#bZ3cU
A mój mąż mnie odrzuca. Nigdy mnie nie uderzył ani dzieci, jest za to okropnym chamem. Nie zważa na to, że ktoś może słyszy lub patrzy, po prostu wyzywa jak popadnie. Mnie, dzieci... Kiedyś jeszcze zwracałam mu uwagę, ale teraz już nie mam siły. Mam 40 lat, a czuję się, jakbym była nic nie znaczącą istotą. Wszystkim naokoło mówię, że jest super, ale w środku czuję, że się rozpadam na kawałki. Chciałam, żeby moje dzieci miały ojca (mój odszedł do innej kobiety, jak miałam 5 lat), ale czuję, że dłużej nie dam rady.
Przecież one nie mają ojca, tylko prześladowcę...
Myślę, że Twój starszy syn z takim ojcem czuje się dokładnie tak samo jak Ty. Zresztą młodszy też tylko inaczej sobie z tym radzi.
Chciałabyś mieć ojca, który Cię wyzywa? I Twoją mamę tak samo?
Myślisz, że Twoje dzieci chcą?
Naprawdę uważasz, że ojciec, który wyzywa dzieci jest lepszy, niż brak ojca? Trwając w takim małżeństwie robisz dzieciom krzywdę.
Aha czyli problem z wyzywaniem jest tylko dlatego, że nie patrzy gdzie to robi i czasem przy ludziach? Po prostu jest sobą. Może przestańcie się ze sobą męczyć.
"Nigdy mnie nie uderzył ani dzieci, jest za to okropnym chamem."
Ale że jak?
Stał się taki już w małżeństwie?
Dopiero po ślubie?
Po urodzeniu przez Ciebie Waszych dzieci?
Naprawdę nie wiedziałaś, z kim się zadajesz?
Związałaś się z nim z jakiegoś powodu już w wieku 15 lat, czyli będąc totalnie niedojrzałą i nieznającą życia / ludzi dziewczyną.
Chyba nie rozumiem.
To jest przemoc. Tylko niestety o takiej przemocy się nie mówi. Dobrą robotę zrobiła kampania "bo zupa była za słona", ale tam było o biciu i tylko o biciu. A przemoc psychiczna niszczy całą rodzinę. A jest bardzo ciężko coś zmienić bo mąż/żona na zewnątrz jest miły, troskliwy, zapewne opiekuńczy, pomocny itp. i w domu ofiara często słyszy "i tak nikt ci nie uwierzy", i niestety bardzo często faktycznie nikt jej nie wierzy.
Bo wtedy jeszcze nie uważało się przemocy psychicznej za przemoc. Teraz poszliśmy już dalej i zauważamy przemoc psychiczną, ekonomiczną i seksualną.
Mają mieć chama za ojca niż nie mieć go wcale? Masz 40 lat, to młoda jesteś jeszcze i najlepiej zostaw tego buraka. Będzie ciężko, ale jeszcze sobie podziękujesz za tą decyzje. Nie dziwię się, że starszy syn miał problemy, z takim ojcem to pewnie każdy by miał.
Dzieci są już wystarczająco duże, niedługo będą dorosłe, więc zasłanianie się dziećmi nie ma sensu. Po prostu rozwiedź się z nim.
Może jakaś terapia dla niego, skoro ma problem z emocjami i ich "dobrym" rozładowywaniem?
Pytasz o ojca czy syna? Bo obaj mają podobny problem tylko inaczej się rozładowują.
O ojca, bo na niego narzeka autorka. Synów uważa za wspaniałych, to nie wnikam co się tam dzieje. Choć jak się ten ćpun nie ogarnie to mu może w pierdlu pomogą, bo prędzej czy później trafi tam chyba że wcześniej przedawkuje albo koledzy go dojadą za jakieś ćpuńskie sprawki.
@Dragomir myślę, że uważa za wspaniałych, bo ich kocha. To taki wyraz miłości a to dobrze, że są kochani. Zwłaszcza przy takim ojcu. Jakby ci chłopcy mieli więcej spokoju, akceptacji, miłości w domu to starszy nie czułby potrzeby ucieczki w narkotyki. A przynajmniej szansa na to byłaby dużo mniejsza. To właśnie dzieciaki z domów, gdzie ich podstawowe potrzeby emocjonalne nie są spełniane uciekają często w używki. Jak masz beznadziejny dom, nie czują akceptacji i miłości to szukają czegoś co pozwoli im się poczuć lepiej. I niestety dokonują złych wyborów.
Jakbyś wypruwał sobie żyły dla rodziny, wracał do domu a tam zaćpany syn, który może kolejny raz Cię okradł to na pewno byłbyś oazą spokoju i zaspokajałbyś potrzeby emocjonalne, zwłaszcza tego zaćpańca. Może chciał z nim porozmawiać trochę ostro to mama się za nim ujęła i zrobiła mu awanturę stulecia, to z kim i o czym miał rozmawiać facet. Może kochająca bezgranicznie matka zawsze wspierała swoją źle pojętą miłością nałóg syna, nie pozwalając mu sięgnąć dna od którego mógłby się odbić, a co chciał mu zafundować ojciec.
Tego nie wiemy, ale mogło być również i tak bo znamy jedynie przekaz z jednej strony.