#iywFQ
Niedaleko naszej bazy był wypadek, blisko, ale nikt z nas nie wiedział co się stało, jedynie się domyślaliśmy. Bez wahania wskoczyliśmy w samochód z całym naszym sprzętem i pojechaliśmy, ale to co tam zauważyliśmy, pomimo mojego 15-letniego doświadczenia mną wstrząsnęło.
Razem z moim kolegą, który dopiero zaczynał (1 rok w pracy), ledwo po wyjściu z samochodu od razu porzygaliśmy się.
Z jednej strony facet około 40 lat, sprawca wypadku, oparty na siedząco o rozbity samochód, trzymał się za głowę i kiwał się, jakby całe życie w psychiatryku spędził. Z drugiej strony najgorszy widok... Matka w szoku i zdesperowana, trzymająca swoje około 5-letnie dziecko na kolanach i... próbująca "ożywić" swoje dziecko poprzez włożenie jego mózgu do zmasakrowanej głowy. Pomimo mojego doświadczenia i nerwów ze stali, w tym momencie jedyne co chciałem zrobić, to własnymi rękoma połamać każdą kość temu facetowi, nawet te najmniejsze, i rozwalić każdy jego organ. Należy się takiemu tylko śmierć. Chciałem sprawić mu taki ból, jaki spowodował tej matce. Niestety nie byłem sam, pozostali dwaj koledzy po fachu, którzy połowę dnia spędzają na siłce, próbowali mnie powstrzymać przed zmasakrowaniem tego faceta.
W pewnym momencie jeden z kolegów zobaczył jeszcze jedno dziecko... Schowane za samochodem, nie mogło chodzić. W wyniku wypadku ten mały chłopczyk został sparaliżowany od pasa w dół. Pomimo młodego wieku (7 lat) cały zapłakany tylko mówił, że chce ratować siostrę, a nie czuje nóg.
Nie jesteście w stanie wyobrazić sobie mojego gniewu, ale to jeszcze nie apogeum.
Po przyjeździe policji, karetek, okazało się, że kierowca, który spowodował wypadek, miał w powietrzu 3 promile alkoholu. Moja furia sięgnęła zenitu, nikt nie był w stanie mnie powstrzymać, ani dwaj koledzy karki, ani policja.
Zostałem oskarżony o napaść na funkcjonariuszy, którym się oberwało, sprawca częściowo też oberwał, aż w pewnym momencie policja użyła paralizatora na mnie.
Po jakimś czasie dowiedziałem się, że tego dnia ten facet jechał po coś do domu z knajpy i miał do niej wrócić na świętowanie 18 urodzin córki.
Sąd ostatecznie uznał mnie w momencie napaści na funkcjonariuszy za niepoczytalnego, więc mi się nie oberwało. Koledzy zrozumieli mnie i dalej wykonujemy swoją pracę, a szef po tym zajściu wysłał mnie na urlop.
Apeluję do każdego kierowcy i przyszłego kierowcy. Pijesz = nie jedziesz. Kto wie. Może następnym razem trafi na ciebie.
Mocne wyznanie. Nawet nie wiem co więcej napisać.
*BARDZO mocne...
Prawie się poryczałam.
Ludzie, którzy jadą z wysoką zawartością alkoholu we krwi powinni mieć zawierane prawo jazdy na 10 lat. Niech się debile tłuczą autobusami lub jako pasażerowie.
Może dzięki temu uratujemy niejedno niewinne życie.
Jak ktoś jest tak głupi, żeby usiąść za kółko w takim stanie, to znaczy, że nie zasługuje na możliwość prowadzenia pojazdów.
A ja sadze ze powinni zabierac na stale i do tego nie miec pozwolenia wyrobienia prawa jazdy ponownie.
Na stałe to nie. Bardziej za drugim razem.
Niektórzy ludzie z czasem madrzeją- mało to durnych 20-latków, którzy potem nabierają oleju do głowy? Ja bym zabierała za I razem na 10 lat, a przy recydywie to już dożywotnio.
Możecie mnie minusować, ale według mojej skromnej opinii takich błędów jak wsiadanie po pijaku za kierownicę się nie wybacza. Przepraszam, ale nie. Jak dla mnie odpowiednią karą byłoby zabranie prawka na stałe i srogi wpie*dol- w przypadku zatrzymania przez policję, przy spowodowaniu wypadku więzienie, zabranie prawka i wpie*dol.
Nie mogę sobie wyobrazić innej kary dla takich ludzi. Sorki, ale nie byłabym w stanie zaufać człowiekowi, który wsiadł po alkoholu za kółko. Dla mnie to ktoś z brakiem piątej klepki
Ja uważam, że powinni mieć zabrany samochód.
To jest dobry pomysł, ale chciałam dodać, że bardzo podoba mi się wspomnienie o tym, że ta zawartość ma być wysoka a nie po prostu karalna.
Bo gdyby zabierali na 10 lat za każde przekroczenie minimalnej, głównym efektem byłby niewyobrażalny stres ludzi typu "czy ja po przedwczoraj/wczoraj na pewno ani setnej promila nie mam?" Zamiast po prosru dotarcia do tych prawdziwych wariatów drogowych.
Zabranie prawka niestety u niektórych delikwentów nie pomoże, bo będą chcieli to i tak wsiądą do samochodu, aczkolwiek nic więcej nie można zrobić. A zabicie kogoś podczas prowadzenia samochodu pod wpływem powinno być karane jak UMYŚLNE morderstwo.
Po zlapaniu nietrzezwego kierowcy (nie wazne czy na zwyklej kontroli typu "trzezwy poniedzialek", czy po wypadku) powinni bez gadania zabierać prawo jazdy bez mozliwosci wyrobienia nowego i z dozywotnim zakazem prowadzenia jakichkolwiek pojazdów mechanicznych (nie wazne, skuter, osobowka czy traktor, po prostu zakaz na kazdy typ pojazdu mechanicznego.)
Ale powiedzcie mi tak całkowicie szczerze - czy znajduje się tutaj chociaż jedna osoba, która wierzy, że gość, który wsiada za kółko mając 3 promile (czyli tłumacząc laikowi - na^%$any jak świnia, przeciętny człowiek w okolicach 1 promila ma już dość znaczne problemy z utrzymaniem równowagi), kiedy straci prawko, pomyśli "hmmm, nie no, teraz to już nie będę jeździł"? Skoro ma w dupie przepis zabraniający jazdy po pijaku, nie będzie się przejmował tym, czy ma, czy nie ma tego kawałka plastiku w portfelu. Za jazdę powyżej pewnego progu powinno być bezwzględne więzienie.
Kierowcą nie jestem, ale napiszę tak: musiałam napić się kieliszek alkoholu w celach leczniczych i nawet nie czuję jego działania. Czy też powinno zabierać mi się prawo jazdy dlatego, że wypiłam ten kieliszek? Jeżeli doprowadził się do stanu niepoczytalności, wsiadł za kółko i spowodował wypadek to powinien odpowiadać za morderstwo czy usiłowanie morderstwa.
Jeśli za prowadzenie pojazdu pomimo nałożonego zakazu groziłaby wysoka grzywna i ewentualne pozbawienie wolności, to by się zastanowił.
Nie da się wszystkich powsadzać do więzienia. Raz, że nie ma pieniędzy na utrzymywanie takiej masy więźniów, dwa, że więzienia są już przepełnione i pełno ludzi czeka w kolejce na odbycie kary, trzy, że wsadzając człowieka za kratki rozwalasz rodzinę i rykoszetem dostaną niewinne dzieci.
Kolego, pisałam o odbieraniu prawa jazdy po stwierdzeniu wysokiej zawartości alkoholu we krwi. Czytaj uważniej.
Poza tym- różnie ludzie reagują na alkohol. Niektórym wystarczy ten niewinny "jeden kieliszek", żeby doprowadzić do wypadku.
czytałam już w necie coś podobnego, coś ze skladaniem głowy do reszty ciała dziecka... tak czy siak mocne, nie umiem szanować kogoś kto po alkoholu wsiada do auta. siebie niech zabija, gorzej że zazwyczaj to on przezyje a zabije/okaleczy kogoś innego.
Też coś takiego czytałam
Ekipa sprzątająca szybciej przyjechała niż karetka i policja wtf?
Przecież jest wyraźnie napisane, że wypadek był blisko ich bazy. To takie dziwne, że przyjechali pierwsi, skoro byli tuż obok?
Dziwne, ponieważ dyspozytor nie powinien ich wogóle wzywać do czasu wyjaśnienia okoliczności wypadku, wyobrażasz sobie sytuację w której oni już wszystko posprzatają i dopiero wtedy przyjeżdża policja? Jak oni później mogliby ustalić co się stało, kto był winny?
Przecież nikt by nie zaczął sprzątać, nim Policja nie zakończy oględzin. To nie zaprogramowane roboty, tylko ludzie znający procedury. Zapewne zostali wezwani, bo znają podstawy I pomocy, a z racji bliskiej odległości byli w stanie przybyć szybciej niż inni. W takich sytuacjach każda sekunda jest na wagę złota, więc absolutnie mnie nie dziwi, że zostali tam wezwani, skoro mogli pomóc poszkodowanym.
Ekipa sprzątająca to drogowcy którzy są na początku od zabezpieczenia miejsca wypadku swoimi wozami z oświetleniem i tym co mają. Takie bazy są przy ekspresówce i autostradach.
Jako motocyklista często odwiedzam fora na temat nas motocyklistów. Wiecie, wszystko co tyczy się motocykli.
Czasem ktoś dodaje filmy ku przestrodze. Raz widziałem jak gościa po wypadku po prostu wpakowali grabiami do trumny, raz widziałem jak jeden jechał tak szybko, że podczas zderzenia urwało mu nogę, która poszybowała w siną dal. Ale to było na necie. Nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie takiego widoku na żywo.
ja miałam odwagę pooglądać tylko zdjęcia i przez cały czas miałam wrażenie, że są zmontowane, że to niemożliwe, żeby skóra była zdarta aż do kości a bebechy na wierzchu. w głowie mi się to nie chce zmieścić
Bardzo mi przykro.
Niestety takie sytuacje bardzo często się zdarzają. Miałam podobną sytuację jakiś rok temu. Teraz zawsze gdy to wszystko mi się przypomni, mam ochotę się rozpłakać i zniknąć 😥. Po prostu za dużo wtedy zobaczyłam i teraz już nic nie będzie takie samo.
Bardzo poruszające.. Nawet nie wiem co napisać. Bardzo mi przykro..
Takie pytanie... Osoby sprzątające miejsca wypadków to jakaś zewnętrzna firma, czy np. wydział straży pożarnej, albo coś w ty stylu?
Mnie z kolei zniesmacza reakcja autora wyznania. Wprawdzie finalnie okazało się, że sprawca był pijany, ale z chronologii przekazu wynika, że jadąc na miejsce autor tego nie wiedział (wiedział jedynie kto jest sprawcą wypadku). Dziwi mnie więc, że chciał: "własnymi rękoma połamać każdą kość temu facetowi, nawet te najmniejsze, i rozwalić każdy jego organ", bo przecież wypadek - jak sama nazwa wskazuje - jest czymś niezamierzonym, jest pozbawiony premedytacji i kto jak kto, ale osoba mająca z nimi styczność przez 15 lat powinna to wiedzieć. Potrafię zrozumieć taką reakcję w stosunku do pijanego sprawcy wypadku, ale raz jeszcze powtórzę - w momencie przyjazdu autor nie wiedział czy sprawca jest pijany i jakkolwiek alkohol jest częstym powodem wypadków drogowych, tak jednak nie można tego zakładać z automatu przy każdym jednym wypadku, bo trochę niefajnie mieć połamane wszystkie kości i rozwalony każdy organ, z powodu wypadku, do którego doprowadziło się na przykład z powodu wylewu (tym bardziej przez gościa, który jest na jego miejscu celem pomocy).