#bStEF
Wstyd mi jak diabli i męczą mnie wyrzuty sumienia, ale w rozmowie ze szwagierką nie przyznałem się do intymnego płatnego spotkania z pewną poznaną w sieci dziewczyną (samą dziewczynę oczywiście o możliwości zakażenia powiadomiłem, zamknęła się w domu i poinformowała o sytuacji swoich klientów). Nie przyznałem się, bo zwyczajnie było mi wstyd, że nie potrafię sobie ułożyć na nowo życia i korzystam z takich usług.
Do dziś czuję się jak największy nieudacznik i najgorsza szuja, bo przez to mogli nie wychwycić kogoś zarażonego. Mam tylko nadzieję, że nikt przeze mnie nie ucierpiał.
Jeśli poinformowałeś tą panią to wystarczyło za jakiś czas zapytać czy się zaraziła ( skoro współżyliście to takie pytanie nie jest bardzo osobiste) Jak nie to miałbyś spokój bo pozostałe kontakty podałeś. Zresztą te kontakty to była.czasem fikcja bo jak ktoś utknął w korku w zatłoczonym autobusie to jak miał podać kontakty?
Naprawdę musisz być krystalicznym człowiekiem, że Cię męczy, że się nie wygadałeś szwagierce o wizycie u panny lżejszych obyczajów mimo, że dziewczynę poinformowałeś. Nikt nie ucierpiał, a do tego szwagierka miała mniej roboty, bo ją wyręczyłeś w obdzwanianiu jej :)
@karlitoska Zakładam, ze wyznanie jest sprzed paru lat. Atmosfera lęku była taka, że wielu ludzi miało poczucie winy z powodów dziś błahych.
Tramwajowe jeśli zaczyna się od „w czasie pandemii” to założyłam, że było napisane już po lockdownach i innych corono akcjach.
Wie ktoś ile razy Bazienka się zaszczepiła i czy jeszcze żyje?
A byłeś na terapii po śmierci żony? Bo chyba by Ci się przydała, żebyś mógł znowu normalnie żyć.
Może brakowało mu seksu.