#pWPuz

Lata temu w naszej szkole wprowadzono akcję zwalczania makijażu. Nauczycielka zaciągnęła mnie do łazienki i kazała mi zmywać oczy. Jakże wielkie było jej zdziwienie, gdy okazało się, że to moje naturalne gęste rzęsy i brwi w kolorze czarnym. Miałam wtedy kilkanaście lat, ale nigdy nie zapomnę jej miny. To była jednocześnie mina zaskoczenia i zmieszania. Nawet mnie po wszystkim nie przeprosiła. Kazała tylko wrócić do sali i usiąść w ławce.

Do tej pory czuję żal i rozczarowanie, ponieważ nauczycielka ta była moją idolką i inspiracją — kobieta naprawdę świetna w swej dziedzinie, w prowadzeniu lekcji nikt jej nie dorównywał. Jednak w tym jednym momencie, gdy we mnie zwątpiła, ja zwątpiłam w nią. Zawsze byłam jedną z najlepszych z przedmiotu, stałe w czołowej trójce w szkole, olimpiady, konkursy. A ona z powodu moich ciemnych rzęs posądziła mnie o posiadanie makijażu. Przypuszczam, że gdyby ktoś zorganizował spotkanie klasowe po latach, to bym jej to wygarnęła, bo nie mogę tego wspomnienia wymazać z pamięci. W jednej chwili straciłam do niej szacunek.
coztegoze2 Odpowiedz

Mnie zastanawia jakie jest demoralizacyjne działanie tuszu do rzęs i czemu nauczycieli same go używają? Naprawdę u nastolatki to aż taki problem? I nie mówię tu o dzieciach 11-letnich, ale u 15-latki trochę tuszu nic nie robi.

Mogliby się nauczyciele skupić bardziej na siniakach u dzieci i zachowaniach świadczących, że coś jest nie tak w domu takiego dzieciaka.

Dodaj anonimowe wyznanie