Jestem studentem dziennym kierunku inżynierskiego, robię już magisterkę. W wyniku złego wyboru miejsca studiów, do którego ojciec mnie zmusił, oraz tego następstw, tj. mobbingu ze strony kilku moich „kolegów”, depresji oraz dwóch warunków, których nie było szans zaliczyć, musiałem wrócić do domu oraz przenieść się na lokalną uczelnię, na co dostałem zgodę. Nie żałuję tego, że studiuję na tej uczelni, bo tam uczę się i robię to, co lubię, mam w końcu kolegów i koleżanki, na których mogę liczyć, działam w samorządzie wydziałowym i zrobiłem świetną pracę inżynierską. Niestety, w życiu poza uczelnią jestem beznadziejny. Od kilku lat nie mogę znaleźć żadnej pracy dorywczej poza pracą w komisjach wyborczych czy jako rachmistrz. Błędne koło... Nie mam doświadczenia, więc pracodawca nie zatrudni mnie, tym samym nie dając możliwości zdobycia doświadczenia. Rodzice sypną mi na urodziny, imieniny czy święta większym groszem, ale tak to na miesiąc tylko marne 200 zł kieszonkowego, a i tak by mi najchętniej nie dawali, co sami przyznali, bo przecież mieszkam u nich i mam to, czego potrzebuję, a wystarczy poprosić. Potrafią się trochę na mnie wyładować, gdy jest im trudno w pracy lub coś denerwuje. Nie mogę za bardzo swoich potrzeb zaspokajać, bo i tak się kończą szybko (stres sprawia, że zajadam go słodyczami i innymi rzeczami, przez co przytyłem i rodzice motywują mnie do odchudzania utratą kieszonkowego). Jako że praca dorywcza jest poza moim zasięgiem, pieniędzy od uczelni nie dostaję, bo na socjalne mam za bogatych rodziców, stypendium rektora próbowałem na początku studiów magisterskich, ale nie dostałem, bo odmówiono go mimo kwalifikowania się do niego (były bezlitosne zbyt małe limity). Czuję bezradność i pustkę, którą dopełniają samotność w postaci singielstwa oraz tego, że nie mam nikogo innego bliskiego, kto byłby dla mnie oparciem.
Dodaj anonimowe wyznanie
Zacznę od początku:
1. Od decyzji stypendialnej można się odwołać, szczególnie jeśli jesteś "pod kreską".
2. Nie macie na uczelni praktyk? Bo jest miałeś, możesz śmiało aplikować do roboty i wpisać je do CV.
3. Rozumiem strach o znalezienie pracy, możesz poszukać na uczelni ogłoszeń, wiele firm szuka pracowników na nich. Można zakręcić się przy jakimś biurze karier, większość uczelni takie posiada.
4. Skoro jesteś mądry i miałeś super inżynierkę, to zapewne masz też dość dobre stosunki z prowadzącymi, zawsze można zagadać do prowadzącego, często potrafią wskazać pracodawcę czy chociaż polecić ciebie.
Oczywiście innym sposobem jest zakręcenie się wokół koła naukowego, często współpracują z firmami i można w ten sposób dostać pracę.
I Ty robisz studia i jesteś dorosły? Mam wrażenie że masz mentalność nastolatka.
No niestety tak to właśnie brzmi... Żadnej odpowiedzialności za swoje życie, wszystkiemu winni są inni albo okoliczności. Najbardziej mnie rozbawiło "kwalifikowanie się do stypendium", ale nieotrzymanie go z powodu bycia poniżej limitów xd
Naprawdę w twoim mieście nie ma ŻADNEJ pracy? Choćby roznoszenia ulotek? (To akurat dno ale jest chyba wszędzie)? Żadnych pizzerii, McDonald's, KFC? Zdradź proszę, gdzie w Polsce jest miasto w którym nie ma ani jednej Żabki? Żadnego innego sklepu?
To ogromny problem wśród młodych ludzi, o którym się nie mówi. Dosłownie nikt nowy nie dostaje pracy, bo nie ma doświadczenia. Niestety, to całkowicie niemożliwe mieć obecnie pracę, dlatego dorośli ludzie powinni otrzymywać kieszonkowe od rodziców i narzekać, że jest zbyt małe.
Praca dorywcza dla studentów? Kuźwa, z pocałowaniem rączki w każdym mieście.
Wystarczy choćby książeczka Sanepid i dorabiasz w markecie czy w budzie z kebabem.
Może to tu masz jakieś nierealne oczekiwania.
Mierzymy się obecnie z problemem braku rąk do pracy. Na wschodzie Polski, nawet w małych mieścinach i większych wioskach nie ma osoby, która chce pracować a nie może nic znaleźć. Zrozum, że nikt Ci nie da odpowiedzialnej pracy specjalisty na dzień dobry, bo studiujesz kierunek inżynierski. Jest jeszcze jedna kwestia - zależy jaki kierunek wybrałeś, niektóre są po prostu marnowaniem czasu i pięniędzy, bo nie ma zapotrzebowania na rynku pracy na absolwentów tego kierunku i dla potencjalnego pracodawcy nie ma to żadnego znaczenia, że to studiujesz. Prawda jest taka kolego autorze, że jest mnóstwo ludzi z tytułami mgr oraz inż, pracujących za najniższą krajową, piastujących stanowiska od sprzątaczki, przez dozorcę, kończąc na sprzedawcach w markecie. Studia robisz dla siebie, nie dla kogoś i musisz umieć je wykorzystać by coś z tego mieć. Tytuł może coś ułatwić, ale nie licz, że otworzy Ci drogę do wielkiej kariery od razu, pierwszego dnia pracy. Jak jesteś ogarnięty to sobie poradzisz z robieniem pieniędzy i bez studiów, a jak masz oczekiwania z kosmosu to będziesz kisnąć w domu i zdobywać kolejne nic nie wnoszące do Twojego życia tytuły, na garnuszku mamusi i z kieszonkowym tatusia.