#nSF5t

W kwietniu szedłem na wesele siostry. Byłem przygotowany na to wydarzenie w najmniejszym szczególe. Drogi garnitur, uprasowana koszula, krawat z idealnym węzłem, skarpety pod kolana, wypastowane buty. No nic dodać, nic ująć. Ale coś mi w tym zestawie nie pasowało i kompletnie nie wiem, co miałem w głowie, kiedy postanowiłem trochę zaszaleć i nie zakładać bielizny. Może chciałem poczuć odrobinę adrenaliny. Naprawdę nie wiem, co mnie pokusiło, ale stało się.

Wiadomo, jak to jest na weselu, alkohol się leje, to i od czasu do czasu trzeba wyskoczyć na stronę. Zrobiłem co miałem zrobić i wracam do zabawy. Akurat trafiłem na jakiś konkurs z bieganiem i przynoszeniem różnych rzeczy. Oczywiście wziąłem udział. Pierwszą rundę wygrałem, jako pierwszy przyniosłem banana i usiadłem na krześle na środku sali. Inni uczestnicy patrzyli na mnie z zazdrością, a przynajmniej tak myślałem, do momentu, kiedy mój szwagier podszedł do mnie i szepnął mi do ucha, żebym schował ptaszka do gniazda...

Tak, będąc w toalecie, pod wpływem procentów zapomniałem zapiąć rozporek, a mój mały, ciekawski świata koleżka postanowił wykorzystać okazję i wyskoczył, kiedy biegłem po banana. Jeszcze w życiu nie było mi tak głupio.
WiadomoKto Odpowiedz

Może zazdrość faktycznie była, ale nie o tego banana :P

ArabellaStrange Odpowiedz

Byłam na weselu, na którym były zabawy wymagające biegania po dużej sali. Jedna z dziewczyn, biorących udział w zabawie, miała sukienkę bez ramiączek i w czasie biegu biust wyleciał na wierzch… Ale biegła po zwycięstwo, dobiegła i dopiero wtedy się ogarnęła ;). Z oficjalnego filmu z wesela scena została wycięta, ale nie jestem pewna, czy nie krąży gdzieś nieocenzurowana wersja ;)

zimoidzjuzstad Odpowiedz

Myślałam, że byłeś tak pijany, że znalazłeś "banana" w swoim rozporku i tak sobie go dumnie trzymałeś.

Dodaj anonimowe wyznanie