#iUNzX
Nie mają pojęcia o tym, że mam ochotę udusić ją, gdy zaczyna ryczeć.
Czasami specjalnie wywołuję jej płacz (nie wyjmuję jej z wózka - nie znosi leżeć i zaczyna się ogromne wycie), ponieważ tylko w sytuacji przeraźliwego wrzasku zostaje zabrana przez swoją mamę.
Jestem zmuszona nosić ją cały czas na rękach, ponieważ "ona nie lubi, jak z nią się siedzi, musisz z nią chodzić".
Ciągle słyszę "jak będziesz miała swoje, to pogadamy", "dzieci to skarb i cud".
Hitem jest "to po co żyjesz na tym świecie, jak nie chcesz mieć dzieci, bez dzieci nie ma po co żyć". Raz wspomniałam, że chciałabym być bezpłodna... Zostałam zwyzywana, że inni chcą mieć dzieci, a ja mogę mieć i nie chcę, że to nie po myśli Boga i wiele innych bzdetów.
Nie mam już do nich siły.
Masz 20 lat, nie mogą cię zmuszać do zostawania z kuzynką, a tym bardziej do zajmowania się nią, gdy jej mama jest obok. Chciała mieć dziecko, to niech się nim zajmuje i niech ona (albo ojciec dziecka) je nosi, a nie ty. Współczuję dzieciom tych, którzy mówią, że ,,bez dzieci nie ma po co żyć". Argument o Bogu też idiotyczny. Bóg nie kazał ludziom rozmnażać się bezmyślnie jak króliki bez opamiętania albo jak koty w rui. Uważam że ktoś, kto naprawdę chciał mieć dzieci i uważa je za ,,skarb i cud", nigdy nie będzie wciskał posiadania dzieci innym.
Skoro dziecko to skarb, to niech się nim zajmują. Ktoś kto ma ochotę opiekować się dzieckiem, może odciążyć rodzica. Ale jakim prawem przymuszać kogoś, kto jawnie tego odmawia?
Masz 20 lat, ale niestety zero asertywności. Nawet to rozumiem, bo w twoim wieku miałem podobny problem. Musisz się nauczyć odmawiać, bez wymyślania wymówek, po prostu odmawiać. Nie masz obowiązku zajmować się nie swoim dzieckiem, tym bardziej, jeśli nagminnie jesteś zmuszana do pomocy.
Biedna. Ja mam dziecko ale totalnie Cie rozumiem. Powiedz im wprost. Jesteś dorosła. I też jesteś czyimś dzieckiem. Skoro dzieci są takie ważne to spytaj rodziców czemu maja własną corke w dupie
Czemu się na to zgadzasz? Mówisz, że nie masz czasu, ochoty, masz co innego do zrobienia i tyle.
Naucz się odmawiać.
"Mówisz, że nie masz czasu, ochoty, masz co innego do zrobienia i tyle"
to wlasnie przyklad nieumiejetnosci odmawiania. Szukanie wymowki albo argumentu "czynnik niezalezny ode mnie" ktorego rozmowca nie moze zbic to pojscie na latwizne w odmawianiu.
Jak kogos szanujesz i ktos szanuje ciebie to rozumie odmowe i Twoje zdanie nawet jak sie z nim nie zgadza.
Jak na razie otoczenie obrzydza Ci posiadanie własnych dzieci.
Masz 20 lat i nie masz siły odmówić, chociaż Twoje podejście do dzieci jest bardziej niż niebezpieczne?
Zacznij stanowczo odmawiać, bo naprawdę nie jesteś dobra opiekunka
Dla mnie ta historia jest abstrakcyjna z wielu stron.
Jak można ZMUSIĆ dwudziestolatkę do zajęcia się cudzym dzieckiem?
Jak bardzo trzeba być nieodpowiedzialnym, żeby powierzyć swoje półroczne dziecko osobie, która nie chce się nim zajmować? Serio? Niemowlaka?
Skoro cała rodzina tak kocha dzieci, to dlaczego babcie sobie nie „wyrywają” tej dzidzi? Zwłaszcza, że chyba jest tylko jedna. Z mojego doświadczenia wynika, że większość pań w pewnym wieku chce przytulić dzidziusia.
A poza tym to normalne, że taka młoda dziewczyna nie czuje potrzeby posiadania dzieci. To przychodzi z wiekiem (i nie u wszystkich).
Autorko. Prosta sprawa. Odłóż dziecko do wózka, a wózek podprowadź rodzicom - i sobie idź. Zanim komuś się wydarzy krzywda.
Kolejne wymyslone wyznanie bezdzietnego z syndromem ofiary