#0Tkre

Kilka miesięcy temu robiłem kurs prawa jazdy. Podczas jednej z jazd na mieście miałem na liczniku około 50km/h gdy na ulice wbiegł typowy mocherek. Dałem od razu po hamulcach i z piskiem opon zatrzymałem się przed tą babą , która tylko popatrzyła na mnie i z siatką popularnego sklepu z owadem w kropki pobiegła dalej. Zdenerwowany całą tą sytuacją powiedziałem instruktorowi, że chciałbym już wracać do ośrodka i na dzisiaj zakończyć jazdy. A jako, że to była moja przedostania godzina jazd instruktor poprosił byśmy jeszcze zrobili 2 kółka przez trasę egzaminacyjną, zgodziłem się. Tak więc jedziemy sobie około 40 minut, i znów wjazd na ulicę na której o mało nie zabiłbym tej kobiety. Podczas skrętu wyprzedziła nas karetka na sygnale, podjechaliśmy jeszcze jakieś 200 metrów i wtedy dostrzegłem leżącą na jezdni kobietę która wbiegła mi pod koła niecałą godzinę temu. Czemu leżała? Bo w drodze powrotnej również postanowiła sobie przejść przez ruchliwą ulicę. Niestety kierowca jechał szybciej i nie zdążył zahamować, a najlepsze jest to że przejście dla pieszych było jakieś 100 metrów dalej.
No cóż, doigrała się, i nie, wcale nie jest mi jej szkoda.
Czaroit Odpowiedz

Z jednej strony rozumiem. A z drugiej - nie znasz sytuacji tego "mocherka". Może kobieta zostawiła w domu niepełnosprawnego członka rodziny, którym nie miał się kto zaopiekować. I leciała na złamanie karku zrobić jakieś zakupy na obiad, póki ten ktoś śpi. Może to upośledzone, dorosłe dziecko, które dostaje napadów szału, ilekroć zostaje samo w domu. A wówczas krzyczy, niszczy wszystko, co ma pod ręką, próbuje wyłamać drzwi... Miałam takiego sąsiada, potężnego faceta w dodatku. I doskonale wiem, do czego taki człowiek jest zdolny.

A może faktycznie to była bezmyślna baba, której do pustego łba nie przyszło, że naraża nie tylko siebie, ale też innych ludzi.

Rzecz w tym, że tego nie wiemy.
A tak łatwo osądzamy.

No ale przecież mamy do tego prawo, bo nam to się NIGDY nie zdarzyło przebiec przez ulicę. A gdzieżby, skąd.

krux7735

w stu procentach sie zgadzam z powyższą wypowiedzią, nigdy nie wiadomo z kim mamy do czynienia i jakie są motywy działania tej osoby, a błędy popełniają wszyscy, nie myli się tylko ten co nic nie robi.

ElJot

A ja się nie zgodzę. Za pierwszym razem faktycznie popełniła błąd, mogło to wynikać z pośpiechu - ok. Ale drugi raz na tej samej trasie? Myślała, że jak raz miała szczęście to drugi raz też się uda? Że jest nieśmiertelna? Zrobiła save'a przed wbiegnięciem pod koła samochodu?

Dodaj anonimowe wyznanie