#g6aEU

Umówiłem się z koleżanką na spacer, to była taka namiastka pierwszej randki. Mieszkamy niedaleko siebie, więc zaproponowałem, że potowarzyszę jej podczas wyprowadzania psa.

W pewnym momencie piesek przykucnął za potrzebą, a Julka z uśmiechem na twarzy podała mi magiczny woreczek na psie odchody. Patrzyłem na nią zdziwiony, ale szybko mi wyjaśniła, że „to test numer jeden, bo ona nie będzie spotykać się z facetem, który brzydzi się zebrać kupę jej słodkiego królewicza”.

Cóż mogłem zrobić, zebrałem to złoto. Czego się nie robi dla miłości...
NAUS Odpowiedz

Przynajmniej jest szczera i od razu daje Ci do zrozumienia, że osoba będąca z nią w relacji musi być chętna do babrania się w gównie. Dobra robota!

Ambiwalentnie136 Odpowiedz

Jeśliby sytuacja była odwrotna i pisała to dziewczyna, wszyscy by jej mówili żeby go zostawiła i jak mogła zrobić coś takiego..

Dragomir Odpowiedz

No to przypaziowałeś. Mam nadzieję że w tym przypadku się opłaci.

RubyRonaldo Odpowiedz

Co za porąbana akcja. Ratuj się kto może od takich sekutnic, a i jeszcze czworonożny kupojad w zestawie, to gorsze niż kompozycje nergala zmiksowane z inuicką muzyką ludową

BezeliuszN1 Odpowiedz

Frajer :D:D:D:D

Borowianka Odpowiedz

„Jej słodkiego królewicza”?! Człowieku, ona nawet, jeśli związek się uda, będzie kochać tego psa bardziej od ciebie!

Dragomir

Czy ja wiem? Zwierzęta kocha się inaczej, rodzinę inaczej, partnera inaczej, dziecko też inaczej. I wszystkich kocha się bardzo jednocześnie. Ja mówię o mojej kici że jest kochana i malutka, a ma już piździocha 8 lat i niekiedy pokazuje mi kto rządzi w domu, i nie przeszkadza mi to kochać równocześnie inne ważne dla mnie stworzenia (napisałbym osoby, ale tak formalnie to kot nie jest osobą).

Dodaj anonimowe wyznanie