#LiuhT
Tak bardzo stresowałem się wspólnym wieczorem, że przed wyjściem musiałem strzelić sobie shota dla odwagi. Już miałem wychodzić z domu, kiedy poczułem, że w moim brzuchu zaczynają odbywać się jakieś rewolucje – połączenie stresu, wódki, wypitej wcześniej kawy oraz ostrego spaghetti na obiad nie było dobrym pomysłem…
Skończyłem uwięziony w toalecie, dosłownie nie mogłem wstać z klopa. Byłem zmuszony rozczarować moją przyjaciółkę, odwołałem spotkanie na ostatnią chwilę. Nie mam pojęcia, czy teraz zechce spotkać się ze mną ponownie.
I wszystko się zesrało.
Nigdy nie zrozumiem niektórych ludzi. Mam bardzo dla mnie ważną randkę/spotkanie biznesowe itp. Jestem zestresowany czy wszystko pójdzie dobrze, czy dobrze wyglądam, czy się nie wygłupie. Drobiazgowo wszystko przygotuję, plan spotkania, ubranie itd. A co mi tam to wcześniej walnę sobie kawusię i zjem pikantne spaghetti / gołąbka co leżał w lodówce od tygodnia / kebaba z jakiejś szemranej speluny. A ci mi tam. Przecież to nie może mi zaszkodzić....
Ludzie czasem podświadomie chcą zrobić coś, żeby im nie wyszło. Najpierw denerwują się i wymyślają milion powodów, co może pójść nie tak, a potem podświadomie dążą do porażki, tak żeby mogli powiedzieć sobie "a nie mówiłem?".
To się nazywa samoutrudnianie. Wtedy łatwiej poradzić sobie z ewentualną porażką, przypisując ją czynnikom zewnętrznym i złym decyzjom, a nie własnym cechom.
Sami domorośli psycholodzy i eksperci behawioralni widzę.
Na jakiej podstawie wniosek, że domorośli?
Może warto jej o tym powiedzieć? Skoro się przyjaznicie to powinna zrozumieć. Znaczy może nie mów że nie mogłeś wstać z klopa, ale że na ostatni moment złapała Cię biegunka czy coś... Taka luźna propozycja
"Luźna" :D
No jeżeli nie zechce z takiego powodu, to trochę słabo.
mam nadzieje, ze chociaz oglednie powiedziales jej o co chodzi
a nie taki " no jednak dzisiaj nie" na pol godziny przedeventem, do ktorego sie pewnie przygotowala
Miłość i sraczka przychodzą znienacka.
Mam nadzieję, że przynajmniej wyjaśniłeś sytuację. No i sama nie rozumiem "po co". Wypicie czegoś na odwagę to głupota i tylko sprowadza problemy, może ta sytuacja Cię oduczy.
To chyba te slynne motyle;)
Jak się obrazi z powodu byle gówna, to ta przyjaźń była dokładnie tyle warta.
"Nie mam pojęcia, czy teraz zechce spotkać się ze mną ponownie."
Mam pomysł. Nie pisz na anonimowych tylko ją zapytaj.
,,kupę czasu zajęło mi odważenie się, by ją zaprosić".
hehehe...