#gkEnV
Dwa dni temu dzwoni do mnie pan ze sklepu z bielizną, że szuka osoby na... staż bez gwarancji zatrudnienia. Pytam, skąd ma mój kontakt. Okazało się, że od pana A, który stwierdził, że na pewno będę zainteresowana. Powiedziałam, że dziękuję za propozycję, ale szukam czegoś innego. Potem się okazało, że z tamtej firmy jednak nikt nie odchodzi, a gość po prostu nie potrafił mi o tym powiedzieć.
Poczułam się po prostu głupio. Gdybym taką propozycję dostała od koleżanki czy sąsiadki, to uznałabym to za chęć pomocy, ale od byłego szefa, który wcześniej zlecał mi poważne zadania, to brzmi jak złośliwość. Zwłaszcza że nie zapytał mnie najpierw o zdanie.
Nigdy nie traktuj takich "propozycji" jako coś pewnego, to samo jakichkolwiek obietnic "załatwienia" roboty. Zwłaszcza od człowieka, który Cię zwolnił.
Temat zakończony nie oznacza, że była pewna, że dostanie pracę. Jakby były szef nie dał jej numeru nikomu, to pewnie w ogóle nie byłoby tej historii.