Często jeżdżę komunikacją miejską na gapę. Ale jeśli już kupuję bilet, to biorę dwa. Liczę na to, że uda mi się jakąś dziewczynę uratować przed kanarem, podchodząc w ostatniej chwili i zgrywając jej brata, żeby zwyczajnie się ze mną umówiła.
Dodaj anonimowe wyznanie
Zapłacisz mandat, to się z kanarem będziesz mógł umówić ;) W czasach studiów, to kumpel prawie pięć minut szukał biletu w plecaku, by ostatecznie pokazać miesięczny z portfela i uratować mi tyłek (tylko 2 przystanki).
Nie jesteśmy razem ;D
To już simp level paź.
Myślę, że bardziej niepoprawny romantyk. Zwlaszcza, że w tych wszystkich romantycznych historiach o oddaniu biletu, romantycy przeważnie mieli tylko swój bielt i brali mandat na klate, a nasz bohater nie jest skłonny do aż takich poświęceń 😅 niemniej finansowo bardziej by się już opłacało zawsze kupować jeden bilet i w razie takiej sytuacji rzeczywiście odstąpić dziewczynie swój u zgarnąć mandat. Biorąc pod uwagę prawdopodobieństwo takiej sytuacji, mogłoby go to wyjść taniej niż kupowanie tyle razy drugiego biletu