#h7WlI

Historia autentyczna, opowiedziana przez pracownika ochrony w związku z warsztatami na studiach, które musiałam odbyć.

Zdarzyło się to w latach 70., pewna rodzina mieszkająca we wsi musiała wyprawić pogrzeb dziadkowi, który w testamencie zażyczył sobie, by być pochowanym na cmentarzu w mieście oddalonym o około 20 km od wsi. Rodzina nie należała do bogatych, pojawiło się pytanie: jak przewieźć zwłoki? Wpadli więc na pomysł podróży pociągiem. Nie wiedzieli jednak, jak to zrobić, więc ubrali dziadka w garnitur i zabrali ze sobą. Zostawili go w osobnym przedziale, coby nie jechać z trupem, a sami usiedli w innym. W czasie podróży spożywali alkohol. Na jednej ze stacji do przedziału dziadka wsiadł student, położył swoją torbę u góry nad dziadkiem i tak w milczeniu przebiegała im podróż. W pewnym momencie torba spadła na dziadka, przez co zwłoki się przewróciły. Student zaczął przepraszać i próbował pomóc staruszkowi wstać, po chwili zorientował się, że dziadek nie okazuje żadnych oznak życia – przerażony pomyślał, że go zabił. Wpadł na genialny pomysł, aby nie zostać oskarżonym o zabójstwo – pozbędzie się zwłok, więc wyrzucił je za okno na peronie. Gdy rodzina dojechała do miejsca docelowego, zobaczyła, że dziadek zniknął, udali się więc do straży ochrony kolei i opowiedzieli, co się zdarzyło. Nikt nie chciał im uwierzyć, tym bardziej przez wyczuwalną od nich woń alkoholu.

Później okazało się, że student pod wpływem wyrzutów sumienia sam zgłosił się na policję i opowiedział zaistniałą sytuację. Policja zjawiła się na miejscu, w którym znajdowały się zwłoki, i odkryła, że dziadek był już martwy od dłuższego czasu, więc student nie mógł go zabić. Rodzina odzyskała ciało. A że policja nie wiedziała, jak ukarać studenta, to wlepiła mu mandat... za śmiecenie.
karlitoska Odpowiedz

Nie pierwszy raz słyszę, że milicja traktowała ludzi jak śmieci 😂 a tak wgl to świetna historia 😀

karolyfel Odpowiedz

Matko, co za brednie.
A Smok Wawelski stał i klaskał.

Frog

I tak stoi i klaszcze już po raz setny.
Bo co najmniej tyle było wersji tej bajki (nie o smoku - o dziadku).

karolyfel

@Frog A każda z nich to "historia autentyczna", bo Antka konia szwagra brat kobiety usłyszał ją "od znajomego".

solliinka Odpowiedz

Wow, ja wiem, że niektórzy przerabiają stare żarty i anegdoty na swoje i moja irytację tym kilkukrotnie tym wyraziłam, ale tu już grubo poszło. Czy autor choć raz przeczytał po napisaniu jak nonsensowne to jest?

Uonderful Odpowiedz

A to nie tak, że po śmierci przez najbliższych kilka dni dziadek byłby sztywny i mogliby go najwyżej oprzeć w kącie w pozycji pionowej?

Dodaj anonimowe wyznanie