#jHQ4j
On od jakiegoś czasu ma nową dziewczynę, a ja jestem zazdrosna. Nie o niego, nie chcę z nim być, ale o to, że dla niej jest chyba dobry, a dla mnie nie potrafił być. Nie życzę jej źle ani jemu. Wręcz cieszę się, że popracował nad sobą. Po prostu o nią, dba, przytula ją, całuje, pracuje nad sobą. Ze mną tak nie było. Nie licząc seksu, mało co mnie dotykał, nigdy nie całował z własnej woli, kiedy nie byłam wystrojona w szpilki, pełny makijaż itd., to nie byłam dość ładna – miał żal, że idziemy do jego znajomych, a ja nie w szpilkach. Dokuczał mi też, że mam piegi, cienkie włosy, za dużo ważę (mimo że ja ważyłam 56 kilo, a on 130) i to wszystko czyni mnie brzydszą. Nie ustawał w naciskach, żebym się farbowała na kolor, jaki on chce itd. Gdy razem wychodziliśmy, nigdy mnie nie odprowadzał, mimo że mówiłam, że boję się sama wracać w środku nocy przez daną okolicę, a ode mnie ma bezpośrednie połączenie do siebie. Bo wtedy on będzie w domu pół godziny później i mu się nie chce. Żerował na mnie finansowo. Gdy prosiłam, żeby nad czymś popracował, mówił, że przesadzam i jest dobrze. I dlaczego dla niej jest w stanie przestać codziennie chlać, a dla mnie nie był w stanie nawet trzymać mnie za rękę?
Mam ochotę odciąć się od wszystkich wspólnych znajomych i już nigdy ich nie widzieć i nie wiedzieć, co u nich. Nie radzę sobie z tym i nawet nie wiem czemu mnie obchodzi jego nowy związek.
Obchodzi Cię, bo jest w Tobie dużo żalu i poczucia krzywdy. Pisałaś, że pracujesz z psychologiem - mówiłaś o tych uczuciach? Jeżeli nie, powiedz. Jeżeli tak, spokojnie, dojdziecie i do tego etapu. Według mnie dobrze by Ci zrobiło "wyrzyganie" się. Może spróbuj do tego chłopaka napisać list, nawrzucaj mu tam, wyładuj się w pełni. Nie wysyłaj listu - a jeżeli będziesz chciała to lepiej odczekaj kilka dni i przeczytaj ponownie. Może to da Ci trochę ulgi.
Pamiętaj, zasługujesz na szacunek. Nie daj wmówić sobie innym, że jest inaczej. Trzymaj się cieplutko.
Dziękuję. Już zrozumiałam, że mam prawo do własnych emocji i jeśli coś sprawia mi przykrość, to mam prawo się na to nie zgadzać. Już nie wchodzą w grę żadne "przesadzasz", "normalna dziewczyna by tego tka nie odbierała" itd.
Znam to uczucie, kiedy ktoś jest uważany za człowieka w porządku, a wobec mnie był potworem (nie w relacji romantycznej, ale złość i tak jest duża, a była jeszcze o wiele wieksza).
Obecnie nie utrzymuję żadnych kontaktów z takimi osobami, odmawiam jakichkolwiek spotkań. I nie obliczam, jaki miałam wpływ na ich zachowanie względem mnie. Niech sobie będą fajne i twórcze, tam gdzie są. Dla mojego życia są trucizną i nie mają wstępu. Nie tłumaczę się.
Może obawiasz się, że to, że wobec Ciebie był szkodliwy, świadczy w jakiś sposób o Tobie. Moim zdaniem prawdopodobne i warte przyjęcia jest to, że po prostu w tamtym momencie i okolicznościach jego życia, budował Wasz związek w porąbany sposób, a teraz jest w innym momencie życia i WSZYSTKO jest teraz inne. Osoba, z którą buduje związek NIE jest jedyną zmienną, wpływającą na wynik jego relacji.
Trzymaj się i powodzenia w dalszym życiu <3
Do etapu, w którym odmawiam spotkań z nim samym już doszłam sama, chociaż on bardzo chciał nadal być w moim życiu, ale wspólni znajomi to wspólni znajomi. Nie chcę się odcinać od połowy ludzi, bo on może tam być.
Rozumiem. To nie wyklucza odcięcia się emocjonalnego, ale bardzo je utrudnia :(
Na stworzenie dobrego związku nie wpływa wyłącznie to, jakim człowiekiem my jesteśmy i jakim człowiekiem jest nasz partner. Ja miałam 4 partnerów w życiu i przy każdym z nich byłam inna. Teraz, z obecnym, jestem zupełnie inną osobą, niż z poprzednim. Oprócz tego jaki jest on, ważne jest też to, jacy my stajemy się przy nim, a to już dość skomplikowana kwestia. Twój ex mógł być gnojkiem przy Tobie, a świetnym partnerem przy kimś innym. Ty mogłaś być świetną partnerką przy nim, a straszną suką przy kimś innym. I to jest bardzo ważne. Nie wystarczy, że lubimy jego i cenimy cechy charakteru które on ma, jeśli przy nim stajemy się kimś, kim nie chcemy być. Może on nie chciał być tym, kim stawał się przy Tobie. A może nawet nie zauważał że coś jest nie tak, ale teraz przy innej on też jest inny i może to dostrzega, a może nie. Analizowanie tego nie ma za wiele sensu i niczego dobrego Ci nie przyniesie. Natomiast gdyby ten schemat się powtarzał i widziałabyś że kolejni z którymi spróbujesz zachowują się tak samo - dopiero wtedy zastanawiaj się, co w Twoim zachowaniu to powoduje. Jeden przykład traktuj jak czysty przypadek.
Jeśli Cię to pocieszy, to jest duża szansa, że tylko z wierzchu to tak fajnie wygląda, a tak naprawdę jest dla niej takim samym chujem, jak był dla Ciebie
Nie pociesza xd wolałbym już żeby się zmienił, żeby kolejną traktował z szacunkiem i uczuciem.
On się czuł przy tobie gorszy stad takie zachowanie
Tu autorka. Może i tak, zwłaszcza, że z jego ust padały teksty, że "przecież ja wiem, że jestem gruby i łysieje, więc nie mogę dużo wymagać, ale mimo wszystko gdybyś (tu wstaw dowolną uwagę: schudła, mocniej się malowała, częściej nosiła szpilki, przefarbowała się na blond) to byłoby dużo lepiej.
A wiesz to, bo tobie się coś takiego przytrafiło, i twojej koleżance?