#Oxehe

Poznałam go dwa miesiące przed swoimi 18 urodzinami. Przystojny, inteligentny, pięć lat starszy i swoim uśmiechem wkradał się w łaski każdego, kto go poznał. Była to miłość od pierwszego wejrzenia. Był moim pierwszym facetem „na poważnie”, a także tym, z którym przeżyłam swój pierwszy raz. Imponowało mi to, że jest starszy, tyle wie i tak dużo rzeczy ma do opowiedzenia odrzuciłam w swojej głowie fakt, że rzucił już trzecie studia, bo „to nie było to”, a w momencie kiedy się poznaliśmy, nie pracował, tylko grał na giełdzie. Byliśmy razem prawie 3 lata, wyjeżdżaliśmy na zagraniczne wakacje, spędzaliśmy miło czas — wszyscy postrzegali nas za idealną parę, a raczej wszyscy uważali, że złapałam pana Boga za nogi. Bo taki przystojny, bo ma pieniądze, bo nie skąpi na ciebie, bo on taki szarmancki... Prawda niestety była inna. Sielanka trwała przez pierwsze pół roku, potem wyszło prawdziwe ja. Myślałam, że jestem silną osobą, odporną na manipulacje i gierki psychologiczne. Związek z nim udowodnił mi, że tak nie jest.

Pierwsza rzecz, jaką spowodowały jego zachowania, było to, że znienawidziłam seks i na myśl o tym, że miałabym z kimś go uprawiać, czuję obrzydzenie. On za każdym razem, gdy nie miałam ochoty, obrażał się, mówił jakieś teksty, które sprawiały, że miałam poczucie winy i ostatecznie zgadzałam się na współżycie z nim. Potem zaczęłam traktować to jako mój kobiecy obowiązek, bo on ma swoje potrzeby, bo przecież wszyscy mężczyźni mają takie potrzeby i muszę je spełnić (tak mi ciągle powtarzał), mimo że przestało mi to dawać jakąkolwiek przyjemność. Rzucał hasłami w stylu „to chore, żeby kobieta w twoim wieku nie miała ochoty, chyba coś z tobą nie tak”, przez co czułam jeszcze większą presję. Teraz na samą myśl o współżyciu czuję wstręt i boję się, że już mi tak zostanie…

Kolejna rzecz, jaką robił, to właśnie gierki psychologiczne. Co najmniej raz w tygodniu serwował mi „umoralnianie”, czyli pisał zachowania, jakie mu się nie podobały z mojej strony i że on nie jest na mnie zły, ale chce rozmawiać. Wpływał na moją psychikę tak, że to ja czułam się winna, że może jednak faktycznie ja jestem ta zła.

Udało mi się od niego odejść, dzięki pomocy mojej mamy otworzyłam oczy, ale oprócz mamy nie ma nikogo, kto chciałby mnie wysłuchać. Zaczynam się czuć, jakby on faktycznie miał rację, że to ja jestem ta zła, bo nie mogę porozmawiać z żadną koleżanką, bo każda uważa, że jestem głupia, że wypuściłam z rąk takiego faceta i że to niemożliwe, że on był taki zły. Czuję się okropnie, zaczynam myśleć o tym, że może powinnam być dla niego lepsza i oni wszyscy mają rację, że nikogo lepszego od niego nie znajdę...
Dragomir Odpowiedz

Wszyscy powyżej pijaków, ćpunów i gwałcicieli są lepsi od niego. Nawet ja :)

Uwolniłaś się od toksyka, który uzależnia i syndrom odstawienia jeszcze potrwa jakiś czas (chyba że to stare wyznanie, a wiele na to jednak wskazuje). Odnajdź z powrotem szacunek i miłość do samej siebie. Jesteś jeszcze mloda, masz mnóstwo czasu i możliwości na poznanie kogoś, z kim można stworzyć udany związek. Z nim się nie dało i nie dlatego że Ty nie byłaś wystarczająco dobra, a dlatego że to on jest narcyzem. Od takich z daleka.

Czaroit Odpowiedz

Terapia się kłania.
A jeśli nie, to natychmiast odpal sobie filmiki o mrocznej triadzie. Najwięcej info znajdziesz o narcyzach. I zobaczysz, że zachowania Twojego byłego wpisują się idealnie w schemat zawłaszczenia.

Kolejna rzecz. Absolutną normą jest to, że osoby z mrocznej triady uwodzą otoczenie ofiary. Dlatego każdy się od niej odwraca, uważając, że ofiara zmyśla, że coś z nią nie tak, że szkaluje cudownego człowieka. Nie ważne, czy tym "cudownym" człowiekiem jest psychopatyczna ukochana czy narcystyczny partner. Masz naprawdę bardzo dużo szczęścia, że mama Ci pomogła, że nie dała mu się zmanipulować jak inni. Bo najczęściej to właśnie matki jako pierwsze odwracają się od swoich dzieci, oburzone tym, że ich dziecko odtrąciło takiego księcia czy księżniczkę.

I na koniec. NIKT o w miarę normalnej psychice nie jest odporny na manipulację. Każdy człowiek ma jakieś rany, braki, choćby malutkie kompleksiki. Nie ma ludzi idealnych. I dlatego każdego można zmanipulować w ten, czy inny sposób. A najszybciej i najprościej manipuluje się tymi, którzy uważają się za odpornych na manipulację... Ich się rozgrywa wprost koncertowo.

MalinoweGofry Odpowiedz

Koleżankom mów, że jak ci nie wierzą to niech go biorą. Wolny przecież już jest.

TakaOna100 Odpowiedz

Poczytaj lub posłuchaj na yt o narcyzach, manipulatorach i toksycznych partnerach. To są osobowości, które świetnie potrafią się ukrywać przed innymi, w towarzystwie uważane są za kontaktowe, przyjacielskie i zabawne.

Dodaj anonimowe wyznanie