#wLegv
Od kilku lat jestem w dobrym związku. Buduję dom, mam fajną pracę, razem z partnerem dobrze zarabiamy i często podróżujemy. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.
Nasze życie łóżkowe jest specyficzne. Mój partner i jego potrzeby są typowym obrazem dzisiejszej pornografii. Ja mam być tą słabą, uległą i zgadzającą się na wszystkie waniliowe perwersje (które nie sprawiają mi przyjemności). Moje potrzeby są inne. Lubię eksperymentować, jestem w łóżku bardzo kreatywna i chciałabym robić dużo więcej ciekawych rzeczy. On się na to nie zgadza, to dla niego za dużo.
Kilka lat temu mój partner dał się „ponieść”. Pomimo moich próśb o zatrzymanie się, on zrobił mi krzywdę. Zamarłam, płakałam, ale on tego nie widział. Po wszystkim powiedział, że myślał, że to taki role-play. Śmiał się, ze jestem świetną aktorką i bardzo mu się podobało. Dla mnie był to gwałt. Dla niego zwykle nieporozumienie. W końcu sama chciałam robić to w bardziej brutalny sposób. Udało nam się to przepracować, ustaliliśmy bezpieczne słowo, po którym należy przestać jakichkolwiek działań.
W tym miesiącu znów się to powtórzyło. Byliśmy w hotelu, mieliśmy wannę. Najpierw zrobiliśmy wszystko tak jak on chciał. Czułam się dobrze i swobodnie. Jego radość sprawiła mi przyjemność. Było bardzo miło.
Po wszystkim powiedziałam, że jestem wykończona i nie mam ochoty na więcej. On jednak uparł się i nie dawał mi spokoju. Trwało to pewnie z godzinę i w końcu wyraziłam zgodę. Było mi go żal, ponieważ ma bardzo trudny okres w życiu… chciałam, żeby na chwilę oderwał się od swoich problemów. Niestety to było dla mnie za dużo. Bolało mnie to i prosiłam, żeby przestał. Mówiłam: „Nie, to boli, przestań” i zaczęłam go odpychać. On nie przestawał, a ja byłam przerażona. Wszystko do mnie wróciło. W końcu otrząsnęłam się i użyłam bezpiecznego słowa. Przestał, przeprosił, stwierdził, że to kolejne nieporozumienie.
Od tego czasu proszę go, by poszedł ze mną na terapię, bo wyraźnie coś jest nie tak. On nie chce. Boi się, że przez to się rozstaniemy. Im więcej czasu mija, tym jest mi gorzej. Przestaję go kochać, ale nie mogę mu tego powiedzieć, bo ma bardzo zły okres (jego matka umiera i musi się nią opiekować). Czuję, że muszę być silna i to wytrzymać albo przepracować, ale nie jestem w stanie.
Nie wiem co robić. Chcę z nim być. To najważniejsza osoba w moim życiu.
Ja nie rozumiem, w czym problem. Przecież on ma ciężki okres w życiu, prawda? To dawaj się gwałcić dalej. Dla niego, bo on tak cierpi, biedaczek. Przecież gwałt to nic takiego, poboli i przestanie.
A mama w końcu umrze i będzie lepiej. Oczywiście do czasu, bo prędzej czy później pojawią się problemy w pracy. Albo chłop zacznie łysieć i pojawi się depresja. Albo...
Przygotuj się zatem psychicznie na regularne gwałty, byle go tylko nie stracić. Nie ma to jak gwałt na pocieszenie...
Widzisz, skoro on przestaje na bezpieczne słowo, najprawdopodobniej główny problem nie jest w nim. Jest W TOBIE. Chłop owszem, też empatią nie grzeszy, skoro nie umie (albo NIE CHCE) odróżnić autentycznego przerażenia od gry. Też powinien popracować nad sobą.
Jednak to TY masz podświadomy przymus odtwarzania wypartych emocji z gwałtu. To Ty na to POZWALASZ. Dajesz swoją wewnętrzną zgodę, co doskonale widać w Twoim wyznaniu.
Bo tak to działa. Tak jest skonstruowana nasza psychika. To, co przed sobą ukrywamy, przed czym w sobie uciekamy, odtwarzamy ciągle w pętli. Dlatego ofiary przemocy ciągle doświadczają przemocy. Bo uciekają przed własnym bólem, rozpaczą i gniewem. Zatem przyciągają je do swojego życia znowu i znowu i znowu, pod różnym postaciami.
Terapia się kłania. Albo spróbuj Oddech 9D. Albo cokolwiek innego, byle wyjąć na powierzchnię to, co ukryte, i zrobić z tym wreszcie porządek. Inaczej nawet jeśli zmienisz chłopa, scenariusz będzie się powtarzał.
Bardzo mądry komentarz
Wiesz co Czaroit? To jest straszny komentarz, który napisałaś, bo wynika z niego że gwałcący chłop "empatią nie grzeszy" a wina jest po stronie ofiary gwałtu. Jak tak można? Facet ewidentnie leje na odczucia partnerki i tylko dba o to żeby mu było dobrze. Bo co tam, że partnerkę boli (i o tym mówi) czy płacze w trakcie. On łaskawca przestaje po bezpiecznym słowie. Dobrze, że dziewczyna jest w stanie w ogóle wymówić to bezpieczne słowo w takiej sytuacji. Bo mogło jej zmrozić układ nerwowy (jedna ze strategii przetrwania najbardziej podstawowych) i mogłaby być w stanie tylko leżeć i biernie obserwować co ten facet jej robi. Nie ma znaczenia kto jest ofiarą - facet nie powinien gwałcić!
Owszem autorka potrzebuje terapii, między innymi żeby nauczyć się dbać o swoje granice. Granice, które przypomnijmy były w sposób traumatyczny przekraczane gdy była dzieckiem. Stąd brak wspomnień by chronić siebie.
Rada stawiająca na równi techniki oddechowe i terapię w przypadku kogoś kto był molestowany to absolutna porażka. Nie zdajesz sobie sprawy z iloma emocjami musi sobie radzić takia osoba. Często sprzecznymi.
coztegoze2
Będzie w punktach:
1. Nie wina, a główny problem. Tak, to autorka ma problem, ponieważ to ona była zgwałcona w dzieciństwie i ma przymus odtwarzania tych emocji. Jeśli sobie z tym nie poradzi, będzie je odtwarzała wiele razy w życiu, na przeróżne sposoby. Ta rana tkwi w niej, a nie w jej partnerze.
2. Z tego, co autorka napisała, wnoszę, że to ona naciskała na ostrzejszą jazdę. To był jej pomysł: "chciałabym robić dużo więcej ciekawych rzeczy. On się na to nie zgadza, to dla niego za dużo." Zatem chłopak jak najbardziej mógł pomyśleć, że skoro autorka chce więcej, to jej się to podoba i że po prostu gra skrzywdzoną dziewczynkę. A on nareszcie robi wszystko jak należy. Czy tak było, czy nie - nie wiem. Ale mogło tak być, ludzie odgrywają w łóżku różne scenariusze.
Skoro za drugim razem od razu przestał na bezpieczne słowo, to znaczy, że potrafi się pohamować, że rozumie pojęcie granic i że je szanuje. Gwałciciel skończyłby to, co zaczął, a dopiero potem przepraszał.
3. Jeśli chodzi o Oddech 9D. Ja skończyłam kurs i wiem, ile mi on dał. Wiem też, jak bardzo pomógł innym ludziom, czasem po ogromnych traumach, także gwałtach. W kursie biorą udział także psychoterapeuci różnych nurtów i w prywatnych rozmowach pisali, że nigdy nie spotkali się z tak skuteczną techniką pracy z traumą. Ja również, a mam za sobą parę dekad bardzo intensywnej pracy w tym temacie.
4. Doskonale zdaję sobie sprawę, z jakimi emocjami musi się mierzyć osoba molestowana. Byłam molestowana w wieku 7 lat, znam temat od podszewki.
1. Tak dziewczyna ma obszar do przepracowania, ale to nie zmienia tego, że czyn jej partnera był zły. Te rzeczy mogą współistnieć a Ty traumą dziewczyny usprawiedliwiasz czyn faceta i z tym się nigdy nie zgodzę.
2. Zależy co dla kogo znaczy "ostrzejsza jazda". Każdy może mieć inną definicję. Może dziewczyna lubi zabawy BDSM, ten facet nie chce ale sobie wyobraża, że w takim razie może robić co tylko mu przyjdzie do głowy i w sposób jaki mu tylko przyjdzie do głowy. Jeśli ten facet kieruje się swoimi wyobrażeniami na temat wyrażenia "ostrzejsza jazda" to jest to ogromne nadużycie i przemoc seksualna i nie ma usprawiedliwienia dla czegoś takiego.
3. To w takim razie jest to ciekawa informacja. Natomiast jeśli tak jak radzisz autorce żeby sobie przypomniała jednak dobrze mieć wsparcie terapeuty, bo to może być bardzo trudne przeżycie.
4. Przykro mi, że masz takie doświadczenia za sobą. Ale tym bardziej nie rozumiem czemu tak usprawiedliwiasz tego faceta.
coztegoze2
Widzisz, ja nikogo nie usprawiedliwiam. To Ty to tak postrzegasz.
Ale też nikogo nie oskarżam. W ogóle nie obchodzi mnie ten gość, bo on nie ma tu znaczenia. W pewnym sensie to tylko statysta w grze życia autorki.
Moim celem jest wskazanie autorce, że główny problem nie tkwi w jej facecie. Ale w niej. Może gościa znienawidzić. Może z nim zerwać i do końca życia uważać za potwora. Ale to nic nie zmieni, bo przyciągnie sobie kolejne takie doświadczenia. I kolejne. I kolejne.
Póki nie uzdrowi swoich traum.
Przeszłam tę drogę, więc wiem o czym piszę.
"Przestaję go kochać".
"Chcę z nim być".
Wybierz jedno.
Przecież pornografia jest spoko. To tylko takie filmiki, które nie mają wpływu na realne życie, no gdzie tam. A później ,,gwałcik kosmonaucik", bo przecież w porno jest to normalne.
Nie jest dobrze i wiesz o tym
Jak on za pierwszym razem mógł kontynuować widząc, że cierpisz (gratulacje "gry aktorskiej") to obawiam się, że to go kręci po prostu i będzie do tego trochę skręcał.
Inżynierów i lekarzy z pontonów też to kręci. Może oni też potrzebują słowa bezpieczeństwa? Na przykład "bekon" mogłoby zadziałać
Nie musisz z nim być. Facet Cię 2 razy skrzywdził. Nie wierzę w to, że nie widział Twoich łez czy tego, że Cię bolało.
To, że ktoś ma trudny czas w życiu nie oznacza, że musi gwałcić partnerkę żeby poczuć się lepiej. Zakończ ten związek zanim zacznie Ci psychika wariować przez nałożenie tego co się dzieje teraz na przeszłość.
Terapia by się przydała akurat Tobie.
Nie pójdzie na terapię bo boi się,że się rozstaniecie? Właśnie jak nie pójdzie to się rozstaniecie i powinnaś mu to jasno zaznaczyc
Moim zdaniem terapia to podstawa, ale i upewnienie się czy na prawdę chcesz z nim być. Seks bez ślubu to grzech, jeszcze można to odkręcić, jest jeszcze szansa, być może ostatnia? Życzę Ci powodzenia i Bożego Błogosławieństwa.
Dobrze ze wypisywanie takich herezji w necie grzechem nie jest bo bys wyladowal w piekle zwyrolu....
Jeśli czujesz, że przestajesz go kochać, to może da się z tym jeszcze coś zrobić a może nie. Ale im dłużej zwlekasz z powiedzeniem mu tego, tym mniejsze macie szanse. Jak jego trudny okres się skończy po tym jak już przestaniesz go kochać i nie będzie czego naprawiać, to będzie miał jeszcze ciężej. Jeśli on się boi, że przez terapie się rozstaniecie, to powiedz, że Ty się boisz ze bez terapii się rozstaniecie i zaraz będzie za późno. Może właśnie zrobi mu to dobrze - odciągnie trochę jego uwagę od innych problemów. Zwłaszcza, że to może być do przepracowania, bo wszystko wskazuje na to, że Twój partner nie chciał Ci zrobić krzywdy. Za pierwszym razem podeszliscie do tego źle - nie ustaliliście hasła bezpieczeństwa. Za drugim wycofał się, jak tylko go uzylas
Wszystko też wskazuje na to, że autorce nie sprawia przyjemności forma zachowań i ról w życiu intymnym, którą preferuje jej chłopak. Jeżeli on o tym wie, ale i tak na to ciśnie bez słowa o jakimś kompromisie, że robimy raz tak, raz tak lub coś pośrodku, żeby nie robił z niej ściery jak w jego ulubionych filmach, to zdecydowanie jest to droga donikąd w tym związku, a raczej przypomina to jakieś niezdrowe uzależnienie od siebie. "Słowo bezpieczeństwa"? Czyli co, rżnie ją aż do realnego bólu? Tak że aż musi go prosić by przestał, a on i tak myśli że to jakaś rola? Jak w tych tanich filmach przyrodniczych, które ogląda?
I tak uważam, że to ona ma problem do przerobienia, nie z jej winy, bo jest ofiarą wielokrotnych gwałtów wieku dziecięcego. I takie rzeczy dopiero na terapii da się poustawiać, ale jest to proces terapeutyczny i wyzwanie dla dobrego terapeuty, a nie sporadyczna wizyta. Ale prawdziwe dno to ten koleś, który wybiera słabsze, uległe ofiary do związku opartego na ruch.niu, bo na pewno nie na dialogu i uwzględnieniu potrzeb drugiego człowieka.
Chyba że mu o swoich potrzebach nie powiedziała, bo uważa że jest mniej ważna niż on - typowa postawa ofiar przemocy.
No właśnie po tym co opisuje autorka mam wrazenie, ze to ona nie wyraża swoich potrzeb. Z jednej strony mówi, że to ona chciałaby zabaw w lozku, które dla niego stanowią „za dużo”, potem on mówi, że przecież chciała brutalniej, co może być manipulacją z jego strony, a może być nieporozumieniem. Jeżeli on z tej rozmowy zrozumiał, że ją interesują ostrzejsze zabawy, to nie dziwne, ze tak reaguje. Hasło bezpieczeństwa jest po to, żeby wyrazić, że chce się przerwać zabawę i odróżnić je od odgrywania oporu, co niektórych kręci. Fetysz jak fetysz, taki sam jak dirty talk czy klapsy, jeden z popularniejszych.
@Anonimowe6669 jak ktoś słyszy hasło "ostrzejsze zabawy" od drugiej strony i realizuje je tylko według scenariusza, który ma w głowie nie uwzględniając potrzeb i odczuć drugiej strony to jest to tylko przemoc seksualna. Nic więcej, Facet nie może mieć pretensji, że jeśli się nie upewnił, gdzie druga strona ma granice, co jest ok a co nie, że to zostało źle przyjęte.
Jak ktoś kogo granice były od małego ignorowane i traumatycznie przekraczane ma teraz magicznie umieć samemu wyrażać swoje granice? Krytykujecie dziewczynę, że ona nie potrafi stawiać granic. Molestowanie ma ogromny wpływ na życie. Dlaczego nie krytykujecie tego kto wykorzystał dziecko i je nauczył, że nie ma głosu i nie może decydować o sobie i swoim ciele? Dzieci czują, że molestowanie to przekraczanie granic ich i jest złe.
Autorka oczywiście powinna się sobą zaopiekować i pójść na terapię. Sama.