#mceSi
Problem jednak w tym, że nie potrafię rozmawiać z ludźmi. Powiedzieć przemówienie przed setką ludzi? Nic trudnego, ale rozmowa z rówieśnikami? Okropne. Podejrzewam, że problem zaczął się jeszcze na spotkaniach rodzinnych, kiedy zauważyłam, że zawsze jeżeli coś mówię, to nikt mnie nie słucha. Byłam zawsze najmłodsza z rodzeństwa, a dla babć, mimo że byłam ich wnuczką, byłam w wieku ich prawnuków. Zawsze byłam gdzieś pomiędzy i jeżeli byłam w jakkolwiek większej grupie ludzi, to wiedziałam, że nadszedł czas, żeby się zamknąć. Do dzisiaj mam ten problem. Kiedy rozmawiam ze znajomymi, jest dobrze, ale jak tylko podejdzie jakaś obca osoba (może być nawet w moim wieku), wtedy potrzebuję więcej czasu, żeby ułożyć zdanie i nie wyjść na dziwaka, zawsze w tym czasie zdąży ktoś inny odpowiedzieć.
Najgorzej jest z chłopakami. Kiedy tylko zobaczę kogoś, kto jest płci przeciwnej i próbuje coś do mnie powiedzieć, to nie potrafię wykrztusić słowa. I to nawet nie tak, że jakiś chłopak mi się podoba i tak reaguję, tak jest z każdym. Przykładowo jak do brata przychodzi kolega, to nie mogę na niego nawet spojrzeć, żebym mogła chociaż się przywitać.