Nie jestem typem uczennicy, która spędza całe życie nad książkami, ale z matematyki jestem całkiem niezła — zazwyczaj udaje mi się wypracować czwórki, czasem nawet piątki. Wiadomo jednak, że każdemu zdarza się totalnie zapomnieć o zadaniu domowym. Takiego właśnie dnia, kiedy nauczycielka zaraz po rozpoczęciu lekcji powiedziała: „Warto byłoby sprawdzić dziś komuś zadanie”, poczułam, jak oblewa mnie zimny pot, bo znając moje szczęście, zaraz miało paść na mnie. Niepewnie uniosłam rękę, starając się, by wyglądało to tak, jakbym trzymała ją tak od dawna, szykując się na awanturę, kiedy zgłoszę spóźnione nieprzygotowanie.
Nauczycielka zauważyła to i powiedziała do mnie: „Miło, że się zgłaszasz, ale od ciebie brałam już zadanie i wiem, że nie masz z tym problemów”.
Tym razem mi się upiekło. :)
Dodaj anonimowe wyznanie