#avy8I

Związek z moją dziewczyną jest mocno partnerski. Nieco się od siebie różnimy, więc codzienne obowiązki realizujemy z określonym podziałem. Dla przykładu: ja jestem rannym ptaszkiem, więc zawsze robię śniadania w czasie kiedy ona wstaje i się maluje.


Ostatnio dostałem kilka porannych miniwykładów, bo jak ona może jeść tyle samo kromek chleba co ja? Przecież jestem postawnym facetem, a ona wzrostu przeciętnej dziewczyny. Sytuacja zbyt często się powtarzała i nieco mnie denerwowała, więc stwierdziłem, że sprawdzę jej wierność teorii nierównej dystrybucji dóbr. Kupiłem słoik nutelli (uwielbia ją) i następnego dnia z premedytacją podałem jej tylko dwie kromki chleba, samemu zostawiając sobie trzy.  
Jej minę pamiętam do teraz. Najpierw nie chciała dać po sobie poznać niezadowolenia, ale ostatecznie usłyszałem, że to przecież niesprawiedliwe.

Ktoś powiedział, że kobiety trzeba kochać, nie rozumieć. Ja się pod tym podpisuję ;)
HansVanDanz Odpowiedz

Ma jakiś kompleks z jedzeniem. Głupio jej zjadać tylko co facet, a być może zjadła by więcej, gdybyś ty miał większe porcje, tak dla równowagi.

Anonek90 Odpowiedz

U nas jest prosty podział ja jem 2600 ckal, a moja żona 1600 z reguły to jest 60-70% mojej porcji, często zaokrąglamy do polowy. Czyli jak jem dwa pomidory to żona jeden. Bez żadnej specjalnej diety spokojnie można trzymać wagę.

HansVanDanz

Wielu ludzi błędnie liczy same kalorie (to jednostka energii, a nie sadło i przybieranie na wadze). Wartość energetyczną posiłków równoważy się z energią jaką przeciętnie zużywamy.
Jeżeli spalasz dziennie 5000 kalorii, to tyle masz ciału ich dostarczyć.
Nadwaga powstaje z nie zużycia energii, a nie od konkretnej ich ilości.
Jak auto spala średnio 7 l na 100 km, to jak mu wlejesz 5 l, nie dojedziesz do 100.

Dodaj anonimowe wyznanie