#g0bpl
Od lat cierpię na bezsenność. Jeśli akurat uda mi się zasnąć bez komplikacji, budzę się po paru godzinach. I płaczę. Wstaję z łóżka i wczołguję się w kąt pokoju. Czasem chowam się pod biurko lub do szafy wnękowej. Kiwając się w tył i przód, zanoszę się rykiem, łzy przemakają mi całe ubranie. Czasem krzyczę z bezsilności. Dostaję czkawki, zagryzam róg poduszki, by się uspokoić – bezskutecznie. Biegnę do łazienki i wymiotuję ze stresu i wyczerpania. Sama głaszczę się po głowie, jak małe dziecko, tak długo, aż zmęczona znowu nie zasnę. Rano wstaję, biorę zimny prysznic i wykonuję makijaż. Ubrana i pachnąca idę do pracy. Z uśmiechem. Nikt nie ma pojęcia, jak spędziłam noc. Ja sama w ciągu dnia o tym nie myślę. Przypominają mi o tym tylko ciągle podrażnione oczy i lekkie, lecz bezustanne poczucie niepokoju i pustki. Dotychczas nie umiałam opisać i nazwać tego uczucia, które każe mi to robić. To taki przemożny głód ludzkiego dotyku i obecności, którego nie zaspokoił jeszcze żaden mężczyzna w moim życiu, chociaż byłam już w wielu związkach. To pustka, która boli fizycznie.
Jestem dorosłą kobietą, więc gdy dziś usłyszałam, co mi dolega, byłam bardzo zaskoczona. Choroba sieroca może przybierać różne formy.
Wiem co czujesz. Nie mam takich problemów ze snem ale mam chorobę sierocą :( bujam się na boki kiedy myślę no pracuje przy komputerze, siedzę w bibliotece, w domu, oglądam film. Nie umiem nad tym panować. Jak jestem zdenerwowana i zaczynam się bujać, od razu czuje błogość.
Jako małe dziecko (2 tyg) zostałam na kilka miesięcy odłączona od matki, od 6mca byłam już w żłobku.
Moja rodzina jest wykształcona, szanowana - ale właśnie zawsze ważniejsza była kariera niż dziecko. Chodzę na terapię już bardzo długo i bardzo pomogła. Życzę i Tobie aby było Ci lepiej.
To ciekawe co napisałaś. Mieszkam w kraju, gdzie macierzyński urlop wynosi tylko 3 miesiące. Standardem jest, że ludzie oddają po tym czasie dzieci do żłobka na całe dnie. Jakoś trzeba pracować. Zawsze uważalam, że nie jest to normalne, ale jest to standardem tutaj.
Dawno mnie tu nic tak nie poruszyło jak to wyznanie. Jak urodziłam dziecko byłam zaskoczona ile taki maluch potrzebuje bliskości, jak się uspokaja gdy tylko się go przytuli. Nie wiem jak można tej bliskości skąpić niemowlęta, jak można było wymyślić i uwierzyć w nie tul, bo się przyzwyczai. Żaden człowiek nie powinien nigdy odczuć takiego deficytu. Mam nadzieję, że uda Ci się dotrzeć do tego niewytulonego maleństwa w Tobie i wypełnisz tą pustkę.
To nie jest lokowanie produktu ale polecam Ci materiały Wilczycą Być odnosnie budowania relacji z własnym wewnętrznym dzieckiem, budowanie w sobie dojrzałego i empatycznego rodzica, którego się nie miało. Poza tym terapia związana z technikami somatycznymi angażującymi ciało.
Brzmi strasznie. Oczywiście idziesz na terapię?
Obawiam się, że człowiek nie jest w stanie wyleczyć takiego zranienia. Może pomóc doraźnie, w jakimś stopniu i to nawet nie musi być mężczyzna w związku, równie dobrze może być przyjaciółka. Przytulać można wiele osób. Ale problem w swojej istocie musisz wyleczyć sama, z profesjonalną pomocą.
Moim zdaniem takie komentarze są w ogóle nie pomocne a sprawiają, że ktoś się czuje gorzej. Ktoś nawet leczenia nie zaczął. Po co pisać mu, że tego nie można wyleczyć? Po co komuś kto jest już wymęczony swoją chorobą odbierać nadzieję od razu po diagnozie?
Kurczę, nie mogę edytować, a faktycznie napisałam niejasno.
Chodzi mi o to, że drugi człowiek nie może zapełnić takiej pustki w środku. Autorka pisała, że żaden mężczyzna, z którym była w związku, nie zaspokoił tego wewnętrznego pragnienia drugiej osoby. Bo właśnie nie tędy droga.
A terapię po to są, żeby człowiek się mógł poskładać wewnętrznie i nie chciałam brzmieć, jakby to było niemożliwe. Bo jest możliwe jak najbardziej.
Pewnie zabrzmi głupio,ale...kup sobie taką długą poduszke, jak dla ciężarnych. Po pierwsze jest rewelacyjna dla kręgosłupa, ale tez robi jakby za "bariere ochronną". Nie wiem jak to wytłumaczyc ale dużo spokojniej śpię odkąd ją mam. I ćwiczenia oddechowe, robią robotę
Moja ciocia miała ponad 100 lat, ale prawie przez całe życie brała tabletkę nasenną - bez niej nie zasnę powtarzała.
Bardzo Ci współczuję i mam nadzieję, że uda Ci się z tym skutecznie powalczyć jakąś terapią. Denerwuje się strasznie, gdy ktoś odrzuca dziecko emocjonalnie. To wyrządza nieodwracalną krzywdę. Pamiętam jak byłam w domu dziecka i te dzieciaki właśnie chciały się tulić :(