#hLwhc

Wyobraź sobie, że masz 23 lata. I jesteś sam. Kompletnie sam. Nie masz matki, siostry, przyjaciela, nie masz nikogo. Lądujesz w obcym kraju, nie znając języka. W wyniku komplikacji tracisz pracę, nie masz nic. Kompletnie nic. Całkowite zero. Budzisz się rano pod balkonem, na ławce lub w metrze, ze świadomością, że jesteś tylko ty. Że nikt nie ma wpływu na to co się wydarzy, tylko ty.

Brzmi słabo. Nie można tego zrozumieć, dopóki się tego nie przeżyje.

Bo to co mnie spotkało, było najszczęśliwszym okresem w moim życiu. Ponieważ byłem nikim. Wiedziałem, że cokolwiek mnie spotka, cokolwiek się wydarzy, nie będzie niczym złym. Bo co mogło mnie spotkać? Co złego mogło spotkać człowieka, który nie ma nic. Budzisz się rano, szukasz sposobu na lepsze jutro i idziesz spać. Jesteś najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Ponieważ nie możesz nic stracić. Byłem bezdomnym w wieku 23 lat i jednocześnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
HansVanDanz Odpowiedz

Czyli już nie jesteś.
Skoro nic lepszego nie mogło cię spotkać, czemu to porzuciłeś.?

Dragomir

Słuszna uwaga. Może teraz został hipsterem, dzięki temu przynajmniej nadal może wyglądać jak bezdomny menel.

HansVanDanz

Może to były członek kabaretu Łowcy.B.

anonimowe6692 Odpowiedz

To dość skrajny przypadek, ale rzeczywiście jest coś wyzwalającego w posiadaniu niewiele. Jak człowiek zaczyna posiadac jakieś wartościowe rzeczy (samochod, mieszkanie, itp.), to zawsze generuje to jakieś zmartwienia choćby w tle (co jak mi auto przerysują na parkingu, co jak mi sąsiad zaleje mieszkanie jak będę na wakacjach). Im mniej się posiada, tym mniej takich zmartwień. Ale nie jestem pewna czy w kryzysie bezdomności też bym tak czuła

Dragomir Odpowiedz

Chyba na zlecenie Klausa Schwaba.

Dodaj anonimowe wyznanie