Miałam wtedy naście lat. Nie pamiętam, ile dokładnie. W każdym razie byłam na tyle duża, że to, co zrobiłam, mogło mieć przykre konsekwencje. Otóż zawsze interesowała mnie tematyka narkotyków, ale na zasadzie czytania książek w tej tematyce, artykułów bądź robienia wywiadu z psychologiem do szkolnej gazetki. Pewnego dnia stwierdziłam, że chcę zobaczyć i poczuć, jak musi czuć się narkoman, wstrzykując sobie narkotyki do żył. Nie byłam na tyle głupia, by narkotyki brać, ale za mądra widocznie też, bo wstrzyknęłam sobie szałwię w żyły. Jak to zrobiłam? Tyle filmów etc., że wkłułam się tam, gdzie wyczułam żyłę i sprawdziłam (nabierając krwi do strzykawki), czy aby na pewno trafiłam i zawartość wstrzyknęłam do siebie. Nic wyjątkowego nie było i nie mam zielonego pojęcia, czego oczekiwałam.
Jak wspomniałam na początku, konsekwencje były. Doprowadziłam się tym do takiego odwodnienia, że gdyby szkoła nie wezwała pogotowia i mojej mamy, to mogło skończyć się to o wiele gorzej. Na szczęście dla mnie, szybko dostałam odpowiednie leki i środki, które pomogły.
Anonimowe w tym wszystkim jest to, że nikt do dziś nie wie, skąd nagle tak źle ze mną było. W końcu mama rano mnie widziała i wszystko było okej. A już o 9-10 jechałam karetką. I nieraz przewija się ta historia u nas w domu, gdy rozmawiamy o różnych przypadkach medycznych. I tak sobie wtedy myślę, że niejednokrotnie wpadały mi różne szaleństwa do głowy, ale zawsze znałam umiar i granice, a ten jeden raz odbiło mi do reszty. Na szczęście, nauczyło mnie to rozsądku.
Dodaj anonimowe wyznanie
Ale jak się odwodniłaś? Wstrzyknęłaś sobie i natychmiast odwodnienia dostałaś? Czy po wstrzyknięciu nie piłaś 2 dni?
Pewnie nie wpadliby, że dziecko wstrzykło sobie szałwię, więc złe samopoczucie zrzucili na odwodnienie.
"Ale jak się odwodniłaś? (...) Czy po wstrzyknięciu nie piłaś 2 dni?"
Po co aż dwa dni? Wystarczyła godzina czy dwie wymiotów połączonych z biegunką i sikaniem, podczas których "pacjentka" nie mogła się niczego napić, a więc i uzupełnić płynów w ciele. A to wszystko w reakcji organizmu na obecność szałwii w krwioobiegu.
@karlitoska no właśnie o to mi chodzi, że to przypadek że pomogli autorce a nie zaszkodzili. Po prostu pewnie dali jej dużo płynów i wypłukali to co szkodziło i się wszystko szczęśliwie skończyło. Ale wcale nie musiało tak być! Bo jakieś podane leki mogłyby wpaść w interakcje z wziętymi substancjami, więc nie należy nigdy udawać, że się nic nie wzięło! Jeśli po wzięciu czegoś się ląduje w szpitalu bezpieczniej dla swojego zdrowia i życia jest się przyznać co się wzięło i jak. Lepiej się przyznać do głupiego zachowania niż umrzeć z powodu interakcji leków z wziętym środkiem.
@szarymysz nie mam pojęcia jaka jest reakcja organizmu na szałwię tak braną i nie zamierzam się przekonywać. Po prostu podejrzewałam, że może wzięła, źle się poczuła i uznano, że przyczyną jej złego samopoczucia jest odwodnienie. A wymiotów, biegunki itp nie było.
coztegoze2 zgadzam się! Nie ma się co ukrywać przed lekarzem. Widziałam nawet w jednym szpitalu plakaty takiej akcji #nieklam medyka. To tylko utrudnia lekarzom pracę i może nieźle zaszkodzić kłamczuchowi.
Typuję bajkę.
Czyli nie powiedziałaś prawdy lekarzom, którzy mieli cię ratować? Bo jak powiedziałaś to wszystko jest w epikryzie, więc mama raczej wie.
Dla mnie brzmi jak niedopracowany wymysł. Wstrzyknęła sobie szałwię i po godzinie była odwodniona (jak? Szałwia wyssała jej wodę z organizmu?)
Wezwano karetkę ale ta oto nastolatka była twarda jak Roman Bratny i nic nie powiedziała maglującym ją ratownikom ani lekarzom...
Poza tym wstrzyknięcie sobie dużych cząsteczek do krwiobiegu, np. sproszkowanych przypraw... powinno skończyć się zablokowaniem przynajmniej niektórych naczyń krwionośnych.
Tu już konsekwencje są różne, jeśli trafi do naczynia w mózgu to mamy udar niedokrwienny, jeśli do serca to zawał itp. itd.
Moim zdaniem zmyślona historia.
Ja rozumiem to tak, że organizm zareagował mocnymi wymiotami lub biegunką.
Które i tak nie doprowadzą do odwodnienia w godzinę. Biegunka i wymioty nie odsysają wilgoci z organizmu tylko uniemożliwiają jej uzupełnianie. Nawet niemowlę się w ten sposób nie odwodni aż tak szybko.
Przepraszam, ale na słowa „wstrzyknęłam sobie szałwię” parsknęłam śmiechem ;) A tak w ogóle to przyznaj się kiedyś rodzinie :)