#pJ31U
Wczoraj powiedziała mi, że myśli o tym, żeby swój pierwszy raz przeżyć właśnie z nim. Jakby tego było mało, potem dodała, że mnie kocha... jak brata. Tak, k*rwa, jak brata... Przytuliłem ją i powiedziałem, że może zawsze na mnie liczyć i że też ją kocham, nawet nie wie jak bardzo, ale chyba nie zrozumiała.
Całą noc nie spałem, ale kiedy zobaczyłem ją po południu w jego ramionach taką szczęśliwą, doszedłem do wniosku, że jeśli to ją uszczęśliwia, nie mogę tego popsuć...
odetnij się
Przecież ona wie, odetnij się
Mi friendzone na szczęście nigdy nie groziło. Mnie dziewczyny po prostu nie lubiły.
Nic dobrego z tego nie wyniknie poza twoim cierpieniem, a cierpienie wbrew temu co ludzie gadają nie uszlachetnia. Szkoda czasu nerwów itd. Pewnie w tym momencie jest to dla Ciebie nie do pomyślenia, dopiero po czasie nabieramy do pewnych spraw na tyle dystansu aby je przeanalizować. Czego Tobie życzę im szybciej sam dojdziesz do prawidłowych wniosków tym szybciej się z tego błędnego kola uwolnisz...
Zrozumiała na 99,9%. Chyba że jest opóźniona.
Mi dziewczyna po 4 latach związku powiedziała, że nadal mnie kocha, ale już tylko jak brata...
Nie rozumiem, po co ludzie to robią. Chcą być tacy łagodni i taktowni czy jak? Zamiast powiedzieć, że już nie czują tego, co wcześniej, nie widzą razem przyszłości, to będą mówić takie rzeczy, żeby stawiać partnera w niezręcznej sytuacji.
@TwojaStaraSieODzieci
Chciała się ze mną rozstać, ale nie miała siły by zrobić to do końca - ja to zrozumiałem jak powrót do stanu związku jaki był na początku, ze jestesmy ze sobą ale miłości jeszcze/już nie ma. Myślała, że potraktuję to jako rozstanie, ale ja tego tak nie zrozumiałem.
Jak ona miałaby Cię pokochać albo szanować, jak sam siebie nawet nie lubisz, o szacunku nie wspominając?