Zawsze chciałam mieć dzieci. Celowo piszę DZIECI, bo gdy urodziłam pierwsze, to natychmiast chciałam mieć drugie. Nie zraził mnie poród, zarwane noce, płacz, trudy wychowania. O drugie dziecko szybko się staraliśmy, gdy pierwsze miało rok, to już byłam w ciąży. Niestety tej ciąży nie donosiłam i się załamałam. Do tej pory nie pogodziłam się z tym, że straciłam dziecko. Początkowo po stracie przeżywałam żałobę, potem doszły zachęty ze strony lekarza, aby starać się dalej, bo przecież poronienia się zdarzają. Staraliśmy się kilka miesięcy, ale w końcu doszłam do wniosku, że lepiej mieć jedno zdrowe dziecko niż gonić za mrzonką. Gdy się pogodziłam z tym, że będę mieć jedno dziecko, to siup chlast i okazało się, że jestem w ciąży. Ta ciąża była trudna – krwawienia, badania, szpitale, leki. Odetchnęłam dopiero pod sam koniec. Urodziłam zdrowe dziecko, to upragnione rodzeństwo. I co? I dupa. Okazało się, że rzeczywiście goniłam za jakimś wymysłem. Nie jestem szczęśliwa jako matka dwójki dzieci. Jestem zmęczona, zdenerwowana i załamana. Drugie dziecko nie jest proste w obsłudze. Mam dość. Mąż pomaga jak może i rzadko narzeka. Przynajmniej on jest szczęśliwy. A ja nie mam odwagi się przyznać, że mnie to przerosło, że ja już tak nie chcę. Ja chcę jednak mieć tylko jedno dziecko, czuć spokój i mieć czas dla siebie i mojej starszej pociechy.
Nie chcę mówić, że żałuję, że dałam mojemu dziecku rodzeństwo, ale faktem jest, że dałam mu też nieszczęśliwą i zdołowaną matkę.
Dodaj anonimowe wyznanie
Idz do swojej poloznej lub psychologa i powiedz co czujesz. Mozesz miec depresje. One ci pomoga. Nie musisz sie czuc tak jak teraz, wszystko sie ulozy.
Ułoży albo i nie, ale na pewno psycholog choć trochę pomoże.
Depresję czyli chorobę diagnozuje tylko i wyłącznie psychiatra a nie psycholog, bo to psychiatra jest lekarzem. Może pójść do lekarza rodzinnego i opowiedzieć jak się czuje i już lekarz rodzinny może włączyć leczenie antydepresyjne. A w tym czasie można czekać na wizytę u lekarza. A do terapeuty swoją drogą, bo pewnie nieprzepracowana żałoba za straconym dzieckiem ciągnie też autorkę w dół.
No i właśnie tak w Polszy jest. Robi się ludziom pranie mózgu, że powinni produkować jak najwięcej bombelków i potem te dzieci kończą niekochane, niedocenione i mają zniszczone życie. I rodzice też.
Ludzie muszą być testowani żeby zaadoptować psa, a dzieci mogą produkować bez opamiętania. Kobiety, które mówią, że mąż im "pomaga", tak jakby to jego dziecko nie było, w szczególności powinny przechodzić testy.
No dobrze, ale ty tez jej nie upewniaj w tym przekonaniu, ze na pewno nie kocha drugiego dziecko lub nie nadaje na matke, gdy takie emocje sa najnormalniejsze na świecie po porodzie. W dodatku, ze ciaza byla ciezka.
Ale ja nie mówię, że nie kocha. Kwestia jest tego JAK kocha.
I owszem, może mieć postpartum, ale to nie znaczy, że to się na dziecku nie odbije.
JMoriarty: Brzmisz jak osoba lubująca się w antynatalizmie. Polska nie jest idealna, ale nie jest też taka zła. Często jest tak, że na Polskę narzekają osoby, którym się wydaje, że na Zachodzie jest idealnie. A czy tam nie ma biedy, wpadek (choć w historii z wyznania dzieci chciane), ani niekochanych dzieci? Czy tylko w "Polszy" - jak to ujęłaś - jest tak źle? Na Zachodzie też są osoby, które mają więcej niż jedno dziecko. Uwaga, nie musi być tak, że społeczeństwo zmusiło biedną kobietę do tego, żeby miała dzieci. Niektóre same chcą - bo miały taki wzorzec w rodzinie albo tak po prostu. Autorka na początku wyznania pisze, że zawsze chciała. Nie pisze, że ktoś jej kazał. Po prostu rzeczywistość okazała się inna niż oczekiwania. I trudniejsza. Ale to nie znaczy, że autorka postąpiła źle, mając drugie dziecko.
Napisałam, że w Polszy, bo o tym rozmawiamy, nie o żadnym zachodnim kraju. Aczkolwiek mieszkałam w 3 i tylko w jednym z nich była presja na rozmnażanie.
I w ogóle nigdzie nie napisałam, że ludzie nie powinni mieć dzieci, napisałam, że powinini być sprawdzani psychologicznie. I powinni. Dlaczego trzeba mieć lepsze kwalifikacje żeby prowadzić samochód albo adoptować psa niż wychowywać człowieka? Możesz mi to wyjaśnić?
Być może w twoim języku i u ciebie w kraju o Polsce mówi się "Polsza".
Dla nas Polska nie jest idealna, ale nie godzę się na obrzygiwanie mojego kraju, że tu wszystko jest najgorsze.
Postpartum to ma na bank, bo jest po porodzie, ale czy ma postpartum depression to co innego.
Peggy, co ci tak zalezy na tym czy inni ludzie beda miec dzieci czy nie? Na zachodzie dzieci maja się zdecydowanie lepiej i nie ma az tylu przypadkow niechcianych dzieci/wielosobowych rodzin, zyjac na 50kvm.
JM, Polska jest zwiazana konwencjami na temat prawa czlowieka i panstwo nie moze az tak ingerować w zycie prywatne obywateli. Taki pomysl brzmi dobrze, ale w praktyce bylby zle wykorzystywany i prowadzilby do tego, ze wszyscy mysla i robia tak samo, bo tylko jedna grupa ma dzieci. A innych co? Kastrować na sile? To nieludzkie. Swiat nigdy nie bedzie idealny. W dodatku piszesz to pod wyznaniem osoby, ktora moze ma depresje poporodowa i uwaza sie za najgorszego czlowieka na ziemii.
Jednemu zależy, żeby ludzie mieli dzieci, innemu zależy, żeby nie mieli. Tak jak ze wszystkim. Jeden chce, żeby wszyscy przygarniali bezdomne psy i angażuje się w takie akcje, np. udostępniając na Fb, inny nie. Są ruchy trzeźwościowe, ekologiczne, antynatalistyczne i każdego przedstawiciela tych ruchów można spytać: "Co ci tak zależy?".
JMoriarty a jak chcesz wprowadzić uprawnienia do posiadania dzieci? Przymusowa antykoncepcja, a jak zawiedzie, to przymusowa aborcja w przypadku nie zdania egzaminu? Nie ma takich uprawnień, bo nie da się tego zrobić.
Myślę, że to chwilowy kryzys. Może pomogłaby rozmowa z psychologiem. Może jesteś po prostu przeciążona i otoczenie powinno przejąć część obowiązków (przede wszystkim ojciec dzieci), choć piszesz, że pomaga jak może. A może to depresja poporodowa. Tylko specjalista może to stwierdzić. Ja podziwiam Cię za to, że jesteś taka wytrwała. Na pewno nie jest Ci łatwo. Macierzyństwo na pewno jest piękne, choć trudne, ale generalnie wszystko to, co wartościowe, nie jest łatwe i wymaga wysiłku - związek, miłość, ogólnie relacje, praca itp. W życiu raz jest fajnie, a raz przykro, ale nie powiedzą o tym youtuberzy i instagramerzy. Ja, jako osoba postronna uważam, że dobrze zrobiłaś, mając dwoje dzieci, skoro chcieliście tego. Sama nie mam rodzeństwa i zawsze o nim marzyłam. Mama chciała dwoje dzieci, ale do tanga trzeba dwojga. Mój ojciec już nie żyje. Cieszę się, że mam tak wspaniałą mamę, ale gdy patrzę na koleżanki, które mają normalnych ojców i chociaż przeciętnie fajne rodzeństwo, na taką normalną, 4 - osobową rodzinę, to myślę, że mają fajnie. My jesteśmy na świecie generalnie we dwie, Wigilię spędzamy same, ewentualnie z moją babcią i ciocią (dwie panny i dwie wdowy). Fajnie mają osoby, które mają rodzinę i mogą na nią liczyć. Poza tym, uważam, że ma się dzieci nie tylko dla siebie - jest to pewnego rodzaju misja wobec społeczeństwa. Jeśli jesteśmy inteligentnymi, wartościowymi ludźmi, to fajnie jest tworzyć osoby z nowego pokolenia, które potencjalnie - dzięki naszym genom i dobremu wychowaniu, też będą wartościowi. Wszystko w życiu ma taki sens, jaki mu nadamy. Teraz drugie dziecko jest małe i dokuczliwe, ale pomyśl sobie, że gdy będzie starsze, dzieci będą mogły zajmować się sobą nawzajem. Jedynak, który nie ma pod ręką innych dzieci, na pewno będzie bardziej absorbował rodzica. Wiadomo, że typowe dziecko nie będzie chciało siedzieć samo w pokoju, tylko będzie lgnąć do ludzi - jak nie ma rodzeństwa, to do rodziców. Będą musieli spędzać z nim dużo czasu.
@PeggyBrown
"Wszystko w życiu ma taki sens, jaki mu nadamy."
Dzięki za te słowa (i za cały komentarz).
Dużo uśmiechów i pozytywnych zdarzeń dla Ciebie i Twoich najbliższych 🌼
Frog: Nie wymyśliłam tych słów, ale gdzieś je zasłyszałam. Lubię takie filozoficzne rozważania. Bardzo dziękuję Ci za dobre słowa. Ja też życzę Tobie oraz Twoim bliskim dużo uśmiechów i pozytywnych zdarzeń. 😁
Dzieci nie sa misja wobec spoleczenstwa. To ludzie z krwi i kosci i nie powinno na sile sie namawiac by je miec. Jezeli ktos ma najmniejsze watpliwosci to powinien zrezygnowac z dzieci.
Bo w tych czasach coraz mniej liczy się kolektywizm - według info z Internetu: "pogląd traktujący wspólnoty, grupy i zbiorowości jako elementarne jednostki społeczne. Przeciwieństwem kolektywizmu jest indywidualizm". Coraz częściej człowiek patrzy głównie na swoje indywidualne dobro i wygodę niż na dobro grupy. A przecież społeczeństwo jest grupą, nie mówiąc już o narodzie lub państwie. Ludzie zastanawiają się, jaka będzie przyszłość Polski, myśląc o nowych technologiach czy ekologii, ale czy zastanawiają się, jacy obywatele będą w nim żyli za 50 albo 100 lat? Bardzo wiele osób z polskiej inteligencji zostało wybitych podczas II wojny światowej i trudno to odbudować. Z moich znajomych, na razie bardzo mało osób ma dzieci. Pewnie niektórzy będą mieć je po 30. roku życia, ale wiadomo, że w niewielkiej ilości. Jeśli mamy 2 kobiety - jedną na poziomie, a drugą - za przeproszeniem patologiczną Karynę, która nie pracuje, nie uczy dzieci niczego mądrego i pierwsza z tych kobiet będzie mieć 1 dziecko, a druga - 3 albo 5, to jak będzie wyglądało społeczeństwo, gdy te dzieci dorosną? A gdy te dzieci będą miały potomstwo w podobnej ilości, co ich rodzice, to będzie tak: pierwsza pani będzie mieć 1 dziecko i 1 wnuka, a pani Karyna będzie mieć 3 dzieci i 9 wnuków, a może nawet 5 dzieci i 25 (!) wnuków. To oczywiście zmyślone przykłady, ale tak sobie rozważam. Oczywiście, uważam, że jeśli ktoś nie nadaje się do zakładania rodziny, to nie powinien jej zakładać, ale myślę też, że nastała moda na obrzydzanie tradycyjnych wartości i innych rzeczy: rodziny, stałych związków, czy macierzyństwa. Modne staje się życie tylko dla siebie samego, a nie wiem, czy to rzeczywiście może dać ludziom takie szczęście, jak twierdzą niektórzy. Niektórym pewnie tak... A innym nie.
Czyli traktujesz dzieci jak ideologiczne marionetki. To zywe istoty, a nie piaki w grze. Sa inne rozwiazania by ograniczyć rozwoj patologii niz granie zywymi ludzmi.
@PeggyBrown, wybacz, ale się nie zgodzę. Jeśli ktoś mysli o posiadaniu dzieci tylko po to by za 50 czy 100 lat mieć wiecej wnuków niz Karyna, to ta osoba nie powinna miec dzieci. Dzieci się powinno mieć z potrzeby serca, z chęci dania światu nowego człowieka, którego się pokocha i wychowa na wartościowego człowieka w kochającej rodzinie. Pewnie, nie zawsze wszystko układa się w przyszłości jak w bajce. Ale żadna inna motywacja nie powinna się liczyć. I naprawde nie wiem gdzie ludzie widzą to obrzydzanie zycia rodzinnego. Ludzi po prostu nie stać na własne mieszkanie i zapewnienie hipotetycznym dzieciom fajnego startu w życie. Plus, wszechobecny stres utrudnia zajście w ciąże jak juz para chce dzieci.
To minie.
To nie jest tak, ze masz dwójkę małych dzieci i jesteś po prostu przeciążona fizycznie. To minie.
U Ciebie to jest obciążenie nawarstwionych oczekiwań i wyobrażeń. Trzy ciąże, żałoba, stres trzeciej ciąży, stres o zaniedbanie najstarszego itd i to wszystko w kontekście marzenia o byciu "mamą gromadki". Daj sobie czas. To minie.
Nawet jesli nie będzie idealnie, to bedzie lepiej i łatwiej.
Sytuacja się poprawi z czasem jak dzieci troszkę podrosną. Teraz masz najgorszy moment.
Najważniejsze - psycholog. Twoje emocje i odczucia są ważne i dobrze że dałaś im ujscie, ale nie cofniesz decyzji o drugim dziecku. Więc co dalej? Może ogarnijcie z mężem opiekunkę do dzieci, chociaz na jeden dzień w tygodniu, albo wyskocz z koleżankami na wieczór na miasto. Daj sobie złapać oddech. Jeśli mieszkasz w mieście to może masz w okolicy jakiś "klub mamy" byś mogła spotkac sie z kobietami na podobnym etapie życia i się im wygadać?
I nie chcę by to zabrzmiało jak kopanie leżącego, ale weź pod uwagę że dzieci naprawdę wyczuwają podświadomą niechęć rodziców do siebie. Więc o ile nie chcesz skrzywdzić drugiego dziecka, to naprawdę musicie coś wykminic z mężem i zacząć działac.
Też jestem mam dwójki , też jestem ciągle zmęczona i teraz też mam doła , nie daję rady , ciągle jestem sama z dziećmi , męża nie ma a jak jest to ciągle krzyczy i nie tylko , więc wolę jak wyjeżdża . Ale powiem ci tak , ja będąc w głębokim dołku , zawsze ale to zawsze staram się szukać pozytywów , mam dwójkę najwspanialszych dzieci i jestem z tego dumna że dałam im życie i to co się dzieje ze mną to nie jest wina dzieci , nigdy nie można winić małych bezbronnych istot o to . Znajdź dobrego psychologa , który ci pomoże . Wiadomo że będzie to wszystko wracać , ale dasz radę bo jesteś silna a dzieci to największy skarb , pamiętaj o tym .
Emocje jakie mamy, takie mamy, ale ważne by wziąć na siebie odpowiedzialność i rozsądnie postępować
Kastracja, takie kobiety nie powinny mieć dzieci. Chora umysłowo kobieto lecz się.
Jesteś pewnie trollem, ale apeluję o wyrażanie się w sposób wyważony oraz o pamiętanie, że autorem wyznania jest człowiek, który ma emocje i cierpi. Więcej empatii.