Podczas studiów wynajmowałam mieszkanie z dwiema koleżankami – Ewa mieszkała w jedynce, z Asią dzieliłyśmy pokój. Moja babcia miała bardzo miły zwyczaj obdarowywania mnie słoikami z przetworami, w tym również słoikami zawierającymi niezbyt lubiany przeze mnie sok z pigwy. Ilekroć dostałam słoik z tym cudem, kładłam go na blacie w kuchni, żeby dziewczyny mogły sobie dolać do herbaty. Pewnego dnia wróciłam do mieszkania i zostałam przywitana przez Ewkę, która właśnie zbierała się na uczelnię. Powiedziała, że wypiła resztkę tego soku z blatu, że chyba już stał trochę za długo i że umyła mi słoik (babcia zbierała, żeby robić więcej i więcej przetworów). Ze zdziwieniem przyjęłam naczynie, bo zupełnie nie pamiętałam o tym soku, a babcia dawno nie dostarczała mi nowej partii towaru. No ale cóż, może Ewka gdzieś wygrzebała z szafy, kto wie.
Jakiś czas potem wróciła Asia, trochę wkurzona. Pytam ją, co jest w takim złym nastroju, a ona mi na to:
– A, bo miałam zanieść próbkę na badania rano, a zapomniałam jej z domu.
– Coś na zajęcia? – zapytałam.
– Nie, nie, mocz muszę zbadać, specjalnie wstałam dzisiaj rano. Ale to i tak nieważne, bo wyobraź sobie, że trzeba sikać do specjalnego pojemnika...
– No jasne, a ty gdzie niby nasikałaś?
– Do takiego słoika po dżemie, ale wcześniej go umyłam ...
Spojrzałam na umyty słoik stojący na mojej półce. Słoik z etykietką dżemu...
– A właśnie, nie widziałaś go gdzieś? Rano jestem nieprzytomna i nie mam pojęcia, gdzie go zostawiłam...
Oddałam Aśce słoik. Ewie nigdy o niczym nie powiedziałyśmy.
Dodaj anonimowe wyznanie
Gdyby nie to że mocz ma specyficzny zapach i podobno jest gorzki to mogło by się to zdarzyć
Nie doceniasz szerokosci gamy mozliwych zapachow i smakow moczu, zreszta koloru i przejrzystosci rowniez.
Dla wyszkolonego lekarza badanie organoleptyczne moczu bylo lepszym narzedziem diagnostycznym niz duza czesc elektroniki we wspolczesnych gabinetach.
Resztkę soku wypiła? Próbka moczu to więcej, niż "resztka soku". Zresztą, trudno byłoby taką "resztkę" nasikać :)