#Z11YA
Z większością z nich rozeszły mi się drogi gdzieś po liceum - w tym jedna po prostu przestała ode mnie odbierać telefon :) W tym czasie mieszkała już za granicą i układała sobie nowe życie, więc nie byłam jej już potrzebna. Było mi żal tej znajomości, ale miałam jeszcze bliskie relacje z dwiema - jedna to przyjaciółka jeszcze z podstawówki, a druga ze studiów.
Przyjaźniłyśmy się kupę lat, byłam na ich ślubach, w szpitalu po narodzinach dzieci, w te radosne jak i smutne chwile. Sama byłam singielką bardzo długo, bo męża poznałam jak one miały już wyszły z pieluch.
Bawiły się na moim panieńskim, na moim ślubie, nawet zorganizowały dla mnie baby shower... A po urodzeniu dziecka przestały mieć dla mnie czas, a bo dzieci chore, a bo one chore, praca, wakacje, podróże i tysiące innych wymówek - a ja nie miałam z kim porozmawiać o trudach macierzyństwa, o płaczu w poduszkę i o zajadaniu problemów.
Teram mam dwójkę cudownych dzieci, których one nie widziały na oczy. Czuję się samotna, zajadając problemy i żale, przytyłam 30 kilogramów. I tak patrzę na ich media społecznościowe - imprezy, spotkania ze znajomymi, podróże - wszystko pięknie, ładnie. Tylko o moim istnieniu zapomniały.
Czasami chciałabym po prostu zniknąć, ale kocham moje dzieci i męża ponad wszystko i nie zrobię im tego. Cały czas zastanawiam się tylko, dlaczego mnie to spotkało?
Zawsze byłam bardzo lojalną przyjaciółką, byłam przy nich kiedy mnie potrzebowały, śmiałam się z nimi i płakałam z nimi… no cóż, teraz płaczę w samotności.
Jest kilka możliwości. Mogłaś nie być aż tak dobrą przyjaciółką, jak Ci się wydawało, może ich perspektywa była inna. Ale najprawdopodobniej po prostu się rozjechalyscie. Tak życiowo, byłyście w momencie narodzin Twoich dzieci na zupełnie innych etapach życiowych i kontakt się urwał.
zrzuć te 30 nadmiarowych kilogramów, pojedź gdzieś, gdzie ich nie było "na lepsze wczasy" i wrzuć inspirujący cytat ze zdjęciami z podróży - niech zazdrość ich zeżre!
Albo po prostu skup się na swoim życiu - to co piszesz oznacza jedno - one poszły swoją drogą. Skupiły się na swoich życiach i tyle. Nie ma co rozpaczać - jedne znajomości trwają od piaskownicy do śmierci, a inne rozpadają się w momencie, gdy ktoś przestaje potrzebować drugiej osoby do szczęścia.
Ja Cię chyba znam, jesteś tą dziewczyną, która zawsze wszystkich poniżała i obrażała a teraz po latach jest zdziwiona, że nikt się do niej nie odzywa.
Tylko ciebie, ale tu miała rację.