#R4sgP

Mam w domu mini sektę. Jak to wygląda? Zacznę od początku. Moja rodzina jest religijna, czy też raczej wierząca. Co ciekawe, wierzenia te powinny sobie zaprzeczać, bo katolicyzm mówi "nie będziesz miał innych bogów...", co nie przeszkadza większości rodziny wierzyć w przesądy, zabobony, taroty, wróżki i inne, a dodatkowo chodzić do kościoła. Najbardziej podatne są moja matka i ciotka, siostra mamy. Ciotka często chodziła do wróżki, a mama sprawdzała wahadełkiem różne rzeczy. Czemu w czasie przeszłym? Bo obie mają nowe hobby, ale o tym za chwilę.

Kilka lat temu ciotka dowiedziała się o poważnej chorobie. Natychmiastowa opieka lekarzy, ale wsparcie mentalne też jest potrzebne. Wtedy dowiedziała się o kimś, kto nie jest bioenergoterapeutą, ale przekazuje energię, otwiera czakry (albo zamyka, nie znam się) zabiera złą energię i ogólnie działa cuda. A to wszystko za jakąś opłatą (dogadacie się) i bez wychodzenia z domu, bo przez Skype'a. Teraz ciotka jest zdrowa, ale zawsze raz na jakiś czas rozmawia z... nazwijmy go Fakirem.
Podobnie było z moją mamą. Zachorowała, opieka lekarzy, ale że Fakir pomógł ciotce, to jej też pomoże i tak oto Fakir wszedł w nasze życie rodzinne.

Ja nie mam nic do tego, że ktoś pomoże dobrym słowem, bo wiem, że o trudnych sprawach lepiej jest czasami wygadać się komuś obcemu niż rodzinie, dodatkowo dawał naprawdę dobre porady. To może niektórym bardzo pomóc. Tylko to już idzie za daleko. Matka pyta o wszystkie aspekty życia. Co sądzi na każdy temat - czy dobre kwiaty ma w domu, czy kot się dobrze czuje, czy na wakacje lepiej jechać w sierpniu czy w lipcu.

Jako osoba dorosła mieszkam sama w innym mieście, pracuję i sobie żyję. Zadzwonię czasami, odwiedzę, jak się uda mieć więcej wolnego.
Jednego dnia pracuję sobie spokojnie. Cudowny dzień, piękna pogoda. Mama dzwoni, czy u mnie wszystko w porządku? No tak. No ale czy na pewno? No tak. Ale czy NA PEWNO nic mi się nie dzieje? NO TAK, o co chodzi?

Fakir powiedział mojej mamie, że coś niedobrego się ze mną dzieje, to się martwi. No nic się nie dzieje. I teraz najlepsze. Żeby upewnić się, że u mnie wszystko OK, mówi mi, że coś wie. Wie, że jest coś nie tak, ale mi nie powie i mam się sama przyznać. I mam takie telefony raz na jakiś czas, bo jakiś koleś przez Skype'a jej powiedział. A u mnie jak na złość wszystko jest OK.
Marrylou Odpowiedz

Jak to wszystko ok? Przecież własna matka wierzy bardziej obcemu nic tobie. To jej powiedz 😛

ArabellaStrange Odpowiedz

Jeśli faktycznie są wierzącymi katolikami… to jest tu mocny dysonans. W takim razie wchodzą w okultyzm i otwierają się na działanie złego ducha. Powinni się z tego wyspowiadać.

ArabellaStrange

I zerwać z zabobonami.

Dodaj anonimowe wyznanie