Blisko dziesięć lat temu, gdy kolega miał urodziny, wszyscy na lekcji zawodowej postanowili mu zaśpiewać „Sto lat”. Nauczycielka jak z innego świata, specyficzny tok myślenia, opisała to wszystko na kartce. Sprawa trafiła do sądu za zakłócenie porządku w miejscu publicznym... Dwie osoby się odwołały w sądzie, bo szkoła nie jest miejscem publicznym, a reszta została ukarana mandatem 100 zł lub 20 godzinami prac społecznych.
Do tej pory jak widzę tę kobietę, to odwracam wzrok.
Dodaj anonimowe wyznanie
Pomijając nadgorliwość baby to kto u licha popchnął sprawę do sądu i do kary...
A trzeba nie odwracac jakbys to ty zrobil cos zlego. Na twoim miejscu anonimowo na spotted opisalabym babe lub gdziekolwiek indziej tak by informacja sie rozeszla. Nie wymieniajac z nazwiska ani nic, ale np. Nauczycielka matmy z tej i tej szkoly. Niech bedzie jej wstyd.
Przecież to bzdura. Jaki sąd rozpatrywał by odśpiewanie 100 lat na lekcji? 20 godzin prac za co? Jaka szkodowość czynu?