#TCGsI
Wtedy: Prawie 17-latka, szara myszka, porządna, skromna i ułożona dziewczyna. Wychowałam się w bardzo religijnej rodzinie. Sama od dziecka udzielałam się w różnego rodzaju przykościelnych grupach i organizacjach, jeździłam na pielgrzymki, śpiewałam w chórze, brałam udział w Dniach Młodzieży.
Nie byłam atrakcyjną nastolatką — tego typu „wartości” były mi obce. Proste włosy zawsze związane w warkocz, brak makijażu, długi rękaw, koszula dopięta na ostatni guzik, szary golf. Miałam swoją grupę przyjaciół jeszcze od podstawówki, nie chodziłam na imprezy, zawsze wcześnie wracałam do domu.
Pierwszy najgorszy dzień w moim życiu: O tej porze roku szybko nadchodził wieczór. Wracałam ze spotkania w salkach katechetycznych, tym razem sama, bo przyjaciółka była chora. On o tym wiedział. Wystarczyły 3 minuty, worek na głowę i uprzednio otwarte drzwi do piwnicy.
Drugi najgorszy dzień: Wtedy dowiedziałam się, że zaszłam w ciążę.
Trzeci najgorszy dzień: Poród.
Moja mama ciągle mnie przekonywała, żebym nie oddawała chłopca. A ja nie chciałam go urodzić. Chciałam być czysta do ślubu. Chciałam być normalną nastolatką. Chciałam być przykładem porządnej dziewczyny. Czułam się obdarta ze skóry, z godności, ze wszystkiego. Wiedziałam, że dziecko nie jest niczemu winne, jednak ja czułam inaczej — dla mnie ono nie miało prawa zaistnieć, tak jak jego ojciec nie miał prawa mnie skrzywdzić. Ale to zrobił. Rodzice zakazali mi aborcji, traktowali jak świętą męczennicę. Ja zdecydowałam się oddać go zaraz po urodzeniu. Oni za tę decyzję wyrzucili mnie z domu.
To był mój wybór. Jednak do dzisiaj się boję, że ten młody człowiek będzie chciał mnie kiedyś odnaleźć. Że mnie zapyta, dlaczego go oddałam. Dlaczego go nie chciałam. Że będę musiała mu opowiedzieć, w jaki sposób został poczęty. Że będzie podobny do ojca. Albo że stanie się taki jak on. Staram się jednak o tym nie myśleć. No i dzisiaj jakoś wszystko dobrze się układa. Zajęło to trochę czasu, ale mimo powracających w nocy koszmarów staram się wieść w miarę normalne życie. Nie odwróciłam się od Boga i mam wrażenie, że i On nie odwrócił się ode mnie. Ludzie to zrobili.
17latka nie może samodzielnie podjąć takiej decyzji, bo jest niepełnoletnia. Historia bardzo ckliwa, ale się nie wydarzyła
Nikt na siłę nie będzie kazał nikomu wziąć dziecko do domu. Jeśli po prostu zostawiłaby je w szpitalu, a jej mama nie wzięła malucha, to co? Urzędnik będzie szedł za nią i na siłę kazał jej opiekować się dzieckiem?
Też za bardzo nie wierzę w tą historię. Takie napady to raczej dzieją się na obcych, tam, gdzie nie da się zidentyfikować sprawcy. A nie na własnym podwórku. Przecież on nie mógł wiedzieć czy ona tego nie rozpowie w swoim chórku. Zresztą, miał świadomość, że rodzice zobaczą ja taką poszarpana, zapłakaną tuż po powrocie z próby.
„Za rok, a dokładniej 3 dni przed moimi 27 urodzinami, będę obchodzić 10 rocznicę pierwszego z trzech najtragiczniejszych dni w moim życiu.” Bardzo dziwny sposób określania czasu.
MaryL2 mógł też myśleć, że dziewczynie będzie wstyd o tym mówić i nikomu nie powie.
Ale na jakiej podstawie miałby tak myśleć? Zwykle jeśli przestępcą jest ktoś bliski, to polega to na budowaniu zaufania, przekraczania kolejnych granic, „gotowania żaby”, budowaniu zależności między oprawcą a ofiarą, takiej, by bała się komuś o tym powiedzieć. Stąd oprawca wie, że ofiara nic nie powie. Tutaj nie było czegoś takiego. Liczenie, że będzie się wstydzić powiedzieć, a rodzice widząc ja poturbowaną nie będą drążyć, że się nie wygada przy kolejnych spotkaniach z nim i innymi uczestnikami chóru, to bardzo głupie
MaryL2 a bo to jest tylko jeden typ gwałciciela? Tak naprawdę nie wiemy jak blisko był oprawca z ofiarą. Z wyznania wynika, że jedyne co o nim wiemy to, że mógł wiedzieć, że dziewczyna będzie tym razem wracała sama. Pytanie czy wgl polował na konkretnie nią, czy jak by ona zachorowała zrobiłby to jej koleżance.
Mając 17 nie mogła wziac dziecka że szpitala. Dziecko potrzebuje pelnoletniego opiekuna prawnego
To nie mogłaby być jej decyzja. Gdyby ta historia się wydarzyła, mialaby świadomość sytuacji prawnej
Lightworker nie mogła, ale może rodzice jej proponowali, że na te kilka miesięcy do skończenia 18 r.ż. wezmą dziecko w opiekę, a potem ona je przejmie. Jeśli im powiedziała, że definitywnie nie, to jednak finalnie był jej wybór
Przykładem porządnej dziewczyny jest taka która nawet w takiej sytuacji chce urodzić.