Mam 25 lat. Odkąd pamiętam, uwielbiałam dłubać w nosie i zjadać smarki. Do dnia dzisiejszego mi to zostało. Jakiś rok temu odkryłam, że najfajniej smarki wyciąga się pęsetą... Więc tak zbieram te smarki, a wieczorem udaję się na rytuał. Uwielbiam to uczucie, gdy te najdłuższe smarki odrywają się od ścianek nosa. Kiedy niechcący wyciągnę smarka razem z włosem, to wyciągam paluszkami ten włos, po czym z zachwytem wylizuję pęsetę. Często po takim akcie idę do mojego chłopaka, który nie mając pojęcia, co robiłam tak długo w łazience, daje mi długie, namiętne buziaki. Nikt nie wie o moim zrytym berecie. Nikt...
Dodaj anonimowe wyznanie
No to pewnie rzadko chorujesz, to obrzydliwe ale ma pozytywny wpływ na układ odpornościowy. Pociąganie nosem smarków i połykanie ich działa tak samo jak wysmarkanie na kromkę chleba i zjedzenie, tylko omija się język i słony posmak ;)
ja uwielbiam odrywać strupy ;)