#a0NN6

Jeżeli przychodzę do restauracji i płacę kilkadziesiąt złotych za danie, to oczekuję, że danie rozwali mi podniebienie. Nie płacę za ozdobny talerz z pięknie ułożonymi, przeciętnymi w smaku daniami. W każdej chwili mogę wejść do restauracji, gdzie mają stół szwedzki, wystawę produktów lub do każdej cukierni. Nie płacę za wygląd potrawy. To mogę mieć za darmo, bo nikt nie każe mi kupić, gdy już ją oglądam. Chcę, aby smak mnie rozbroił. Za to płacę, a nie za wygląd pomieszczenia. Najdobitniej skrytykował to Joe Bastianich, krytyk kulinarny i restaurator słowami „Food is not art, but the craft”(tłumaczenie: „Jedzenie to nie sztuka, tylko rzemiosło”). Tymczasem paradoksalnie najbardziej opłaca się stołować w najtańszych barach, bo tam masz zwykłą domową kuchnię za najmniejsze pieniądze. 80% restauracji postawiło sobie za cel, aby mieć wymyślną nazwę potrawy, aby błyszczało w karcie menu. Ich priorytetem jest, aby świetnie wyglądało. Strasznie mnie to irytuje, bo to błędne myślenie. Wchodząc do restauracji, nie zamierzam płacić za piękny wygląd sali, przyjazny uśmiech kelnera, który i tak nie ma pojęcia, czy jagnięcina pasuje do mięty, baranina do słodkiego sosu, a czekolada do jeżyn. W dzisiejszych czasach tanio, łatwo i szybko można przyrządzić w domu smaczne jedzenie. Skoro ktoś się pofatygował do restauracji, to z samej definicji wiadome jest, że przepłaca, jednak skoro już płaci, to chce, aby danie było zniewalające, że sam takiego w domu nie zrobię i w innej restauracji takiego dania nie dostanę, bo takie połączenie smaków tylko u nas. Tak właśnie powinno być! Po wyjściu z restauracji powinieneś czuć, że sam nie byłbyś w stanie tego przyrządzić, że ten smak miażdży i że tu koniecznie wrócisz. Restauracje powinny ze sobą konkurować, dbając o klienta, a ten płacić wysoką cenę za posiłek. Nie zamierzam wbijać więcej do restauracji i bulić siano za byle co. No do jasnej cholery, litości! W restauracjach w większości dania są zrobione od czapy. Takie, bo tak. Byle było nowatorsko – egzotycznie. Mus figowy, puree kokosowe. Co tam, że lipnie smakuje, nikt nawet nie wziął sobie na cel, aby zorientować się, co do siebie pasuje, jakie składniki łączyć. Liczy się tylko zarobek.
nevada36 Odpowiedz

Przy obecnych cenach za kilkadziesiąt zł nie oczekuj niczego niezwykłego - raczej zwykłe domowe jadło, coś mało wyszukanego, albo tak małe porcje, że nawet kot się nie naje.

nibylung Odpowiedz

restauracje nie są obowiązkowe. jeśli tak bardzo ci nie pasują, to nie musisz do nich chodzić. nikt tego nie sprawdza, serio. mamy to szczęście, że żyjemy w wolnym kraju i mamy mnóstwo opcji do wyboru. na przykład możesz ugotować sobie sam danie, które rozwali ci podniebienie. możesz założyć swoją restauracje i rozwalać podniebienia innych. jeśli gotujesz lepiej niż te wszystkie okropne restauracje, o których piszesz, a na dodatek będziesz sobie wołał tylko kilkadziesiąt złotych za danie, to masz szansę zostać nowym gordonem, czy innym modestem.
powodzenia :)

Cystof Odpowiedz

No dobra ale jaki jest cel tego... Ekhm... Wpisu? Jak jesteś niezadowolony to więcej nie idź do tego lokalu, wystaw negatywną ocenę/opinie/recenzję na stronie która, w odróżnieniu od tej, jest do tego przeznaczona i tyle O_o naprawdę nie wiem co Ty tu chciałeś przekazać...

Frog

"naprawdę nie wiem co Ty tu chciałeś przekazać..."
To samo, co poprzednio, tylko bardziej wyszukanym językiem.

Cystof

Więc pozostaje teraz pytanie, po co?

dewitalizacja Odpowiedz

Czyżby znowu ten sam autor, który na wszystko narzeka?

Juggernaut

O jeny, czytając to miałem takie "styl się zgadza, ale bez przesady, na restauracje by nie narzekał". Ale w sumie sądząc po poziomie wyznania to bardzo prawdopodobne, że to autor stałych wypocin.

livanir Odpowiedz

A ja lubie oderwać się od świata i w ładnym miejscu wśród wręcz mdło miłej obsługi wypić nawet średnią kawę i ciasto(nie lubię chodzić do restauracji w przeciwieństwie do kawiarni.). Chce się poczuć wyjątkowo, że dbam o siebie, połechtać moje poczucie estetyki itd.
Tak chcesz mieć takie podejście? Spoko, najwyraźniej restauracja nie jest dla Ciebie i idź do baru mlecznego.

NiezbytSprytny Odpowiedz

Widzę, że już wiesz jak to działa i nie jesteś zadowolony z ich usług. Jeśli straciłeś w ten sposób kilkadziesiąt złotych raz, lub kilka razy to znaczy, że się czegoś o świecie nauczyłeś, jeśli tracisz tak regularnie, to znaczy, że się na błędach nie uczysz.

Graczka Odpowiedz

Problem w tym, że każdy ma swój smak. Ma swoją tolerancje na np. ostrość potrawy i poziom nasycenia tłuszczami.
Ja nie mogę jeść ostrego, więc dla wielu osób kuchnia np. węgierska może być przepyszna, a dla mnie odrażająca

Jestjakjest Odpowiedz

Krytyk to co innego i może sobie sypac mądrościami jak mu pasuje. Osobiście nie spotkałam sie jeszcze, żeby w jakiejś drogiej restauracji nałożono mi na talerz np. tak, jak by mi to mama nałożyła. Sztuka też musi byc, tak samo jak wnetrze restauracji czy taki a nie inny kelner. Naturalnie można i w barze dobrze zjeśc, tylko nie każdy chciałby w barze w towarzystwie posiedziec. Póki co wiele restauracji (oprócz turystycznych zdzierców) ma swoich stałych klientów, pewnie, że dla zarobku to robią, ale nikt nikogo jeśc tam nie zmusza.

Erudytka Odpowiedz

Dlatego tak często chodzę do maka, bo takiej tablicy Mendelejewa nie jestem w stanie odtworzyć :D

bazienka Odpowiedz

zacznij sam gotowac?

Zobacz więcej komentarzy (5)
Dodaj anonimowe wyznanie