#qVWyz

Czuję się jakbym była matką własnej matki! Odkąd zmarła moja babcia, dostałam dużego kopa w dorosłe życie. Dopiero skończyłam szkołę średnią, a spadła na mnie organizacja pogrzebu, stypy i reszty życia... Moja mama okazała się zagubiona, nie potrafiła nic załatwić, o niczym decydować.

Od tamtego momentu minęło 10 lat. I o zgrozo nic nie zmieniło się w moim życiu. Może poza tym, że mam narzeczonego i nie mieszkam już z mamą. Jednak nadal muszę jej pilnować. Sprawdzać, czy zapłaciła rachunki, czy nie wzięła chwilówki, czy nie kupiła czegoś "okazyjnie". Czuję się, jakbym miała dorastające dziecko.
Kiedy znajome w pracy opowiadają o tym, jak matki bawią im dzieci, pomagają finansowo, doradzają, ja wychodzę zaparzyć kawę.
No cóż...
Postac Odpowiedz

Nie musisz zajmować się swoją mamą. Jest nieporadna, ale pilnowanie jej jak dziecka nie nauczy jej odpowiedzialności. Oczywiście możesz jak chcesz, ale pamiętaj, że to dorosła kobieta i nie musisz sprawdzać, czy nie wzięła chwilówki.

upadlygzyms

A jeśli w ciągu kilku lat zamieni się żuliettę jak z obrazka to trudno. Jest dorosła i odpowiedzialna za samą siebie.

Dragomir

Tyle że o zwrot takiej chwilówki wraz z niebosiężnymi odsetkami taki bocian czy inny provident może zapukać do drzwi autorki.

Postac

A dlaczego ma pukać do drzwi Autorki, skoro Autorka nigdzie nie jest podpisana na pożyczce? Skąd ma prowident wiedzieć cokolwiek o dzieciach kobiety, która wzięła pożyczkę?

Prędzej komornik wejdzie na konto matki. Ale to są konsekwencje lekkomyślnego zachowania dorosłej osoby.

Dragomir

No nie wiem. A dlaczego niekiedy dzieci muszą spłacać długi rodziców? Chyba nie dlatego że są szlachetne.

Preludium

Cóż, jeśli kogoś kochamy to czujemy się też odpowiedzialni za tę osobę. I nie chcemy, żeby się stoczyła. A poza tym jeśli np. Matka nie będzie płacić rachunków nabierze chwilówek i ją eksmitują, to gdzie trafi? do córki. Czy ma ją wyrzucić na ulicę? Zresztą nawet jeśli założymy, że autorka ma matkę w dupie, jak ma spokojnie patrzeć, jak matka traci cały dobytek i do tego się zadłuża? Przecież te wszystkie długi ona kiedyś odziedziczy. I owszem, można się zrzec takiego "spadku". Tylko jeśli autorka będzie miała małe dzieci, to nagle robi się to bardziej skomplikowane.

Postac

Autorka nie mieszka z matką i nic nie wskazuje na to, żeby jej matka próbowała się zadłużać przy każdej sposobności. Skąd takie skrajności wzięliście? A może w drugą stronę - to Autorka przegina i robi z mamy kalekę, która "nie potrafi" zapłacić rachunków, w dodatku wypomina jej wydatki, które matka ponosi z własnej wypłaty, ale córka nie akceptuje?
Obie są dorosłe i żadna nie musi niańczyć drugiej.

CentralnyMan Odpowiedz

Nie pomożesz matce niańcząc ją. Musi nauczyć się sobie radzić

MaryL2 Odpowiedz

„ Dopiero skończyłam szkołę średnią, a spadła na mnie organizacja pogrzebu, stypy i reszty życia...” - nie wiem co rozumiesz przez „resztę życia”, ale organizacja pogrzebu i stypy to taki problem dla kogoś dorosłego? Miałaś conajmniej 19 lat. Sprawdzenie, czy mama zapłaciła rachunki wydaje się dziwne, może to zrobić sama, ale to też nie jakiś niewiadomo jaki problem, ustawiasz jej automatyczne przelewy i raz na pół roku zerkasz, czy wszystko ok. Nie mówię, że to miłe, ale „dużym kopem w dorosłe życie” też bym tego nienazwała. Raczej małą niedogodnością, wyzwaniem. Zwłaszcza, że dalej mieszkałaś z mamą.

MaryL2

*nie nazwała, korekta..

3210

Jednak zazwyczaj to rodzice organizują pogrzeb, 19to latki co najwyżej pomagają, jeżdżą z mamą załatwiać żeby podtrzymać ją na duchu, a nie organizują wszystko same.

MaryL2

Zazwyczaj pewnie nie, bo jednak w pierwszej linii są inni członkowie rodziny. Starsi, bardziej doświadczeni. Ale nie jest to znowu aż takie wyzwanie. Wgl to wyznanie jest takie dziwne. Nie wiadomo co się wydarzyło. Czemu okazało się, że mama jest kompletnie nieporadna życiowo? Kto jej wcześniej pilnował? Czy ta nieporadność polega tylko na tym pogrzebie i trudnościach z ogarnięciem finansów? Teraz ona ma 30 lat i musisz sprawdzać, czy mama ogarnęła rachunki, nie kupiła czegoś okazyjnie. Czyli taki standardzik jeśli chodzi o opiekę nad starszymi. Rzeczywiście wcześniej niż u innych, ale żeby aż mówić, że autorka czuje się jakby miała dziecko? Nie róbmy z młodych ludzi takich kalek i niebieskich ptaków, że nie mogą mieć żadnych obowiązków, nikim się opiekować. Jakoś nie podoba mi się podejście autorki, bardzo nieprzyjemne, przesadzone.

Dodaj anonimowe wyznanie