#ooF9a

Miałam podejrzenie, że sąsiedzi katują dziecko. W mieszkaniu obok od roku, średnio dwa razy miesiącu, słyszałam wrzaski, płacze, przekleństwa, krzyki. Wiem, że różnie bywa z dziećmi, ale jakiś czas temu to przechodziło ludzie pojęcie. Po prostu serce mi pękało, jak słyszałam te głuche dźwięki, krzyki, płacz i przekleństwa. Zadzwoniłam na policję, podając okoliczności, dokładny adres i obiecując wpuścić policjantów po zadzwonieniu domofonem do mojego mieszkania (podałam nr), ale zastrzegając, że nie odezwę się, nie otworzę drzwi do mieszkania i chcę kompletnej anonimowości, poza sytuacją, gdyby stwierdzili, że moje obawy są słuszne - wtedy bez wahania będę zeznawać w sądzie jako świadek. Mój numer i adres mieli.

Zastrzegłam to, bo zbyt wiele razy słyszałam jak sąsiad się zachowuje i bałam się go. Raz i drugi, a nawet piąty i dziesiąty rozmawiałam z mężem co sądzi o tych dziwnych odgłosach z dołu z przemyśleniami, czy nie warto byłoby wezwać policji. Zawsze po takiej rozmowie ktoś wydzwaniał nam domofonem w środku nocy, próbował wejść do mieszkania licząc na otwarte drzwi, porysował nam dzwonek, drzwi i ściany wokół nich. Agresor doskonale wiedział, kiedy byłam sama w domu i wtedy najchętniej atakował. Żeby nie było łatwo, robił to w kominiarce, więc nawet patrząc przez "judasza" nie mogłam go potem opisać. Mąż próbował go złapać, ale facet znikał jak kamfora, mimo że mieszkaliśmy na 4 piętrze i musiałby użyć albo winy, albo schodów. A on po prostu tak sobie znikał. Nie mamy monitoringu ani nic takiego. W dniu zgłoszenia męża akurat nie było w domu.

Policja przyjechała po 20 minutach, mimo tego, że komisariat jest 200 metrów od nas. Zadzwonili, otworzyłam drzwi do bloku bez słowa. Zadzwonili dzwonkiem do mnie. Udawałam, że mnie nie ma. Poszli na dół. Pogadali ok. minuty i razem z sąsiadem (!) wrócili pod moje drzwi, dobijając się ok. 6 razy. Odpuścili, pogadali z nim, poszli sobie. Dwie minuty później z mieszkania sąsiadów znowu było słychać wycie, płacz i kwiki, a także głuche, tłukące dźwięki. Po kwadransie "ktoś" wybił w moich drzwiach kilka dziur młotkiem.

Następnego dnia zgłosiliśmy z mężem całość zdarzenia na komisariacie. Uznano mnie za osobę niewiarygodną przez "fałszywe" zgłoszenie po tym, jak na komendzie podałam adres. Próba wyjaśnienia sytuacji od początku do końca była beznadziejna. A pani w słuchawce tak mnie zapewniała o kompletnej anonimowości, poszanowaniu jej, dziękowała za zgłoszenie itd....

Sąsiad dalej nas nachodzi. Niszczy drzwi, ściany, wydzwania. Mąż by go najchętniej zbił, ale nie może, bo prawo będzie po stronie tamtego. Kamery nie wolno nam założyć, policja i zarządca bloku umywają ręce. Ja też umywam. Od wszystkiego, niech tam się dzieje co chce.
AaRr Odpowiedz

A potem jak się już stanie tragedia będzie czemu nikt nie reagował... Jak służby w taki sposób działają to się nie dziwię, że nawet jak ktoś słyszy albo widzi coś złego to nie chce się wtrącać.

johnkwakerfeller Odpowiedz

Kamera w formie judasza pomoże, sam taką mam

anonimowe6692 Odpowiedz

Idźcie na policję z prawnikiem

Postac Odpowiedz

Super służby. Czekają na tragedię, żeby dupę ruszyć. A dziecku może się krzywda dziać.

Chociaż nie musi - może tak reagować np na obcinanie włosów. Ale warto to sprawdzić, a nie udawać, że nic się nie dzieje.

worm Odpowiedz

ale popatrz na to z tej strony - zniechęcili i to skutecznie do zgłaszania. Więc automatycznie statystyki idą im w górę!
A jeśli dojdzie do jakiejś tragedii to będą obwiniani sąsiedzi za brak reakcji. I ponownie "my nic nie wiedzieliśmy".
I tak się dzieje życia cud.

krux7735 Odpowiedz

Nie ma sie co dziwić bo w Policji najważniejsza jest statystyka a nie pomaganie ludziom. Dodatkowo ostatnio bardzo spadły wymagania dot. przyjęcia do służby, więc praktycznie każdy może służyć w Policji. Funkcjonariuszy którzy służą z powołania i mają łeb na karku jest może dziesięć procent w tej formacji...

Abigaila37 Odpowiedz

Trzeba było zgłosić anonimowo, że coś się dzieje u sąsiadów. Opisać całą sytuację. Proponuję założyć sobie kamerkę w dyskretnym miejscu na klatce, tak żeby nagrywała wasze drzwi.

Ambiwalentnie136

Anonimowo nie mogą nic zrobić, nawet mandatu dać za zakłócanie ciszy

K19922023 Odpowiedz

Nagrywaj i zbieraj dowody, zgłoś sprawę do mopsu, kto powiedział że nie możesz założyć kamery skierowanej na swoje drzwi?

kanarek86 Odpowiedz

Kamera w judaszu i pismo do komendy wojewódzkiej z opisem sytuacji, szybko temat ogarną…

johnkwakerfeller Odpowiedz

Zawsze możesz składać skargę na działanie komendanta za pośrednictwem prokuratury, ale wtedy solidne dowody. Nagłaśniaj sprawę w mopsach oraz portalach internetowych lokalnych i będziesz miała dupochron, że coś robiłaś, a psiarskie nic nie robiły

Dodaj anonimowe wyznanie