#vMQ6c
Najgorsze jest to, że nienawidzę tego w sobie. Nie chcę być gejem. Nie uważam, że ci ludzie są gorsi - zawsze ich broniłem, nie wyzywałem. Ale jestem już mistrzem w kłamaniu, udawaniu i ukrywaniu tego. Miałem wiele dziewczyn, więc nikt mnie o to nie podejrzewa. Piszę to, bo może komuś to coś uświadomi - bycie osobą homoseksualną to nie jest "wybór", jak niektórzy uważają. Z tym się już rodzisz. Tak długo żyję w tajemnicy, że już sam nie wiem, kim jestem. Ale nie chcę się ujawniać i "wychodzić z szafy", bo nie wytrzymałbym psychicznie spojrzeń, obgadywania, reakcji rodziny czy przyjaciół. Nienawidzę tego, że mogę być gejem - że tak powtórzę.
Morał z tego taki, że nie zawsze lubimy to, kim jesteśmy. A ja chyba nigdy nie powiem nikomu wprost, jak się czuję, bo za bardzo boję się oceny. Proszę was tylko o jedno: nie oceniajcie ludzi ze względu na ich orientację. I nie, to nie jest wybór. Gdyby był, z pewnością bym go nie dokonał.
Nie chcę też, żeby to wyznanie zostało odebrane jako negatywne w stosunku do gejów, bo jak już mówiłem nic do nich nie mam. Ja po prostu nie chcę być jednym z nich...
Taaak, no możesz walczyć ze sobą, ale po co? W sensie, jeśli jesteś pewien, że jesteś gejem, to to zaakceptuj. Nie musisz wchodzić w związek z facetem, możesz przecież być singlem albo mieć jakieś relacje fwb.
Tylko, na litość, nie wchodź w związek z kobietą! Bo co jeśli pojawi się dziecko? Znam taką jedną parę, właśnie się rozwodzą, bo gościu nie akceptował, że jest gejem, hajtnął się, mieli dziecko, a teraz nagle wyszedł z szafy. I babka ma teraz mega problem z tą sytuacją, bo hej, wyobraź to sobie xD
Dzieciak też ma mindfucka, bo z jednej strony mu się rodzice rozwodzą, mama jest załamana (bo jak ją zostawił i to dla faceta, to coś z nią musi być nie tak, i tyle lat w kłamstwie), a tata szczęśliwy, bo w końcu jest w zgodzie z sobą
Staraj się rozwijać relacje z dziewczynami, bo jeśli nie jesteś aż tak pewien, to może to nie być prawdą. Może przy którejś dziewczynie uświadomisz sobie, że nie zamieniłbyś jej na żadnego chłopaka.
Ja nie akceptowałem, że mogę zmienić płeć z M na K - nie zmieniłem. Po latach zastanawiam się "co by było gdyby" i często jest to też przedmiotem moich fantazji, a jednocześnie wiem, że to była dobra decyzja i nie zmieniłbym jej. Może gdybym w wieku 17 lat trafił na ludzi, którzy by mnie do tego zachęcili i ogarnęli hormony, może wtedy. Ale to byłaby całkiem gruba jazda. I byłbym bi, a teraz jestem raczej hetero (próbowałem coś niecoś z facetami).
Tyle że proces tranzycji nie polega na ,,ogarnięciu hormonów" przez randomowych ludzi, tylko jeśli ktoś chce dokonać tranczyzji, to najpierw musi udać się do psychiatry, żeby ten stwierdzić czy faktycznie ma dysforię płciową i czy nie występują inne zaburzenia psychiczne, które najpierw trzeba wyleczyć/zaleczyć, bo nikt nie wykona tranzycji komuś, kto nie jest stabilny psychicznie, bo ma np. depresję. Skoro po latach uważasz, że to była dobra decyzja, że nie przeszedłeś korekty płci, to znaczy że nigdy nie byłeś trans. No chyba że ewentualnie bardzo mocno stłumiłeś w sobie dysforię, ale mam nadzieję że to jednak to pierwsze. I nie, nie byłbyś bi, tylko najwyraźniej jesteś, skoro próbowałeś coś z facetami. Możesz teraz bardziej być w stronę kobiet, a nawet i wyłącznie kobiet, bo bi nie działa tak, że musisz po równo interesować się obiema płciami. Orientacja seksualna nie ma nic wspólnego z tożsamością płciową. Jeśli faktycznie jesteś bi (orientacja to całe spektrum, gdzie to po prostu jest kontinuum od heteroseksualizmu, przez biseksualizm, po homoseksualizm) , to byłbyś bi niezależnie od tego czy dokonałbyś tranzycji czy nie. Jedynie gdzie może się wydawać że tranzycja zmieniła płeć, to kiedy przed tranzycją komuś wydaje się, że jest hetero czy homo, czyli ma pociąg do tylko jednej konkretnej płci. Tylko właśnie słowo klucz - wydaje. Pisząc na twoim przykładzie - jeśli przed tranzycją pociągałyby cię tylko kobiety, mógłbyś myśleć że jesteś hetero, ale gdybyś sobie uświadomił, że tak naprawdę jesteś kobietą i dokonałbyś tranzycji, to tak naprawdę od początku byłbyś lesbijką, tylko w złym ciele. Po tranzycji nie zaczęliby cię nagle pociągać mężczyźni.