#U6XCX
Pokłóciłam się raz z szefem, że nie mam ochoty zostawać po godzinach, które są niepłatne
- Ale zdajesz sobie sprawę, że nikt nie będzie po tobie sprzątał?
- Mam określone godziny pracy.
- To musisz się sprężać.
- Choćbym chciała to się nie da.
- Daj spokój nie masz męża ani dzieci, żadnych zobowiązań, jesteś młoda masz więcej sił.
- Te dzieci trzeba kiedyś zrobić, mając nadgodziny...
- Dzieci to się w nocy robi!
- Randkuje też się tylko w nocy?
- No tak.
Człowiek całe życie się uczy ... :)
Czyli januszex, masz zrobić 125% normy.
Pracowałem kiedyś w systemie zmianowym, praca była w miejscowości oddalonej o ok. 20 km od domu, więc dojeżdżałem busem. Z powodu takich a nie innych godzin kursowania busa, na miejscu byłem ~~30 min. przed czasem. Ok, super że jestem wcześniej i wcześniej zmieniam poprzednią osobę. Powrotnego busa miałem 5 min. po godzinie zakończenia pracy - akurat tyle czasu zajmowało dojście do przystanku (a następny bus był 1-2 h później - zleży czy dzień roboczy, czy wolny). Oczywiście to był dla wszystkich bardzo wielki problem, żeby przyjechać i przejąć ode mnie zmianę chociaż te 5-10 min. wcześniej (a nawet żeby być na miejscu o godzinie, o której ma zaczynać pracę). Po tym, jak raz się spóźniłem na busa, skończyło się czekanie na zmiennika. Jeżeli miałem coś do przekazania, to pisałem na kartce, ubierałem się i punktualnie o danej godzinie wychodziłem z pracy. A ponieważ pracowałem tam z debilami, którzy chyba nie czytali moich kartek i musieli do mnie dzwonić, to po wyjściu z pracy wyłączałem telefon na kilka godzin.
A potem się zdziwili, że po 4 miesiącach zrezygnowałem.