#u5FTg
Zarówno niemowlaki, jak i kilkulatki, nie wzbudzały we mnie żadnych ciepłych uczuć. Ba, zdarzały się momenty, gdy czułam do nich obrzydzenie.
Wizja ciąży i porodu napawała mnie strachem.
Mój partner o wszystkim wiedział, zaakceptował. Kochaliśmy się zawsze w prezerwatywie (z przyczyn zdrowotnych, inne metody są u mnie wykluczone), bardzo uważaliśmy. Na pierwszą rocznicę ślubu sprawił mi prezent - podwiązał nasieniowody. Nawet nie wyobrażacie sobie, jak szczęśliwa i wdzięczna wtedy byłam. Przez kilka miesięcy po zabiegu nadal się zabezpieczaliśmy, później zrezygnowaliśmy. I nagle bach! Brak miesiączki, wymioty... Słowa ginekologa były dla mnie jak wyrok.
Wtedy jeszcze niczego nie podejrzewałam, uznałam, że najwyraźniej mieliśmy pecha i próbowałam jakoś pogodzić się z nową sytuacją. Usunąć, mimo wszystko, nie chciałam.
Ciąża to był horror. Zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Czułam się okropnie, nie mogłam patrzeć na swoje zmieniające się ciało i, co najgorsze, nienawidziłam "obcego" rosnącego w moim brzuchu.
Wszyscy, łącznie z mężem, próbowali mnie pocieszać. Mówili "jak urodzisz, to ci się odmieni". Chuja tam, za przeproszeniem. Po porodzie było jeszcze gorzej. Opiekowałam się córką jak robot. Karmiłam, przewijałam, usypiałam. I tyle. Zero czułości, tulenia, śpiewania.
Gdy mała miała pół roku, mąż, ośmielony kilkoma drinkami, wyznał mi prawdę. Tak naprawdę nie zrobił zabiegu. Okłamał mnie. Wrobił w ciążę.
Szczerze? Miałam ochotę go zabić.
Kilka dni później, gdy był z małą na spacerze, wzięłam spakowane wcześniej walizki i pojechałam na lotnisko. Po prostu uciekłam.
Już z Londynu zadzwoniłam do niego i moich rodziców, żeby wyjaśnić sytuację. On nie chce mnie znać (i vice versa), moi rodzice się mnie wyrzekli. Bolało, ale postanowiłam, że się nie dam. Nie załamię.
Od 3 lat układam sobie życie na nowo. Nie wiem, co u dziewczynki, którą urodziłam. Nie tęsknię. W końcu jestem szczęśliwa.
Potraktowano Cię jak inkubator i jeszcze Ci się za to obrywa od własnej rodziny. Brak mi słów. Trzymaj się, autorko.
Współczuję. Dobrze, że nie zabiłaś s-syna, bo poszłabyś siedzieć za człowieka.
Cóż, mimo wszystko rozumiem i nie dziwię się. Powodzenia!
Jeśli ktoś czuje że nie powinien mieć dzieci to nie powinien być do tego zmuszany, jednak zostawiłaś dziecko, które niczemu nie było winne, zawsze już będzie miało uczucie opuszczenia i zawsze z tyłu głowy będzie miała myśl "bo moja mama mnie nie chciała", w przedszkolu / szkole będą organizować jakieś występy np. na dzień matki i znowu w głowie pojawi się "mojej mamy nie ma, moja mama mnie nie chciała", przez całe życie będzie szła z podświadomością że została odrzucona i zawsze będzie zadawać sobie jedno pytanie "dlaczego"?
A to dziecko miało dorastać z matką, która ledwo je toleruje? To już ojciec jej powinien wyjaśnić, że mama odeszła bo był kłamcą ale tego raczej nie zrobi.
Dorastanie z niekochającą je matką było by równie złe.
To w sumie piona autorko bo ja zrobiłem podobnie. Dzieciaka nie chciałem i nie jestem w Londynie, ale też innym angielskim mieście. Więc trzymaj się i pozdrawiam
Ale też zostałeś wrobiony czy po prostu po fakcie uznałeś, że nie chcesz? Bo to różnica.
Z jednej strony dobrze zrobiłaś, żeby być szczęśliwą, z drugiej tylko dziecka trochę szkoda, bo córka niczym nie zawiniła, a wiem jak bardzo dzieci pragną kontaktu i bliskości z matką. I swoją drogą, to wyznanie już było, więc zapewnię nie jesteś autorką ;P
To, co zrobiłaś jest egoistyczne. Seks wiadomo, co się po nim może stać i z tym się trzeba liczyć pomimo jakiś o zgrozo zapobiegaczy np. prezerwatywy.
Przecież palant skłamał, że podwiązka nasieniowody, więc myślała że jest bezpieczna
@BanonC, przecież dopóki myślała, że to było zrządzenie losu, że znalazła się gdzieś w ułamku procenta, gdzie antykoncepcja zawodzi to wzięła na siebie tą odpowiedzialność! Donosiła ciążę, karmiła i dbała o to dziecko. Dopiero, gdy dowiedziała się, że to czyjeś celowe działanie to zmieniła podejście.
No to jest nauczka, że jak się uprawia seks, to trzeba się liczyć z konsekwencjami. Później oczywiście to dziecko musi być najbardziej poszkodowane