#XVOSA
Na koniec każdych zajęć daję uczniowi zadanie domowe – w ramach utrwalenia materiału. Pani Pedagog stwierdziła, że jej syn nie będzie robił dodatkowych zadań. Bo nie. A to, że Maciuś ma same jedynki w szkole, to nie jego wina, tylko nauczycieli. Ona jest pedagogiem i wie, że to oni zawalili! Maciuś dostał jedynkę ze sprawdzianu, bo był w formie testu zamiast pytań otwartych. Logiczne. Maciuś nie potrafi matematyki (oraz fizyki, chemii, angielskiego, historii…), bo jest dyslektykiem. I wszyscy to powinni zrozumieć.
Pani Pedagog odwoływała korepetycje w dzień korepetycji. Maciuś ze złamaną nogą nie może przecież się uczyć. Gdy odwołała piąte korepetycje z rzędu, wkurzyłam się – powiedziałam, że rezygnuję. Pani Pedagog zadzwoniła do mnie z pretensją, że ona ma grypę i powinnam ją zrozumieć, a w ogóle to przeze mnie musi szukać nowego korepetytora.
Chłopak nie był głupi, po prostu wykorzystywał fakt, że mama obchodzi się z nim jak z jajkiem – nie musiał się uczyć, to tego nie robił. Zastanawia mnie, czy test ósmoklasisty mama też napisze za niego. Przecież Maciuś jest dyslektykiem – powinniśmy to zrozumieć…
Był głupi, bo zawalał swoją przyszłość jeszcze się z tego ciesząc. Ale jeszcze głupsza była jego mama.
Dragomir
To nie do końca tak. Czasem, jeśli rodzic jest bardzo kontrolujący i zawłaszczający, dziecko w ten sposób się przed nim broni. Bo dla dziecka to jedyny dostępny sposób, by stanąć za sobą, by nie dać się całkowicie pochłonąć. Bierny opór. "No nie mogę zrozumieć, no nie umiem, no nie daję rady..."
Jest jeszcze odwrotny mechanizm, czyli podświadome zaspokajanie pragnień rodzica. Rodzic chce mieć problematyczne dziecko, żeby z nim "pracować", żeby o nie walczyć, żeby potwierdzać swoją wartość. Nie bez przyczyny tak często się słyszy, że dzieci wszelkiej maści pedagogów, psychologów i psychiatrów mają poważne problemy psychiczne, stany depresyjne, tną się itp.
Bo kochające dziecko zrobi dla rodzica wszystko. Nawet całkowicie zniszczy siebie.
Czyli ludzie są bardziej pomyleni niż mogłoby mi się kiedykolwiek przyśnić.
Nie był głupi, był dzieckiem które nie myśli o tym co będzie za 15 lat, wychowanym w przekonaniu że nic nie musi a i tak zawsze się uda, mamusia załatwi.
Co do matki zgadzam się.
Ale wiesz, on był taaaaki biedny, a my się nie znamy 😉
Nie wiemy czy jest głupi- dzieci w run wieku jeszcze mają mocno upośledzone umiejętności myślenia o konsekwencjach. Do tego jeszcze mamusia powtarzająca, że on nie da rady bo jest dyslektykiem i mamy dziecko, które nie wierzy że są radę i nie wie że wkładając teraz wysiłek nie będzie musiał tego robić potem.
Ja tak miałam z angielskim- matka powtarzała, że ten język jest niepotrzebny, że jej, ojcu i ogólnie rodzinie nie jest potrzebny w pracy, więc sama go dość olewałam... No i w gimnazjum jak pojechałam do większego miasta to zrozumiałam, jak moja matka była głupia, a ja łatwowierna. Potem narobić zaległości jest ciężko
Wkrótce Maciuś będzie upośledzonym społecznie Maciejem. Brawo mama, czapki z głów…