#hdbz0
Jak to ludzie starszej daty, moja rodzicielka musi mieć włączony telewizor. Z tym że u niej telewizor musi być włączony 24/7. Prośba, że chcę się uczyć i trzeba ściszyć? Oczywiście, jeśli ona nie ma jakiegoś z seriali, których jest kilka w jej codziennym maratonie. Czasem mama po kłótni odpuści sobie serial, żebym mógł w spokoju odrobić rzeczy do szkoły w normalnych godzinach. Wypracowałem sobie system, w którym w miarę wyrabiałem się ze szkołą, mianowicie zaraz po powrocie ze szkoły szedłem spać na jakieś 2-3 godziny, wstawałem w okolicach 18:00-19:00, jeżeli o 18:00, no to odczekiwałem godzinę dla świętego spokoju, aby oczywiście obowiązek serialu mojej matki został spełniony. Następnie do jakoś 21:00 nauka, bo potem kolejny serial, którego ona już nie odpuści, i od 21:45 znowu nauka, czasami do jakiejś 3:00, zazwyczaj jednak do 2:00 rano. Były dni, gdzie ja po prostu przychodziłem ze szkoły, spałem, coś oglądałem bądź grałem do momentu, aż wszyscy w domu nie poszli spać i wtedy się uczyłem, po prostu nie mogłem w tym zamieszaniu funkcjonować. Do całego tego syfu dochodzą też dzieci mojej siostry, które jak to dzieci — biegają, krzyczą, robią bajzel, a jako że pokój mój i rodziców jest większy, to wręcz ubóstwiają zabawę tam. Mogę prosić, by byli cicho — mają to gdzieś. Dlatego właśnie nauka przeniosła się na tryby nocne, które nie powiem, wykańczają mnie powoli.
Moje życie prywatne? Żart. Nie mam nawet jak porozmawiać przez telefon. Za dnia z czytaniem książki też ciężko, bo nie potrafię się skupić, kiedy nie ma po prostu zwykłej ciszy. W weekendy jeśli nie wychodzę gdzieś to gram, ale gram w nocy, bo w nocy mogę popisać ze znajomymi, pograć w spokoju, mieć jakikolwiek czas dla siebie. Tłumaczę to rodzicom, co dostaję w zamian? Siedzisz po nocach, nie śpij w dzień jak my, przecież nie musisz w nocy siedzieć — oczywiście w sprawie szkoły tak samo, w dzień się też mogę uczyć, to ja wymyślam.
Znajomym się nie przyznaję, nikt mnie jeszcze nigdy nie odwiedził. Duszę się w tym domu. Kiedy mówię rodzicom, że mi tak źle, że nie znam kogoś, kto by mieszkał tak jak ja, w odpowiedzi dostaję, że mam się cieszyć, że w ogóle dach nad głową mam, że inne dzieci mają gorzej. Nie wiem, jak do nich dotrzeć, mam dość.
Może świetlica w szkole? Pogadaj z wychowawcą czy możesz zostawać gdzieś po lekcjach?
Z rodzicami, obawiam się, musisz wytrzymać do 18tki.
Bardzo mi przykro. Znam i rozumiem problem, który tylko nasila się wraz z wiekiem, gdy potrzeba prywatności wzrasta. Może rozważ naukę w bibliotece? To tak naprawdę jedyne, co możesz zrobić sam.
A nauka w bibliotece? Po twoich lekcjach powinna być jeszcze czynna, jeśli nie ta w szkole to może publiczna, na twoim osiedlu. Wtedy byś nie musiał siedzieć po nocy nad książkami i miał spokój od dzieci siostry... Jesteś młody, w nocy powinieneś spać, a nie uczyć się. Organizm potrzebuje odpoczynku i snu w nocy.
Dobrze cię rozumiem, bo siostra z dziećmi też u nas mieszkała, w mieszkaniu na dwóch pokojach (ze mną i z rodzicami). Też wiecznie był hałas i bałagan, od wczesnego rana do późnego wieczora. Tylko, że ja już byłam dorosła - pracowałam, nie uczyłam się. Ale miałam taką sytuację, że nie mogłam się wyprowadzić na swoje, żeby mieć spokój.
Z serialami matki można by problem rozwiązać dość prosto: słuchawki. Nie jest to wielki wydatek, kilkadziesiąt złotych i wreszcie spokój. Ona ma swoje seriale w opór, Ty masz ciszę.
Jednak, tak to już jest z najprostszymi rozwiązaniami, że potrzebna jest jeszcze wola, by je wprowadzić w życie. Dlatego nie zdziwiłoby mnie wcale, gdyby się okazało, że mamcia nie zaakceptuje pomysłu.
Cóż. Mimo wszystko bym spróbowała ją do tego namówić. Słuchawki bluetooth albo zwykłe, i wtedy dokupić długi kabel. I już, wreszcie upragniona cisza.
Jeśli to nie przejdzie, faktycznie pozostaje biblioteka miejska. Nie w każdej są czytelnie, ale można porozmawiać z paniami bibliotekarkami, przedstawić sytuację, i jest szansa, że wykombinują jakieś miejsce na naukę. W bibliotekach często pracują bardzo sympatyczne, uczynne osoby. A przynajmniej ja mam takie doświadczenia.
Powodzenia, Autorze.
a potem jak się będziesz mógł usamodzielnić i będziesz chciał wyprowadzić to się zacznie jazda pod tytułem "źle ci tu? Po co obcym płacić, możesz nam dać połowę tego co gdzieś indziej byś komuś płacił! A i kup nową kuchenkę bo stara się psuje" itp. Znałem podobny przypadek, co prawda kolega miał własny pokój ale był dłuższy jak szerszy i jak rozłożył kanapę to musiał po niej iść żeby dostać się do okna celem jego uchylenia i przewietrzenia. Rodzice nie rozumieli czemu nie chce tam żyć na tych kilku metrach kwadratowych.
Jeśli masz możliwość to może odrabiaj lekcje w bibliotece?
siostra żonata?
Że co?
Że to, że siostra może być mężatką, nie żonata, wedle prawa polskiego.
Jest ciężko, czego serdecznie Ci współczuję. Ale czy naprawdę nie możesz iść do biblioteki, świetlicy czy domu sąsiedzkiego albo umówić się z kumplami i wspólnie się pouczyć?
Może szkoła z internatem? Może dalsza rodzina, np. dziadkowie, mogliby cię przyjąć pod swój dach, a ty mógłbyś zaoferować im pomoc w sprzątaniu czy zakupach?
Kiedyś też miszkałem w jednym pokoju z rodzicami. Jakoś wytrwałem ale ciekawie nie było. Tobie proponuję, że może w ostateczności się pouczysz w lato np. W parku na ławce, słuchając wykładów na dany temat na YouTubie lub może i w piwnicy zrobić sobie kącik co Ty na to?