiesz że zostawianie napiwków jest zwyczajowe w naszej kulturze. Albo zapłacić kartą i z głowy. Ale Ty musiales jeszcze upokorzyć dziewczynę, która miała może zły dzień a i tak musiała iść do pracy i oglądać geby klientów, którzy często są roszczeniowi jak hrabięta. Fajnie że ty jesteś zawsze uśmiechnięty i masz świetny humor, i nigdy nie przynosisz problemów zawodowych do domu ani rodzinnych do pracy.
To tak z drugiej strony.
Można zrobić dobrą obsługę nie szczerząc się na wszystkie strony. I można mieć gorszy dzień. Ale jak ktoś po prostu nie wykonuje swojej pracy a tym jest właśnie nie przyniesienie napojów i przyniesienie aperitif w złym momencie, więc to już nie jest aperitif to można nie być zadowolonym z usługi.
Skoro nie było powiedziane, że "reszta dla pani" to osoba obsługująca nie ma prawa zatrzymać reszty. No chyba, że w karcie byłby wpisany serwis o określonej kwocie. To wtedy może ją doliczyć, ale ona byłaby już uwzględniona w rachunku.
Szczerze mówiąc to nie dziwię się, że przy takiej obsłudze gość idzie odzyskać swoją resztę. I to akurat tutaj kelnerka stworzyła tę sytuację nie przynosząc reszty. Zresztą zwróć uwagę na opis zachowania tej dziewczyny "Uznałam, że to napiwek”. Prychnęła.". Ludzie nie po to płacą 270 złotych żeby na nich osoba, która ich obsługuje prychała. Czy to jest trudne dla osób obsługujących tak, ale goście też powinni być kulturalni. Ten autor mimo wszystko był kulturalny. Nie obraził jej. Powiedział jej prawdę: nie zasłużyła na napiwek. A że prawda była trudna i niemiła. Taka bywa.
Tak, na ogół każdy klient wejść na kuchnię, żeby pogadać czy docenić kucharza.
Były kelner o tym wie, że to standard.
Ja to odebrałem że on taki odważny że łamie zasady przychodząc do kuchni i ma szczęście że nikt mu na to nie zwraca uwagi. Myślę że to możliwe.