#dIJlb
Jestem wegetarianką, ale moja mama nie potrafi tego przyjąć do wiadomości, więc nadal próbuje mnie karmić kiełbaskami, parówkami i szyneczkami — jeszcze nie zauważyła, że karmię tym psy.
Za to rodzice mojej koleżanki próbują ją odchudzać, wciskając do kanapek banany, truskawki i domowe dżemy.
Najzabawniejsze z tego wszystkiego jest to, że któraś z nauczycielek zauważyła na korytarzu nasz „deal” i uznała, że to narkotyki. Pierwsze co zrobiła, to poleciała z tym do dyrektora. Mieli niezłe zdziwionko, jak zobaczyli, że to kanapki :D
Znakomita dieta odchudzająca, polegająca na jedzeniu zapewne białego pieczywa z owocami i dżemem...
Jakby jej rodzice mieli pojęcie o żywieniu, to nie potrzebowałaby odchudzania.
To musiałyście specjalnie odpierdalać jakieś atencyjne show bo w prawdziwym świecie podanie sobie publicznie z ręki do ręki zapakowanych kanapek nie wzbudza podejrzeń.
Bo trzeba było po prostu wymienić się kanapkami na korytarzu czy w klasie, a nie przekazywać je sobie ukradkiem z ręki do ręki, w najdalszym kącie korytarza lub w ciemnym zakątku szatni, rozglądając się przy tym nerwowo na boki. :)
Jestem ciekawa co za cyrk obstawiacie przy tej wymianie, że nauczycielka mogła pomyśleć, że to jakieś nielegalne substancje. Jak będziecie przekazywać sobie kanapki całkiem oficjalnie nikt nie przywiąże do tego jakiejś specjalnej wagi - życie to nie trumanshow.
Piszesz spójnie i gramatycznie, więc zakładam, że masz więcej, niż 10 lat. Dlaczego rodzice robią Ci kanapki do szkoły?
I w jaki sposób chleb z bananem ma działać odchudzająco?