#tDaVp
Ostatnio miałam taki przypadek: dziewczynka, 8 lat, przywieziona na SOR po upadku z roweru. Noga złamana w dwóch miejscach. Podczas badania odkryliśmy, że krwawi z dróg rodnych. Powiedziała nam, że tak się dzieje od jakiegoś czasu co miesiąc. Przez kilka dni leje jej się krew. Podkłada wtedy chusteczki i tak chodzi. Na pytanie dlaczego nie poinformowała o tym mamy, odpowiedziała "Podsłuchałam kiedyś rozmowę mamy z ciocią Agatą i ciocia mówiła, że u niej zaczęło się od takiego krwawienia. Potem poszła do szpitala i wyłysiała przez leki, jakie jej dali. Nie chcę być łysa i siedzieć w szpitalu".
W skrócie - ciocia miała raka. Na szczęście u tej dziewczynki to był tylko okres, nie nowotwór. Jednak pierwsza miesiączka w tak młodym wieku jest dość niepokojąca i powinna być skonsultowana z ginekologiem. A wystarczyło przeprowadzić z dzieckiem rozmowę na temat dojrzewania i zmian, jakie występują w ciele albo puścić mu jakąś bajkę edukacyjną typu "Było sobie życie". Niestety wciąż większość rodziców omija ten temat .
Skoro uczymy dziecko, że gdy je coś boli, ma jakąś wysypkę albo leci mu krew z nosa, to ma do nas przyjść, to dlaczego są obszary zdrowia, o których nie wspominamy? W końcu to dla dobra naszych dzieci.
Serio? Uważasz że rodzice zaniedbali tą dziewczynkę? Po prostu zły zbieg okoliczności - jej wczesna miesiączka i podsłuchana rozmowa, z której jak to dziecko, sama sobie wyciągnęła błędne wnioski. Też w tym wieku bałam się lekarzy i bałam się powiedzieć o dolegliwościach, bo bałam się leczenia, chociażby dentysty. To wcale nie znaczy, że moi rodzice schrzanili moją edukację na temat higieny zębów 🤦🏻♀️
Autorka nigdzie nie napisala, ze uwaza, ze ja zaniedbali. Zwraca tylko uwage jak istotna jest rozmowa z dzieckiem na tematy dotyczace dojrzewania, zeby uniknac wlasnie takich sytuacji.
Właśnie ją zaniedbali POD WZGLĘDEM EDUKACJI, co nie znaczy, że są złymi rodzicami, może to jedyna taka kwestia i byliby wsparciem gdyby im powiedziała, ale pewnym rzeczom trzeba zapobiegać, bo to niewiedza jest dla dziecka największym zagrożeniem. Jak dziecko nie ma pojęcia nawet o istnieniu pewnych kwestii to jest najłatwiejszym celem do wykorzystania i jest najbardziej podatne na bzdury z otoczenia. W wieku 8 lat to wcale nie jest takie rzadkie, znam kilka kobiet które wcześnie dojrzały, nawet w okolicach pierwszej komunii. Pamiętam z dzieciństwa ogrom historii wynikających właśnie z braku edukacji, zaczynając od typowych historii np. O seksie w basenie po dziewczynkę, która po dostaniu miesiączki postanowiła natychmiast wziąć gorącą kąpiel żeby przeszło i zasłabła w łazience lub inną która naklejała podpaski na zewnętrzną stronę majtek... Kilka miesięcy.
Skoro miesiączka w tym wieku jest nietypowa (według wyznania nawet niepokojąca) to nazywanie tego zaniedbaniem uważam za krzywdzące. Mieli prawo myśleć, że na taką rozmowę jest jeszcze za wcześnie.
A to rodzice nie widzą w praniu zakrwawionych majtek?
Rodzice pewnie myśleli, że to za wcześnie na takie rozmowy, najczęściej uświadamia się dzieci które wchodzą w wiek nastoletni, bo przeważnie wtedy zaczynają dojrzewać
Może myśleli, może nie. Moi rodzice ze mną nie rozmawiali, bo i z nimi nikt nie rozmawiał. Dzięki Bogu, że od małego biologia i organizm człowieka, były moją pasją więc samodzielnie zdążyłam się dokształcić. Naprawdę wielu rodziców mimo tego, że chce dla dziecka jak najlepiej, po prostu nie wie jak przeprowadzić ta rozmowę, bo i z nimi nikt jej nie przeprowadzał...
bo o tym mowi sie WCZESNIEJ, kilka lat wczesniej
8letnia corka przyjaciela jest uswiadomiona, ot tak na wszelki wypadek
esinye, u mnie bylotak, ze dostalam ksiazke "co sie dziele z moim cialem" i sobie wyczytala, co tam chcialam
Ja pierwszy raz usłyszałem słowo "podpaska" w drugiej klasie gimnazjum (czyli jak miałem 15 lat), a zrozumiałem jak się jej używa dopiero 3-4 lata później (myślałem, że nakleja się ją na skórę). Na szczęście jestem facetem i nie jest to mi bezpośrednio potrzebne, ale i tak uważam, że rodzice powinni byli mi to wyjaśnić.
i tak dobrz,e niektorzy mysla, ze to do naklejania pod pacha ;)
bazienka, kurczę były takie książki, pamiętam myszkowalam kiedyś w bibliotece i na taką się natknelam. Ale, że był to temat "tabu" gdzieś między regalami co wizyta czytałam sobie po kilka stron. Wtedy strasznie się bałam, że ktoś się dowie XD
kiedys dziewczynka z kolonii przyszla do mnie z pierwszym okresem, roztrzesiona, ze ma krwotok wewnetrzny, umiera, wzywaj pani pogotowie
a kolezanka po 40 byla przekonana, ze sikamy pochwa i trzeba tampon do sikania wyciagac....
zgroza
Matko, to z tym sikaniem to jakas plaga. Tez mialam okazje uswiadomic pare osob, ze nie trzeba koniecznie zmieniac tampona przy kazdej wizycie w toalecie.
hmmm, dla mnie było oczywiste, że nie pochwą, natomiast myślałem, że odbytem. Skoro one siadają czy kucają w lesie na sikanie, a ja siadam i kucam jak sram, to znaczy że ich sikanie jest jak moje sranie, logiczne? Co więcej (to już jak trochę straszy byłem), skoro faceci "wchodzą" w 2 dziury, to nie może być trzeciej, bo tam też by próbowali.
Jeny, może jeszcze nie zdążyli jej uświadomić, czy coś? A nie, że od razu brak edukacji - 8 lat to jednak dosyć wczesny wiek na miesiączkę, u mnie w podstawówce rekordzistka miała 10 jak dostała.
Ostatnio oglądałem z dziećmi wszystkie odcinki "Było sobie życie". Tam nic nie ma na ten temat.
Ja wam coś powiem z mojego doświadczenia. Zaczęłam nosić tampony w wieku 19 lat. Wiecie co mnie powstrzymywało wcześniej przed tym? Myślałam, że za każdym razem jak sikam będę musiała go wyciągać. Powtarzam raz jeszcze - 19 lat. Studentka. Więc zgadzam się- edukacja seksualna jest potrzebna od najmłodszych lat. Kwestia tylko tego, że mówi się na nią seksualna. A to się od razu kojarzy tak a nie inaczej. Przecież nie uczy się czterolatka jak się masturbować, co już słyszałam nie raz od pseudo madek.
To o tej masturbacji pochodzi akurat z oficjalnego programu WHO... Coprawda podobno chodzi o co innego, ale jest to tam tak sformułowane, że trzeba być naprawdę znawcą tematu że by nie odebrać tego jako informację "czterolatków powinno się uczyć masturbacji".
Nie dość, że to jest w rubryce o wiedzy, to jeszcze jest to ujęte na zasadzie "poznawanie ciała to nic złego, dotykanie się też nie", nic jak to robić.
Ale nie, będzie masowa masturbacja na zajęciach, a homoseksualiści chcą adoptować dzieci, żeby je gwałcić, bo przecież to dewianci - nie to co Janusz, który pije i bije - to nie patologia, bo przecież nie przepił 3/4 dobytku :)
Po pierwsze: o miesiączce siedmiolatkom prawdopodobnie seksedukator i tak by nie powiedział. Po drugie - tu chodzi nie o to, czy z dzieckiem porusza się te tematy, ale jak się je porusza, a model który proponują "zwolennicy edukacji seksualnej" jest dość skrajny.
nie wiem, jaka jest podstawa programowa, jako seksuolog jak najbardziej bym powiedziala, ze beda im roznac wlosy tu i owdzie, dziewczynkom piersi i proporcje ciala sie zmienia, chlopcy beda zmieniac barwe glosu i dziewczynki dostana miesiaczki za kilka lat
lepiej tak niz wtf co sie dzieje, albo wysmiewanie czy cos
Czemu by nie powiedział? Niektóre za 2-3 lata zaczną już mieć okres i wtedy mają je edukować? To jakaś straszna sprawa powiedzieć dziewczynkom i chłopcom w takim wieku, jak będzie funkcjonował ich organizm? Przerażające jak ludzie uważają dzieci za debili bez prawa dostępu do rzetelnej informacji.
Ja nie uważam, że dziecko 8-9 letnie by tego nie zrozumiało i że nie należałoby mu mówić, tylko że w programie edukacji seksualnej według WHO (bo o tym zapewne mówi autorka) temat miesiączki i tak jest później, więc prawdopodobnie nawet, gdyby szła tym programem mogłaby się przestraszyć.
To nie brak edukacji, bo nawet jakby dziewczynka wiedziała czym jest okres, mogłaby zwyczajnie bać się przez podsłuchaną rozmowe. Poza tym mało kiedy dziewczynki tak szybko dostają okresu. Może rodzice chcieli poczekać do odpowiedniejszego wieku?
Czyli wypowiadasz się na podstawie losowego i absurdalnego przypadku, tak?
Uważasz też, że świat jest prosty i temat edukacji seksualnej ma tylko jedną dobrą stronę bez analizowania wpływu psychicznego i społecznego, a jedynie na podstawie fizyczności, tak? Ostatni akapit pokazuje to dobitnie. Temat seksu uproszczony do wysypki. Serio? Czujesz jakie to głupie już?
Jak dla mnie jest to kwestia wychowania i nie zamierzam nikomu narzucać terminu rozmowy z dzieckiem na temat pszczółek, bo każda opcja może być zarówno zła jak i dobra.
Skoro pracujesz na SOR to pewnie jakąś podstawową wiedzę medyczną masz. Stąd mam prawo przypuszczać, że wiesz, że 8 lat na wystąpienie pierwszej miesiączki to cholernie wcześnie.
Zgadzam się z tobą, że edukacja seksualna w PL leży, ale to nie jest dobry przykład.