#Z1Oy2

Kiedy byłam w podstawówce, w klasie miałam pewnego osobnika. Był kiepski z wszystkiego oprócz WF, miał zagrożenia i jego ambicją była dwója na koniec roku. Nie miał pasji, a jego jedynymi przyjaciółmi byli sebkowie, którzy potakiwali swojemu bossowi we wszystkim. Ale byłam też ja. Jako trzynastoletnie dziewczę kończyłam szkołę muzyczną, jeździłam konno, strzelałam z łuku i zawsze miałam najlepsze oceny.
Pewnego dnia, po wygraniu małych zawodów jeździeckich, ubiegłam się o szóstkę wychowania fizycznego. Nauczycielka zgodziła się na cząstkową ocenę, co poprawiło moją sytuację w stronę piątki, nie czwórki (byłam raczej bierna na zajęciach, mimo że się starałam). Kolegę, nazwijmy go K., okropnie to wkurzyło. Razem ze swoją bandą zaczął mnie szkalować i prześladować, rzucając głupie nawiązania do seksu i jazdy konnej. Nie przyjęłam się tym, dalej idąc w stronę tego sportu. Kolejne małe zawody leciały, kolejne nagrody lądowały na ścianie w pokoju.

Dziś, po tylu latach, spotkałam K. Był razem ze swoją córką. W stajni, gdzie jestem instruktorką. Z zamiarem zaprowadzenia małej na pierwszą lonżę.
Nigdy nie miałam tak małomównego i czerwieniącego klienta... ;)
rocanon Odpowiedz

Jazda konna i strzelanie z łuku - Czyngis-Chan lubi to!

Livarot Odpowiedz

A już myślałem że będzie błagał o pracę jako stajenny.

Dodaj anonimowe wyznanie