#UtFOQ
Co muszą robić rodzice po pracy? Tylko spakować się na drugi dzień, bo ubrania muszę prać i prasować ja. Co do szkoły muszę ja? Zadania domowe, uczyć się do testów, do kartkówek z matmy, które są codziennie, przygotować się do zajęć dodatkowych, czasem przygotować jakiś projekt, nad którym praca zajmuje kilka dni.
Wszystko w domu robię ja, jedynie mama, gdy nie ma dniówki, robi obiad, w inne dni to również jest na mojej głowie. Codziennie dostaję listę zadań na kolejny dzień. Zakupy, mycie okien, łazienki, sprzątanie, pranie i inne pierdoły, wszystko robi się u nas dużo częściej niż w innych domach. Ojcu muszę nawet robić drugie śniadanie do pracy, bo przecież i tak wstaję wcześniej niż on. Owszem, wstaję o 5.30, bo wyprowadzanie psa również jest na mojej głowie i inaczej bym się nie wyrobiła do szkoły.
Pomagam w domu, odkąd pamiętam, zaczęło się od wspólnego mycia naczyń, obowiązków przybywało wraz z wiekiem i to było w porządku, ale od pewnego czasu wszystko jest na mojej głowie, bo jestem wystarczająco dorosła. To mnie przerasta. Jeśli nie wyrobię się z robotą do wieczora, to za karę nie mogę wychodzić z domu, zabierają mi telefon, kieszonkowe i nie dają pieniędzy na szkolne wyjścia. Bo skoro się nie wyrobiłam, to marnuję czas na jakieś głupoty. Dopiero gdy skończę z domem, mogę zająć się szkołą. Gdy było jakieś większe zadanie domowe albo test, nieraz było tak, że spałam 3-4 godziny lub wcale. Do tego rodzice kręcą nosem nawet na trójki, jak dostanę 1, to mam karę. Jak kiedyś miałam 3 na świadectwie, dostałam zakaz wychodzenia na całe wakacje (chyba że zakupy i inne obowiązki). No ale kiedy ja mam się uczyć?
Z przyjaciółmi zdążę spotkać się tylko w weekend, o ile nie mam żadnej dużej pracy domowej, zdarza się to mniej więcej raz w miesiącu. Gdy proszę rodziców o pomoc, słyszę, że muszą odpocząć po pracy, a ja przecież w szkole nie mogłam się zmęczyć. Czasem wybucha awantura, bo jestem leniem.
Mój dzień wygląda tak: pobudka, szkoła, powrót o 16, obowiązki, nauka, sen. Jeśli mam szczęście i nie wypadnie mi żadne mycie okien czy coś, to nawet zdążę sobie z godzinkę odpocząć i potem porządnie się wyspać. Jeśli nie, to nie dosypiam.
Moje liceum ma duże wymagania. Za rok będę w klasie maturalnej, rodzice oczywiście wymagają ode mnie pójścia na studia, ale ja z takim trybem życia nie dam rady się uczyć.
Twoi rodzice Cię po prostu wykorzystują. Ty nie pomagasz w domu, Ty prowadzisz ten dom.
"Za rok będę w klasie maturalnej, rodzice oczywiście wymagają ode mnie pójścia na studia" Zaciśnij zęby, zdaj maturę i dostań się na studia, w miarę możliwości w drugim końcu Polski.
To jest chore. Owszem, dzieci powinny mieć obowiązki, tak jak wszyscy domownicy. Ale nigdy nie powinno być tak, że wszystkie obowiązki spoczywają na jednej osobie, skoro w domu mieszka ich więcej.
Masz tak mało wolności, że pewnie jakoś bardzo tego nie zauważysz - przestań robić cokolwiek.Taki eksperyment aby zobaczyć co się stanie.
Moja córka ma jako obowiązek posprzątać przy swoim zwierzaku klatkę, doprowadzić do używalności swój pokój i czasem odebrać młodszego brata ze szkoły - raz popłakała się w szkole, że ma za dużo obowiązków i nie daje sobie rady. Napisali do nas wychowawca, psycholog i pedagog =V Może spróbuj w tą stronę, tłumaczenie się z obowiązków dziecka przed trzema różnymi osobami bardzo źle robi na głowę....
Co to za głupoty z tym myciem okien? Przecież to kompletna bzdura. Okien nikt nie liże ani nie dotyka , jeśli nie mieszkacie koło cementowni to wystarczy umyć co 2 miesiące a niektórzy jeszcze rzadziej.
2 miesiące? Chyba 2 lata xD
Z myciem okien jest jak z każdym elementem sprzątania: sprzątać należy dopiero wtedy, kiedy rezultat tego sprzątania będzie widoczny gołym okiem. :)
Masz jakąś bliską krewną lub koleżankę rodziców, z którą byś mogła porozmawiać i mogłaby Cię wspomóc? Albo pedagoga, który mógłby rodzicom napomknąć, że wyglądasz na zmęczoną i przeciążoną? Warto o takich rzeczach rozmawiać.
A może szczere wyznanie rodzicom by pomogło lub napisanie do nich listu? Na Twojej głowie jest bardzo dużo obowiązków, a wygląda na to, że zarówno mama i tata niewiele robią.
Będziesz przez ich nieporadność mega ogarniaczem w wieku dorosłym I poradzisz sobie z każdym wyzwaniem :)
W wieku dorosłym nie będzie wyzwań; będą wyzwiska - od rodziców, kiedy autorka już nie będzie na każde ich kiwnięcie, bo będzie miała (miejmy nadzieję) swoją rodzinę i związane z nią obowiązki.
co więcej - będzie sporo kasy przeznaczonej na terapie i syf w domu, bo najczęściej (nie zawsze) jest tak, że po ucieczce z takiego toksycznego bagna człowiek przestaje sprzątać, myć okna itp itd - żeby w końcu zacząć żyć i ma gdzieś, że podłoga się lepi mniej lub bardziej.
Zasługują na śmierć. Stary chłop nawet sobie śniadania nie robi. Swoich majt nie upiorą 🤦🏻♀️ Twoi rodzice to życiowe niedojdy, mam nadzieję, że urwiesz z nimi kontakt. Nie zasługują ścierwa na ani grama szacunku. Mam nadzieję, że to wiesz.
Zasługują na śmierć, powiadasz...
Myślę, że nawet siepacze z NKWD poczuli by się przy tobie nieswojo.
A skądżeś się urwał narwańcu? Polecam kubeł zimnej wody na łeb, studzi niezdrowe emocje.
Opamiętaj się!