Zanim poznałam mojego chłopaka, przebywał on w zakładzie karnym, o czym przez dłuższy czas nie wiedziałam. Kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że nasz związek zaczyna rozkwitać i chcemy czegoś więcej niż tylko randek, wtedy mi to wyznał. Na początku nie mogłam zebrać myśli, był nawet moment, że chciałam po prostu uciec. Zamiast tego wysłuchałam jego historii. To nie było jedno z tych opowiadań o trudnym dzieciństwie czy braku miłości rodziców. Jego rodzice bardzo go kochali, tak samo jak i jego starszego brata. To właśnie on przysparzał rodzicom najwięcej zmartwień, a mój chłopak zawsze się starał wyciągnąć go z problemów. Tak było i tym razem. Jego brat spowodował tragiczny w skutkach wypadek samochodowy, a mój chłopak wziął winę na siebie. Powiedział, że czuł, że to złamałoby serca jego rodzicom, gdyby jego brat dostał długoletni wyrok, również za wcześniejsze wykroczenia. Sąd na pewno odwiesiłby wszystkie kary, a on straciłby brata, którego mimo wszystko kocha. Zdawał sobie sprawę, że jako osoba o nieskazitelnej opinii może dostać dużo niższy wyrok.
W tej jednej chwili poczułam nieokreślony słowami smutek, a nawet złość. Nie wyobrażam sobie, jak się czuł, kiedy w sądzie zeznawał na oczach rodziny zmarłego w wypadku. Rozumiem jego smutek, kiedy mówi, że pewne ścieżki kariery się dla niego pozamykały i być może w przyszłości będzie nam o wiele trudniej. Nie mówiąc już o ludzkich językach, które bezustannie przypominają mu, gdzie jest jego miejsce. Ja jednak mam nadzieję, że jego rodzice się kiedyś dowiedzą. Bo dla mnie mój chłopak to prawdziwy bohater.
Dodaj anonimowe wyznanie
Jaki bohater jak przez niego prawdziwy sprawca nie siedział? Bez sensu zrobił i szkodliwie dla siebie i innych, jak znowu brat kogoś zabije to pójdzie znowu za niego siedzieć?
Twój facet to żaden bohater. Nie uratował ten osoby, która umarła w wyniku tego wypadku, nie uratował żadnej kolejnej osoby, która może umrzeć, bo jego brat nie poniósł kary za spowodowanie wypadku. Ba, jego brat nauczył się, że inni zdejmą z niego odpowiedzialność i ochronią za najgorszą sytuację: zabicie kogoś. To nie jest dowód miłości to dowód współuzależnienia, bo brat przesuwał granice latami skoro to nie był pierwszy wyskok i miał wcześniejsze wyroki.
Zdrową reakcją byłoby po prostu pozwolenie na to żeby ten wyrok za wypadek ze skutkiem śmiertelnym i odwieszenie innych wyroków dostał. To nie był przypadek, że te wyroki dostał a musi się nauczyć, że to co robi ma konsekwencje a tak się nie nauczył.
Twój chłopak sobie zniszczył sobie kawałek życia za nic. Za współuzależnienie a Ty robisz z niego bohatera. I jeszcze nie był z Tobą szczery od początku. Nie mówię, że na pierwszym spotkaniu miał Ci powiedzieć, że był w więzieniu, ale akurat to jest coś co jest ważne i ma ogromny wpływ na życie, więc to też nie do końca uczciwe żeby się z kimś spotykać, zaagnażować go uczuciowo i dopiero mu powiedzieć.
Już nie wspominając, że rzeczywiście Twój facet złamał prawo, bo zeznawał w sądzie nieprawdę. Taki bohater. A braciszek chodzi wolno i może spowodować kolejny wypadek ze skutkiem śmiertelnym.
Masz do czynienia z kłamcą i krętaczem. Nie ważne, czy okłamał wymiar sprawiedliwości, czy Ciebie.
Poza tym, jeśli ta łzawa historyjka jest prawdą (w co wątpię) to przez niego przestępca nadal stwarza zagrożenie na ulicach.
Ogarnij się, bo na takich ludzi trzeba uważać, a nie robić z nich bohaterów.
tak było - a jeśli nawet faktycznie tak było to mimo wszystko głupio zrobił. Miłość do rodziny miłością do rodziny, ale kara śmierci jego bratu nie groziła.
Do tego miał wcześniej jakieś wyroki ale w zawiasach - czyli święty nie był.
Taaak...
Przecież to ściema