#dK0gQ
Kilka lat temu studiowaliśmy z moim chłopakiem na drogich uczelniach, a samo opłacenie mieszkania sprawiało, że na życie pozostawało nam naprawdę niewiele. Wiadomo, rodzice pomagali, jak mogli, aby ich pociechy ukończyły dobre kierunki, ale nie mogli sobie pozwolić na zbyt wiele. Ani ja, ani mąż nie jesteśmy z bogatych rodzin, raczej takich przeciętnych.
Pewnego dnia siedziałam w naszym już wspólnym mieszkanku (ciasnym, ale własnym) i czytałam notatki. Mój chłopak (nazwijmy go Bartek) wpadł do środka, godzinę później niż zwykle, ze słowami: „Podnoś swój kształtny tyłek i ubierz się ciepło. Wychodzimy”.
Zadawałam tysiące pytań i jęczałam jak to kobieta – gdzie, co, jak, po co, dlaczego, nie mam w co się ubrać itp. Bartek zaprowadził mnie jedynie przed blok, wciąż nie mówiąc nic konkretnego, i postawił przed małym, używanym, ale ślicznym niebieskim Golfem 5 (w tamtym okresie wymarzony samochodzik). Odwrócił się przodem do mnie i uklęknął, pytając, czy zostanę jego żoną.
Tak oto mój chłopak zamiast pierścionka kupił nam pierwszy wspólny samochód. Podobno przez 2 lata odkładał połowę tego, co zarobił, i trochę dołożył mu ojciec. Jesteśmy już ładnych kilka lat po ślubie, a tenże samochodzik do dzisiaj stoi przed naszym domem i był chyba najlepszym prezentem, jaki mogłabym sobie wymarzyć :)
O to właśnie w życiu chodzi - znaleźć kogoś kto nie będzie nam wciskał świecidełek, bo taki zwyczaj, tylko wie co nas naprawdę uszczęśliwi :) chociaż z drugiej strony uważam, że drogi pierścionek jest pewnym zabezpieczeniem, szczególnie w niepewnych czasach. Złoto i diamenty mają stosunkowo małe rozmiary przy swojej wartości i zawsze łatwo je sprzedać w razie konieczności. Dlatego dla mnie drogi pierścionek zaręczynowy wcale nie jest takim głupim pomysłem.
Diamenty są praktycznie bezzwartościowe - a raczej ich wartość jest sztucznie napompowana. Używane pierścionki zaręczynowe to wcale nie jest chodliwy towar, zwłaszcza drogie. Mężczyznom głupio dać używany pierścionek ukochanej, jeżeli to nie pamiątka rodzinna. To co trzeba zapłacić za nowy pierścionek z diamentem a co można potem za niego dostać sprawia, że to naprawdę nie jest dobra lokata kapitału. Złoto to co innego, ale diament można sobie odpuścić;)
Przecież pierścionki zaręczynowe mają sztucznie napompowaną wartość przy kupnie, ale przy sprzedaży już nie. Jak zechcesz go sprzedać lub przetopić, to naprawdę odzyskasz mało. Jeśli chodzi o jakiekolwiek zabezpieczenie, to dużo lepiej byłoby się oświadczać sztabką złota.
Pierścionki zaręczynowe finansowo się kompletnie nie opłacają.
Jesli chodzi o utrate wartosci, to auta sa flagowym przykladem. Nie mowiac juz o kosztach ktore generuja.
Oczywiście auta tracą na wartości, jednak zasadnicza różnica w porównaniu do pierścionków jest taka, że auto pełni też praktyczną funkcję. Za to pierścionek to tylko ozdoba, która, jak już pokazaliśmy nie jest dobrym sposobem na lokatę kapitału.